Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

ALE KINO. Bajki z Poznania

- Granie muzyki na żywo do filmu z już istniejącą ścieżką dźwiękową jest ogromnym wyzwaniem. Myślę, że zmierzenie się z taką materią grupy młodych muzyków pod batutą Zbyszka Kozuba będzie bardzo interesujące - tak pokaz klasycznych produkcji z poznańskiego TV Studia Filmów Animowanych podczas festiwalu Ale Kino! zapowiadała jego kierowniczka Ewa Sobolewska.

. - grafika artykułu
fot. Maciej Zakrzewski

Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! kończy w tym roku 55 lat, a Uniwersytet Artystyczny świętuje w przyszłym - stulecie swego istnienia. Czy jednak ktoś wie, że w 1980r. na tej uczelni powstała pierwsza pracownia filmu animowanego prowadzona przez Kazimierza Urbańskiego, a w tym samym czasie zostało założone słynne studio, zajmujące się produkcją animacji dla dzieci?

"Kiedy tworzyliśmy poznańskie Telewizyjne Studio Filmów Animowanych na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, za sprawą ówczesnego dyrektora poznańskiego oddziału telewizji, Zbigniewa Napierały, wspierały nas wybitne indywidualności polskiego filmu animowanego: Mirosław Kijowicz - wielki intelektualista kina, Kazimierz Urbański - twórca eksperymentujący z formą i materią i Witold Giersz - malarz ekranu, twórca techniki malarskiej w filmie animowanym, a nad kształtem literackim czuwał Maciej Wojtyszko" - pisze Ewa Sobolewska.

Związki między uczelnią a studiem sformalizowano w postaci umów "obejmujących produkcję wybranych filmów dyplomowych, obróbkę laboratoryjną taśmy filmowej, zaopatrzenie w podstawowe materiały do realizacji ćwiczeń filmowych oraz pomoc sprzętową. W 1983 i 1984 roku powstają przy współpracy z poznańskim Studiem pierwsze filmy dyplomowe zrealizowane przez studentów Pracowni Filmu Animowanego" - notują Jacek Adamczak i Maciej Ćwiek.

Nowa muzyka do hitów Studia

TV Studio Filmów Animowanych funkcjonuje już od trzydziestu dziewięciu lat. Wychowało kilka pokoleń twórców. Co prawda dziś spora część z nich o tym zupełnie nie pamięta, ale gdyby im ponownie pokazać wybrane produkcje - na pewno rozpoznaliby je z sentymentem i wzruszeniem.

Jacek Adamczak z Uniwersytetu Artystycznego i Zbigniew Kozub, który na Akademii Muzycznej uczy udźwiękawiania filmów animowanych, sięgnęli do przełomu lat 80. i 90., aby wybrać kilka kultowych produkcji Studia z tego okresu. Do tych obrazów przygotowana została zupełnie nowa muzyka, którą na Scenie Wspólnej wykonał niezrównany zespół Animatic, złożony z niegdyś uczniów, a obecnie absolwentów i wykładowców Akademii, funkcjonujący już prawie dziesięć lat.

- Bardzo blisko współpracujemy z Akademią Muzyczną. Profesor Zbigniew Kozub - kompozytor muzyki współczesnej, który na Akademii prowadzi klasę kompozycji - jest równocześnie od trzydziestu lat profesorem Uniwersytetu Artystycznego. To szczególny przypadek, że profesor muzyk posiada własną pracownię w szkole plastycznej. Uczy przyszłych reżyserów animacji kształtowania ścieżki dźwiękowej. Pisze również muzykę do dyplomów czy etiud - opowiada prof. Jacek Adamczak.

Do dwóch programów - porannego dla dzieci i wieczornego dla dorosłych - weszły filmy, które nie tylko "odświeżyły" nowe, współczesne aranżacje muzyczne, ale i literalnie rozszerzyły wizualizacje autorstwa Miłosza Margańskiego. W zasadzie mieliśmy do czynienia z multiprojekcjami, określanymi czasem mianem "kina rozszerzonego". Elementy dzieł, przekadrowane, przetworzone i opracowane w formacie pionowym do dwóch projekcji sąsiadujących z pokazem "oryginalnego" filmu, były nie tylko reinterpretacją już historycznych animacji, ale i próbą modyfikacji rytmu obecnego w rzeczy zastanej. Wspaniali muzycy i wizualne komentarze Margańskiego sprawiły, że seanse "Bajek z Poznania" można uznać za jedne z najważniejszych wydarzeń tegorocznej edycji festiwalu - a także dowód na to, że produkcje Studia wciąż potrafią zachwycać i uparcie nie poddają się upływowi czasu.

- Pokazaliśmy filmy, które zrealizowaliśmy już jako dyplomanci. Równolegle pracowaliśmy w poznańskim Studiu i zaczynaliśmy karierę pedagogiczną w szkole. Dzieci znakomicie odebrały seans - czym byłem wręcz zaskoczony. Ja traktowałem ten pokaz trochę edukacyjnie. Za kulisy przyszła dziewczynka, żeby osobiście nam pogratulować. Nowe pokolenie jest ukształtowane na innej estetyce plastycznej, a my prezentowaliśmy filmy sprzed trzydziestu lat. Chociaż, gdyby je z kolei przyrównać do tamtego okresu - a byliśmy wtedy młodymi ludźmi po studiach - to próbowaliśmy jednak robić inne kino dla dzieci. Gdyby odnieść je więc do tego, co się wówczas robiło, to da się zauważyć nasze starania w poszukiwaniu nowej formy - przyznaje prof. Adamczak.

