Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ENEA SPRING BREAK. Jeżycki rap, ściana hałasu i niedosyt

Drugi dzień Spring Break'u to zazwyczaj moment kryzysu - nadmiar koncertów skonfrontowany z wyczerpaniem związanym z ilością bodźców może niejedną osobę zdeprymować. Na szczęście charakter niektórych występów pozwalał uzupełnić poziom energii w przypadku całkowitego zmęczenia.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

W piątek zdecydowanie warto było zjawić się Pod Minogą, aby zobaczyć na tamtejszej scenie Hope Leslie. Poznański kwartet gra przyjemne, nieinwazyjne indierockowe piosenki, umiejętnie zmiękczone elektronicznymi wstawkami. Pełna sala oraz spore grono osób, którym nie udało się wejść, bardzo dobrze świadczyły o tym, jak przystępną muzyczną propozycją był tego dnia koncert tego składu. Niedługo potem na Dziedzińcu Różanym Centrum Kultury Zamek zameldowała się bydgoska grupa Variété. Niestety, ich chłodne, postpunkowe kompozycje nie do końca pasowały do sceny na świeżym powietrzu - znacznie lepiej zespół wypadłby w którymś z większych miejsc koncertowych, jakie biorą udział w tej edycji festiwalu, jak Tama czy Próżność.

Zupełnie innego rodzaju zawodem był koncert Terrific Sunday. Poznaniakom nie da się odmówić umiejętności i przebojowości, jednak wszystkie te elementy zostały przykryte przez złe nagłośnienie klubu Blue Note. W skrajnych momentach jedynymi instrumentami, jakie można było wyłowić ze ściany hałasu, były bas i perkusja. Chcąc porównać formę zespołu z tym, jak zaprezentowali się na Spring Break'u kilka lat wcześniej, wiązałem sobie duże nadzieje z tym występem, toteż rozczarowanie tegorocznym koncertem było dość silne. W kategorii nieporozumienia należałoby rozpatrywać także koncert grupy Hyper Son w ramach showcase'u My Name Is New. Zestawienie elektronicznego indie popu z rapem mogło intrygować, szczególnie ze względu na brak tego typu projektów w Polsce, ale to właśnie polskie teksty okazały się przekleństwem. Absurdalne metafory, nietrafione porównania oraz dużo pretensjonalnych banałów nie zachęcały do pozostania wśród publiczności Sceny na Piętrze.

Znacznie lepiej było wpaść do Blue Note'u, gdzie dla pełnej sali tym razem zagrały lokalne Wczasy. Ich zanurzone w duchologicznym klimacie późnych lat osiemdziesiątych utwory z nutą nostalgii wybrzmiały świetnie, a jedynym minusem tego półgodzinnego występu była jego długość, która zostawiała poczucie niedosytu. Wspieranie poznańskiej frakcji festiwalowej można było uskuteczniać także podczas kolejnego slotu godzinowego, kiedy to w zamkowej Sali Wielkiej odbywał się koncert Peji z live bandem. Raper z Jeżyc znakomicie dawał sobie radę, wystrzeliwując z siebie poszczególne linijki i frazy swoich klasycznych utworów niczym z karabinu maszynowego. Gorące owacje i reakcja publiki na kolejne kompozycje tylko udowadniały, że ten występ był jednym z kulminacyjnych punktów piątku.

Dobrym sposobem na łagodne zamknięcie drugiego dnia festiwalu okazał się koncert Coals w Tamie. O ile na nagraniach grupie brakowało jakiegoś charakterystycznego elementu, który pozwoliłby zapamiętać ich na dłużej, tak podczas występu na żywo w prosty, acz nie prostacki sposób łączyli swoje elektroniczne szkielety kompozycji z gitarami. Czy ostatni dzień Spring Break'u również będzie pełen różnorakich zaskoczeń, jakich było mnóstwo w czwartek i piątek? Przekonamy się już niebawem.

Marcin Małecki

  • 2. dzień Enea Spring Break Showcase Festival & Conference
  • 26.04

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019