Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

NIC SIĘ TU NIE DZIEJE. Długo wyczekiwane dojrzewanie

"Dziedziczki" to przykład odważnego feministycznego kina o samorealizacji i potrzebie określania swych potrzeb.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Film paragwajskiego reżysera Marcela Martinessiego zdążył już zyskać uznanie krytyków filmowych. Na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie wyróżniony został Nagrodą FIPRESCI, Nagrodą im. Alfreda Bauera oraz statuetką Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą rolę kobiecą (Ana Brun).

Reżyser dzieł  takich jak Karai norte (2009) i The Lost Voice (2016) w swym najnowszym filmie ukazuje historię kobiety zmuszonej do określenia swego miejsca w świecie, który niespodziewanie rozszerza się poza ściany pamiętającego dawną epokę domu-widma.

Głównymi bohaterkami Dziedziczek są dwie lesbijki, Chiquita (Margarita Irún) i Chela (Ana Brun), ukrywające przed społeczeństwem charakter swojej relacji. Postaci te skonstruowane są na zasadzie przeciwności. Chiquita jest energiczna, zaradna i otwarta na innych, Chela - apatyczna, wycofana, nieprzystosowana do życia w społeczeństwie. Ukojenie znajduje w garściach tabletek uspokajających, malowaniu obrazów i pielęgnowaniu dawnych, "wielkopańskich" zwyczajów.

Zbliżające się do wieku emerytalnego partnerki mieszkają w starym, wypełnionym dziełami sztuki domu w stolicy Paragwaju Asunción, który stanowi dla nich schronienie przed współczesnym światem. Spokój ich egzystencji zostaje jednak zburzony, gdy wpadają w poważne tarapaty finansowe. Chiquita próbuje ratować sytuację, wyprzedając elegancją zastawę stołową, meble i inne rodzinne pamiątki. To nie wystarczy. Wkrótce trafia do więzienia za defraudacje. Chela zostaje sama w mikroświecie, który rozpada się na kawałki.

Dzieło Martinessiego jest niezwykle kameralne, miejscami wręcz klaustrofobicznie. W pełni współgra to ze stanem duchowym Cheli, której próby wyjścia "na zewnątrz" z reguły skutkują pogłębiającą się frustracją. Gdy kobieta zaczyna zarabiać jako taksówkarka-amatorka (czyli dosłownie bierze ster w swoje ręce), widz kibicuje bohaterce poszerzającej swoją perspektywę widzenia. Każda nowa relacja z innym bohaterem wpływa  bowiem na metamorfozę Cheli, która staje się coraz bardziej samodzielna i świadoma swych potrzeb.

Dziedziczki to film, w którym nie pobrzmiewa drażniąca nuta pretensjonalności. Opowiadana przez Martinessiego historia jest prosta, opiera się na pewnych znanych schematach, stanowi to jednak o sile tego dzieła - wszak główna bohaterka jest osobą pragnącą "zwykłego" życia właśnie. "Drugą  młodość" (a może pierwszą prawdziwą?) pozwala jej przeżyć dużo młodsza, wyzwolona i żywiołowa przyjaciółka imieniem Angy. Dzięki niej Chela przechodzi różnego rodzaju inicjacje: pali pierwszego papierosa, pierwszy raz wyjeżdża na autostradę, w końcu - ponownie odkrywa swoją seksualność. Wszystkie te doświadczenia w życiu Cheli prowadzą do głębszego przez nią zrozumienia swojej roli w związku z Chiquitą. I rodzą trudne pytania...

Jacek Adamiec

  • Nic Się Tu Nie Dzieje: "Dziedziczki", reż. Marcelo Martinessi
  • kino Muza
  • 10.08

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018