Są takie filmy, które wywołują dławienie w gardle trwające przez cały seans. Należy do nich niewątpliwie Nitram australijskiego reżysera Justina Kurzela odwołujący się do prawdziwych wydarzeń.
Prawie 30 lat temu Australią wstrząsnęła największa w tym kraju masakra, dokonana przez młodego człowieka w Port Arthur. Kurzel stroni jednak od pokazywania przemocy, która rozgrywa się tutaj poza kadrem. Skupia się na biografii Nitrama, outsidera i socjopaty, od wczesnych lat odstającego od swoich rówieśników, chociażby wyglądem. Pokazuje jego relacje z rodzicami i związek z ekscentryczną milionerką, ale nie szuka prostych wytłumaczeń, zdając sobie sprawę, że nie sposób wejść do głowy drugiego człowieka. Po prostu rejestruje.
Behawioralny sposób narracji nie robiłby takiego wrażenia, gdyby nie świetne aktorstwo. Caleb Landry Jones w roli tytułowej dostał nagrodę na festiwalu w Cannes. W niczym nie ustępują mu Judy Davis jako matka i Essie Davis wcielająca się w milionerkę. Wszystkie elementy filmu budują świat z jednej strony zwyczajny, z drugiej dziwny i odpychający, podminowany przeczuciem, że zaraz stanie się coś strasznego. I ta atmosfera permanentnej trwogi nie zostanie rozładowana, pozostaniemy z nią także, gdy zapalą się światła w kinie.
Dla porządku jednak dodajmy, że w Australii Nitram - choć zgarnął większość krajowych nagród - wzbudził także protesty. Rodziny ofiar masakry uznały, że film żeruje na ich tragedii, a w centrum zainteresowania stawia zbrodniarza.
Bartosz Żurawiecki
- Nitram
- reż. Justin Kurzel
- premiera: 2.12
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022