Oryginalne pomysły zawarte w tych projektach artystycznych wytrzymały próbę czasu, choć dziś język komunikacji wizualnej jest zgoła inny. Do pokazów trafiły filmy muzyczne z pierwszych lat cyklu "Miniatury filmowe do muzyki klasycznej", na który złożyło się w sumie sześćdziesiąt jeden odsłon, które przyniosły Studiu siedemdziesiąt jeden nagród na całym świecie. Cykl miał pokazywać dzieciom, że muzyka poważna nie musi być "nudna", że jest wspaniała i że można jej słuchać subiektywnie, tworząc do niej w głowie wszelkie możliwe, własne obrazy. Animatic dość ostro sobie poczynał choćby z Mozartem z "Eine kleine Nachtmusik", Rondo. Allegro z Serenady G-dur KV 525, czy "Kupletami toreadora" z II aktu opery "Carmen", bardzo zabawnymi animacjami Adamczaka. Bardzo dużo wzruszenia z kolei przyniosła piosenkowa reinterpretacja lirycznego "Łabędzia" Aleksandry Korejwo, który jest do dziś wizytówką Studia.

Poza tym Adamczak i Kozub sięgnęli też do filmów będących interpretacjami wierszy. W większości zespół Animatic zrezygnował z oryginalnych tekstów i zaproponował kompozycje instrumentalne, dość mocno zmieniające charakter tych dzieł.

Gdy wzruszona Ewa Sobolewska dziękowała za seans, a obecni podczas pokazu twórcy wstali, aby zobaczyła ich publiczność, miałem poczucie, że wszystkich nas ogarnęło w równym stopniu zdziwienie, ale i lokalna duma z istnienia wyjątkowego Studia, o którym wielu poznaniaków jednak niestety już nie pamięta bądź w ogóle nie wie. A szkoda!

"Produkujemy, realizujemy"

Pokaz kultowych animacji zastaje TV Studio Filmów Animowanych w momencie wytężonej pracy przy realizacji kolejnych, identyfikowanych z nim artystycznych serii, skierowanych do publiczności dziecięcej i młodzieżowej. Od tego roku pod okiem Roberta Turło trwają prace nad "Opowiadaniami z piaskownicy", na które ma się złożyć w sumie trzynaście odcinków - epizodów z życia chłopca Tomka, bohatera książki Renaty Piątkowskiej. Projekt ma charakter artystyczny i jest nietypową propozycją dla dzieci - a zostanie ukończony już w przyszłym roku.

- Realizujemy też film "Wielkie zmartwienie" w reżyserii Zbyszka Koteckiego do przepięknej bajki Leszka Kołakowskiego "Kto z was chciałby rozweselić pechowego nosorożca?". Realizujemy również kolejny film z cyklu "Namaluj mi bajkę...", ręcznie malowany na płótnie farbami olejnymi przez Joannę Jasińską Koronkiewicz. Jesteśmy więc w sytuacji, gdy produkujemy filmy takie, jakie zawsze chcieliśmy: filmy artystyczne dla dzieci - relacjonuje Ewa Sobolewska.

Wszystkie dawne hity Studia były ręcznie robione i rejestrowane na taśmie filmowej 35 mm. Nowe produkcje częściowo dalej korzystają z tych starych technik, ale zmieniła się już kamera na cyfrową. W niektórych seriach łączy się rozwiązania klasyczne z nowymi.

- W przypadku filmu "Wielkie zmartwienie" korzystamy z techniki hybrydowej: łączymy klasyczną animację lalkową z animacją wykonywaną na tablecie pędzlami, które udostępniają techniki komputerowe, oraz techniką 3D. W efekcie końcowym będziemy robili compositing, w którym często na jeden kadr będą składały się trzy różne techniki. Jeśli chodzi o serię "Opowiadania z piaskownicy", to przeszliśmy już całkowicie na animację komputerową, a to znaczy, że powoli wyłączamy wykonywaną ręcznie animację rysunkową - przyznaje Sobolewska.

Te decyzje to odpowiedź na zmiany rynku. Obecnie animacje wykonywane ręcznie są bardzo drogie - nie tylko ze względu na umiejętności ludzi (znający klasyczne techniki animatorzy to pokolenie kończące swój staż pracy), ale i materiały. - Takich produkcji powstaje coraz mniej, w związku z czym dostępne materiały do wykonywania animacji klasycznej są wyjątkowo kosztowne. Dlatego serialowe produkcje opierają się dziś przede wszystkim na technikach komputerowych - mówi Ewa Sobolewska.

Marek S. Bochniarz

  • seanse "Animatic. Bajki z Poznania"
  • Scena Wspólna
  • 6.12

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018