Kiedy wyschną łzy

Built To Spill - jedna z ikon amerykańskiego indie rocka - zawita do Poznania, by zaprezentować swój najnowszy album When The Wind Forgets Your Name. Projekt, prowadzony przez charyzmatycznego Douga Martscha, dawno ugruntował swoją pozycję, od lat będąc kluczowym zespołem na światowej scenie indie - podobnie jak Modest Mouse czy Dinosaur Jr. Teraz jednak, po latach zawirowań, wraca do swoich korzeni, patrząc na nie w zupełnie nowy sposób.

Frontmen zespłu stoi na scenie w szarej koszulce i gra na gitarze elektronicznej, jest podświetlany niebieskim światłem. - grafika artykułu
Built To Spill, fot. materiały prasowe

Na nowej płycie Doug Martsch powraca do swojej pierwotnej wizji zespołu, choć (znów) z nowym składem. Kiedy w 1992 roku zaczynał z nim swoją przygodę, idea polegała na tym, że będzie jego jedynym stałym członkiem, z muzykami orbitującymi wokół niego. Z niektórymi z nich w Built To Spill grał kilka lat lub nawet dekadę, a - mimo solowej koncepcji projektu - takiego basistę Bretta Nelsona można śmiało traktować niemal jako równorzędnego członka, mając na uwadze jego prawie 20-letni wpływ na albumy wydane w latach dziewięćdziesiątych i na początku lat 2000.

W 2018 roku Martsch ogłosił, że nadszedł czas na powrót do korzeni i starej filozofii - wyruszył w trasę po Ameryce Południowej, wspierany przez parę brazylijskich muzyków - Le Almeidę i João Casaesa z zespołu Oruã (który wystąpi w ramach supportu), liderów tamtejszego psychodelicznego jazz-rocka. Efektem ich wspólnych działań jest właśnie najnowszy, wydany w kultowym Sub Popie, album Built To Spill When The Wind Forgets Your Name (2022), choć wygląda na to, że ich muzyczna przygoda zakończyła się jeszcze przed promocją płyty - na trasie promującej album zastąpiła ich basistka Melanie Radford i perkusistka Teresa Esguerra. Za Dougiem naprawdę trudno nadążyć...

Inna sprawa, że When The Wind Forgets Your Name dostarcza nam wszystkiego, czego moglibyśmy oczekiwać od weterana "poważnego" indie rocka. Powykrzywiane riffy, melanż melancholijnych melodii z przenikliwymi, do bólu szczerymi wokalami, mroczne, psychodeliczne tekstury i echa dubu tworzą receptę Martscha na muzykę, która jest porywająca, niepokojąca, ale także dziwnie podnosząca na duchu. To Built To Spill w wersji rozszerzonej - wierna swoim korzeniom, w wielu momentach przypominająca najmocniejsze w dyskografii albumy There's Nothing Wrong With Love (1994) i Perfect From Now On (1997), a jednocześnie odkrywająca nowe terytoria, w których mieszanka slacker rocka, indie popu i midwest emo nie jest już dominantą.

Tyle o muzyce, ale przecież są jeszcze teksty i głos - dwie rzeczy, za które Douga wielu najbardziej pokochało. Dziś nie jest już tym samym niechętnym do walki romantykiem, który panicznie pragnie miłości i bezpieczeństwa - teraz jest raczej doświadczonym podróżnikiem z bagażem doświadczeń i pewną mądrością do przekazania. Przyjacielem, który daje rady, kumplem do filozoficznych dyskusji przy piwie, a w końcu - ocalałym. Bo kiedy inni na scenie (tworzonej przez Pavement, Dinosaur Jr. czy Guided by Voices) mogli błyszczeć jaśniej, a potem szybko się wypalić, on przetrwał, przez cały czas ciesząc się uznaniem. My zaś cieszmy się jego muzyką - na żywo będzie można posłuchać jej już niedługo w klubie 2Progi.

Sebastian Gabryel

  • Built To Spill
  • 27.06, g. 20
  • 2progi
  • bilety: 120 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023