Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ANIMATOR. Czeski film duetu DVA

Niezrozumiałe słowa, dynamiczna muzyka, zaskakujące dźwięki. I jest dokładnie jak w czeskim filmie. Tyle że w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

Nie do końca wiadomo między jakie gatunki muzyczne włożyć to, co wydobywają z siebie Jan i Bára Kratochvil - czeskie małżeństwo tworzące zespół pod nazwą DVA. Nazwa ich grupy to po czesku "dwa" i właśnie na tego rodzaju prostocie duet buduje swoje sceniczne aranżacje, złożone z akustyczno-elektronicznej muzyki i piosenek śpiewanych najczęściej... w nieistniejącym języku. Dociekliwi być może doszukają się tutaj elementów czeskich, węgierskich, rosyjskich czy angielskich słów, jednak podstawowe pytanie brzmi: po co? Jaki w tym sens, skoro właśnie w tajemniczości i pozornie szalonym chaosie muzyki Kratochvilów tkwi cały urok zjawiska jakim niewątpliwie się stają, gdy wychodzą na scenę?

W niedzielę, trzeciego dnia Animatora, DVA ilustrowało swoją muzyką sekcję "Animacji na żywo" w festiwalowym namiocie za Pawilonem Nowa Gazownia. Z wykorzystaniem zaledwie kilku instrumentów klasycznych (gitara akustyczna, klarnet, saksofon) i kilku niestandardowych (garnki, kołatki, dziecięce pianino), potrafili wprawić słuchaczy w trans, idealnie spleciony z animacjami wyświetlanymi za ich plecami. Duża w tym zasługa wokalistki duetu DVA, która tylko przy pomocy przesterowanego mikrofonu wydobywała z siebie powtarzalne, mantrowe sekwencje dźwięków, kojarzące się z filmami Davida Lyncha albo twórczością innego słynnego duetu - Coco Rosie. Zresztą, podobnie jak u sióstr Casady, i tutaj oniryzm mieszał się z rzeczywistością, zacierając granice pomiędzy jawą i snem. Jeśli dodać do tego intrygujący sceniczny image, a zwłaszcza bogatą mimikę i nieco niezgrabne ruchy Báry (ogromny plus za niewymuszoną sympatyczność!), całość wydaje się tak spójna jak to tylko możliwe. Tak spójna i ujmująca, że tylko cudem udało mi się po koncercie zakupić jedną z płyt grupy, które rozeszły się w mgnieniu oka.

Teoretycznie, podczas tych kilku lipcowych dni, to właśnie animacja powinna być na pierwszym planie i to jej publiczność powinna poświęcać najwięcej uwagi. Tym razem było jednak odwrotnie. Energetyczne "Animak", "Tihop", "Huhu" czy "Tropikal Animal" nie są kawałkami, obok których można przejść obojętnie. Ba! Nie tyle nie można, ile to po prostu niemożliwe. Nic zatem dziwnego, że kiedy tylko Bára zachęciła słuchaczy słowami "Můžete tančit. Zde je taneční parket", wspomniany parkiet natychmiast zapełnił się ludźmi. I chyba właśnie o to chodzi w muzyce - żeby porywała. Zwłaszcza, jeśli to elektronika tworzona z osławioną czeską fantazją.

Anna Solak

  • Animacja i muzyka: koncert DVA
  • 13.07
  • Klub Festiwalowy za Pawilonem Nowa Gazownia