Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

MALTA FESTIVAL. Oh man, oh mushroom!

Nowy projekt Needcompany to niezwykły, taneczny spektakl o łagodnie optymistycznym wydźwięku z nutką pronarkotykowej propagandy. 

. - grafika artykułu
fot. materiały Malta Festival Poznań

Zespół Needcompany gościł na Malcie w 2010 r. Pokazał wówczas trylogię Happy face/Sad face w reżyserii Jana Lauwersa. Tym razem przywiózł do Poznania dwa spektakle: głównego reżysera grupy Marketplace 76 oraz najnowszy projekt Grace Ellen Barkey Mush-room. Reżyserka, tancerka i choreografka kolektywu Needcompany pracuje z zespołem od samego początku, niekiedy realizując własne przedstawienia z pogranicza tańca, muzyki i teatru. Znajdziemy w nich dużo elementów charakterystycznych dla grupy - piękną, choć prostą scenografię, obecność taneczno-muzycznych partii. Barkey dokonuje całkowitej syntezy tych gatunków, niemalże rezygnując ze słów zaprasza nas do własnej krainy. A konkretnie robi to rodzina Mushroomów (czyli Grzybów).

Doceńmy grzyby!

Po przedstawieniu się publiczności Grzyby ogłaszają rewolucję. Dość wykluczania ich braci, których ludzie uznają za niebezpiecznych! Doceńmy wszystkie grzyby: pleśń, muchomory, halucynki! Grzyby przekonują nas do siebie, pokazując co mają nam do zaoferowania. I rzeczywiście - ich świat może urzec. Proste przedmioty zaskakują możliwościami wykorzystania, zwykłe sytuacje łagodnie bawią, nawet pojedyncze światło reflektora potrafi wprowadzić widza w inny wymiar. Wiszące z sufitu grzyby tańczą razem z aktorami, materia ożywa w halucynogennym spacerze po lesie...

W drugiej połowie spektaklu Mushroomowie zostają zaproszeni do talk show. Próbują opowiedzieć o sobie, ale uprzedzony prowadzący raczej je wyśmiewa. W napadzie nienawiści prezenter próbuje zjeść wszystkie grzyby, tak, żeby nie został już na świecie ani jeden z nich. Ale widocznie w szale zjada też kilka halucynków, bo te zaczynają go obrastać. Zmasowany atak uzbrojonych w psychodeliczne kolory, wyrośniętych ponad potęgę grzybów jest nie do odparcia, lepiej nie wypowiadać im wojny. Ale tylko w nocy - nad ranem, kiedy narkotyczna podróż się kończy, grzyby wracają do normalnej wielkości.

Onirycznie, surrealistycznie

Mush-room powstał po psychodelikach i osobom zaznajomionym z  możliwościami jakie oferują nam chociażby małe grzybki halucynki łatwiej będzie zrozumieć przedstawienie. Jednak to tylko jedna z jego warstw.

Ciepły, nienachlany i nieprzegadany spektakl poprawi humor każdemu, kto pozwoli mu się urzec. A naprawdę trudno jest się oprzeć jego przyjemnie onirycznej estetyce.

Jak zawsze najmocniejszą stroną Needcompany jest zespół. Zgrany, szalony, z niewyczerpanymi pokładami energii zaskakuje, wywołuje łagodny uśmiech i hipnotyzuje. Ten teatr, złożony z prostych elementów, nie byłby tak interesujący, gdyby nie doskonała grupa aktorska, która najzwyklejsze czynności potrafi przenieść do innego, "grzybowego" wymiaru.

Dodatkową atrakcją jest muzyka skomponowana specjalnie dla Grace Ellen Barkey przez enigmatyczną grupę The Residents, której członkowie skrywają tożsamość pod surrealistycznymi kostiumami. Łagodnie psychodeliczna, dowcipna oprawa dźwiękowa umila narkotyczną podróż przez spektakl. Zaletą przedstawienia są też kostiumy - białe maski grzybów-terrorystów.

Mush-room wypełniają niezwyczajne, zabawne układy choreograficzne i gry językowe,  a scena z podwieszoną pod sufitem wijącą się gąsienicą jest niezwykle piękna. Pogodny spektakl, pomimo wysokiego poziomu abstrakcji, został raczej ciepło przyjęty przez maltańską publiczność, chociaż głosy nie były zupełnie zgodne. Mnie, tak odmienna estetyka od tego, co zazwyczaj oglądam na polskich scenach, całkowicie pochłonęła.  

Zuza Kubiak

  • "Mush-room" Needcompany
  • reż. Grace Ellen Barkey
  • 25 i 26.06