To, czego zazwyczaj nie usłyszysz
Sporą ciekawostką okazała się Pampeana argentyńskiego kompozytora włoskiego pochodzenia Alberto Ginastery. Choć w Polsce to nazwisko słabo znane, twórca ten ma za sobą dużą międzynarodową karierę. Urodził się w Buenos Aires w 1916 roku, gdzie się kształcił i rozpoczął karierę. Studia w Conservatorio Nacional de Música w stolicy Argentyny ukończył z najlepszą możliwą oceną i jeszcze w ich trakcie odniósł pierwszy sukces baletem Panambí. Drogę sukcesów i karierę dydaktyczną w ojczyźnie przerwał wyjazd do Stanów Zjednoczonych, spowodowany prześladowaniami ze strony dyktatury Juana Peróna. W USA Ginastera zapoznał się z systemem szkolnictwa muzycznego, co wykorzystał po powrocie do Argentyny, w której ze zmiennym szczęściem współtworzył i rozwijał uczelnie muzyczne. Publiczność północnoamerykańska poznała się na talencie Argentyńczyka i Stany Zjednoczone zostały główną areną jego kariery kompozytorskiej. Stamtąd płynęły zamówienia i tam odbywały się prawykonania, przykładowo opera Beatrix Cenci powstała na otwarcie J. F. Kennedy Center for Performing Arts w Nowym Jorku. Pod koniec życia zamieszkał w Europie, gdzie zmarł w 1983 roku. Jego drogę twórczą można podzielić na dwa okresy. W pierwszym dominowały elementy narodowe połączone z neoklasycyzmem. W późniejszych latach kompozytor zwrócił się w stronę środków bardziej awangardowych, czerpiąc np. z techniki dodekafonii.
Choć w utworze Pampeana na skrzypce i orkiestrę kameralną op. 16 pojawiają się nawiązania do argentyńskiego folkloru, to nie są one dosłowne. Na tym właśnie polegał narodowy charakter muzyki Ginastery. Kompozytor nie cytował rodzimego folkloru, lecz raczej posługiwał się aluzją i odległymi nawiązaniami. Budują one skojarzenia z Ameryką Południową za sprawą rytmu, jak również melodyki.Solową partię skrzypiec, z ogromnym temperamentem i silnym dźwiękiem, wykonała koncertmistrzyni Teatru Wielkiego Sandra Haniszewska-Kubasik.
Po energetycznej Pampeanie rozbrzmiały dwa kolejne utwory. I crisantemi Giacomo Pucciniego to melancholijna elegia poświęcona pamięci zmarłego przyjaciela Pucciniego, księcia Aosty Amadeusza I. Koncert wieńczyło Stabat mater Giovanni Battisty Pergolesiego. Wokalne dzieło do tekstu średniowiecznej sekwencji o cierpieniach Maryi pod krzyżem powstało tuż przed śmiercią kompozytora. Słychać w nim ból, smutek, cierpienie, ale też rozbłyski pogodnej radości. Pergolesi skomponował bardzo dojrzałe dzieło, zwiastujące już powoli nadchodzący klasycyzm. Partie wokalne wykonali śpiewacy Teatru Wielkiego, których rzadziej mamy szansę oglądać - kontratenor Tomasz Raczkiewicz i sopranistka Lucyna Białas. Zwłaszcza w przypadku Białas mam nadzieję, że poznańska opera da artystce więcej możliwości do występów. Dojrzała interpretacja i dramatyzm podporządkowany stylistyce dzieła sprawiły, że Stabat mater poruszało głęboko i w tragiczny sposób koresponduje z obecną sytuacją geopolityczną.
Koncerty Bardzo Kameralne to trafiona inicjatywa Teatru Wielkiego, zdecydowanie urozmaicająca jego repertuar i poszerzająca horyzonty melomanów. Pozostaje liczyć, że przed nami kolejne wieczory tego cyklu, także po zakończeniu remontu sceny. Zaprezentowane kompozycje Ginastery, Pucciniego i Pergolesiego miałyby pewnie nikłe szanse wybrzmieć w zwyczajnych okolicznościach, a przecież istnieje jeszcze mnóstwo kompozycji na niejeden Koncert Bardzo Kameralny...
Paweł Binek
- Koncerty Bardzo Kameralne: Ginastera / Puccini / Pergolesi
- Sandra Haniszewska-Kubasik, Lucyna Białas, Tomasz Raczkiewicz
- dyrygent: Marco Guidarini
- Teatr Wielki
- 5.03
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022
Zobacz również
Porozmawiajmy o uczuciach
Po czwarte - Paderewski!
Skazany na Lecha