Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ANIMATOR. O miłości zupełnie inaczej

Poniedziałkowy Animator zaproponował widzom dwa pełnometrażowe, ale zupełnie różne - naiwne i dojrzałe - spojrzenia na damsko-męskie relacje 

. - grafika artykułu
"Aya de Yopougon"

Bogaty mąż z Yopougonu

19-letnią Ayę poznajemy w momencie, gdy jej rodzina przeżywa trudne chwile spowodowane kryzysem w firmie jej ojca - produkującym lokalne piwo browarze, należącym do najbogatszego człowieka w okolicy Yop City. Jakby tego było mało, kłopoty mają również jej najbliższe przyjaciółki, z których jedna bezskutecznie próbuje znaleźć męża, a druga zachodzi w nieplanowaną ciążę. Od tego momentu historia nabiera szybkiego tempa - dziewczynę trzeba szybko wydać za mąż, tak by uniknąć skandalu. Na jej nieszczęście okazuje się, że ojcem dziecka nie jest chłopak, z którym wzięła ślub (notabene syn piwnego barona). Komedia omyłek trwa w najlepsze, prowokując coraz to nowe i nowe zabawne sytuacje.

Aya de Yopougon to pierwszy pełnometrażowy film Marguerite Aboueta i Clémenta Oubrerie, zrealizowany na podstawie niezwykle popularnej we Francji serii komiksowej pod tym samym tytułem. W tym roku nominowany do nagrody Cezara w kategorii najlepszy film animowany, urzeka ilością szczegółów i kolorów oraz niezwykle precyzyjną mimiką bohaterów. W efekcie ogląda się ją z przyjemnością, będąc autentycznie pochłoniętym urzekającym klimatem Wybrzeża Kości Słoniowej lat 70-tych ubiegłego wieku, jaki niewątpliwie udało się odwzorować jej autorom. Całość zasługuje na ogromny plus za poczucie humoru i dynamiczną narrację. Nie dajmy się jednak zwieść tej barwnej otoczce. W tle całej historii czai się niewesoły obraz afrykańskiego społeczeństwa, podporządkowanego dominacji mężczyzn i ich dyktatowi. Aya, która zaraz po maturze planuje iść na studia, stanowi wyjątek wśród koleżanek, których jedynym życiowym celem jest znalezienie bogatego męża i życie na jego koszt. Skutki takiego podejścia są tragiczne. Wszystkie budują niedojrzałe relacje z niewłaściwymi mężczyznami...

Rewolucja silniejsza niż ludzie

Z kolei Jasmine francuskiego reżysera Alaina Ughetto to głęboka, wzruszająca opowieść o miłości dwojga młodych ludzi, która nie przetrwała próby czasu. A czas, w jakim przyszło im żyć był wyjątkowo trudny, podobnie jak miejsce, w którym próbowali budować nowe życie. Iran roku 1978 ogarnięty jest polityczno-społecznymi przemianami, kiedy w kraju obala się reżim okrutnego szacha na rzecz wprowadzenia nowego ładu - Republiki Islamskiej. Ta ostatnia, wbrew pokładanym w niej nadziejom, również nie okazuje się systemem idealnym. Alain przyjeżdża do Teheranu wiedziony romantycznym uczuciem do irańskiej studentki Jasmine, którą poznał jeszcze we Francji. Bariery językowe i kulturowe jakie napotyka, mimo usilnych prób przystosowania się, skłaniają go do powrotu. Oboje piszą do siebie listy - najpierw codziennie, potem coraz rzadziej... W końcu, po 30 latach nieobecności próbują się odnaleźć. Pytanie tylko czy ma to jakikolwiek sens, skoro przez tak długi czas żyli tak daleko od siebie? Piękna i oszczędna plastelinowa animacja Ughetto ma w sobie coś z bardzo intymnego, autobiograficznego filmu. Teheran zbudowany z kartonowych pudełek i proste figurki ludzi wystarczą, by naprawdę uwierzyć i zaangażować się w historię, która od początku skazana była na niepowodzenie. Wielkie brawa za pięknie poprowadzoną narrację i przejmującą muzykę, idealnie wypełniającą momenty ciszy i nawoływań muezina.

Anna Solak

  • "Aya de Yopougon"
  • reż. Marguerite Aboueta i Clément Oubrerie
  • 14.07
  • Nowe Kino Pałacowe
  • "Jasmine"
  • reż. Alain Ughetto
  • 14.07
  • Kino Muza