Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

MALTA FESTIVAL. Teatralny jarmark Jana Lauwersa

"Marketplace 76" to jednocześnie skomplikowana, wypełniona niezliczonymi kontekstami opowieść i intrygujący reżyserski metakomentarz.

"Marketplace 76" Needcompany. Fot. Wonge Bergmann / mat. Malta Festival - grafika artykułu
"Marketplace 76" Needcompany. Fot. Wonge Bergmann / mat. Malta Festival

W 2010 roku Jan Lauwers z Needcompany pokazał na Malcie trylogię "Happy face/Sad face". "Marketplace 76" całkowicie różni się od wcześniejszego, emocjonalnie oddziałującego tryptyku. Trudno porównywać go też z innym projektem tej grupy - "Mush-room" w reżyserii Ellen Grace Barkey, również goszczącym na tegorocznym festiwalu.

Fabularny poziom spektaklu oparty jest na dobrze znanych motywach, zrozumiałych dla każdego uczestnika popkultury. Znajdziemy tu i dramat, i kryminał, teatr lalek, a nawet historię Fritzla. Rozpoznamy także konwencję farsy, rewię i kabaret. Widz zostaje wrzucony w opowieść o mieszkańcach małego miasteczka, których życie skupia się na rynku, wokół fontanny. Interakcje pomiędzy lokalną społecznością grają kluczową rolę w spektaklu. Przedstawienie rozpoczyna się rocznicą, mającą upamiętnić tragiczne doświadczenie w dziejach miasta - wybuch źle podłączonej butli z gazem, który zabił ponad dwudziestu mieszkańców, obecnych na cotygodniowym targu. Ocaleni próbują wyrazić swój ból w stereotypowych gestach, starają się znaleźć ramy dla cierpienia, kary i pokuty, testują granice swojej władzy.

Tę opowieść można czytać na dwa sposoby. Do wyboru mamy zanurzenie się w narrację bohaterów i oddanie się śledzeniu ich losów i traum, albo też pozostanie na metateatralnej warstwie reżyserskiego komentarza. Kto wie, być może możliwy jest też odbiór jednocześnie na kilku poziomach. Lauwers przybliża widzowi świat teatru - nie składa się on z gotowych przedstawień, ale raczej jest historią ich tworzenia - wybierania, budowania i składania. Obecny na scenie reżyser czuwa nad zachowaniem brechtowskiego dystansu, powierzając też po trosze tę rolę bezimiennej wspólnocie pomarańczowych sprzątaczy, do której należy także didżej-koryfeusz. Pomiędzy żywymi i umarłymi nawiązuje się porozumienie, szczególnie podczas wykonywania songów.  W "Marketplace 76" natrafimy na całkowicie emocjonalne, piękne sceny, które po chwili zostaną całkowicie odwrócone. Zespół Needcompany angażuje widzów i wciąga ich w akcję, po to, żeby w następnym momencie całkowicie ich odrzucić.

W spektaklu odnajdziemy też elementy typowe dla tej flamandzkiej grupy. Piękne kostiumy i scenografię, dowcip i łagodny optymizm, czy współistnienie tańca, śpiewu i słowa. "Marketplace 76" czasem nuży, czasem żenuje, ale też czasem bawi i zaskakuje. Jednak w tym najnowszym projekcie Needcompany brakuje lekkości i delikatności, za które cenię tę grupę. Wydaje mi się też, że zazwyczaj doskonały zespół aktorski był tym razem przygaszony, przez co spektakl nie wybrzmiał tak jak - być może - by mógł. Mimo wszystko Jan Lauwers pozostaje czarodziejem teatru, co więcej okazuje się bystrym obserwatorem i komentatorem własnego warsztatu.

Zuzanna Kubiak

  • Malta Festival Poznań
  • Needcompany "Marketplace 76", reż. Jan Lauwers
  • 28, 29.06