Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

Dojść do ładu z nieładem

Od lat Poznań nie może doczekać się uchwały, która ureguluje kwestię wyglądu reklam, szyldów i ogrodzeń w całym mieście. Ma być gotowa do końca roku, choć o uporządkowaniu wizualnego chaosu myślano poważnie już... ćwierć wieku temu. Na szczęście przez te lata udało się załatwić kilka innych spraw związanych z estetyką przestrzeni miejskiej.

, - grafika artykułu
Staromiejska witryna zgodna z wymogami Parku Kulturowego, fot. Park Kulturowy Poznań

Przed wojną Poznań uchodził za jedno z najlepiej urządzonych miast w Polsce, chwaliła go za to m.in. Maria Dąbrowska (choć jednocześnie skarżyła się na nieprzyjaznych poznaniaków). Duch porządku unosił się tu jeszcze w latach 70. Architekt Jerzy Gurawski, wizytując miasto przed planowaną przeprowadzką, zachwycał się ładem, ale i dozorcą sprzątającym zwilżone uprzednio chodniki. Potem było gorzej, w latach 80. w dziedzinie porządku Poznań równał do niskiej średniej krajowej, aż do przełomu w 1989 roku, z którym wiązano nadzieje nie tylko ekonomiczne, ale i estetyczne. Szary nieład kryzysowych lat 80. zmienił się nagle w barwny bałagan, głównie reklamowy. Na szczęście w Urzędzie Miasta Poznania działał jeszcze plastyk miejski Włodzimierz Figan. W 1995 roku rzucił pomysł "kodeksu reklamowego", który miał uporządkować sprawy billboardów. Firmy reklamowe wytoczyły ciężkie działa i temat upadł. Nikt chyba nie przypuszczał, że na miejski "kodeks reklamowy" trzeba będzie czekać ponad 25 lat.

Po śmierci Figana w 2000 roku stanowisko plastyka przestało praktycznie istnieć. Brakowało spójnej wizji ładu w mieście oraz narzędzi, które mogłyby go wprowadzić. Widoczna była nie tylko powszechna "reklamoza", ale też wielość form słupków, ogrodzeń, ławek oraz nawierzchni. Przed dziewięcioma laty Stowarzyszenie Inwestycje dla Poznania doliczyło się kilkunastu wzorów chodników! Problemem miejskiej estetyki zajmowały się społecznie różne stowarzyszenia i organizacje. Przejawem takich działań były m.in. wielkoformatowe murale o wysokiej jakości artystycznej malowane w Poznaniu w latach 2011-2013 w ramach festiwalu Outer Spaces. Murale powstawały też później, przy różnych okazjach, wśród nich słynny, choć zupełnie inny mural na Śródce.

Skwery zamiast nieużytków

Jedynie w dzielnicach historycznych widoczne były interwencje Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków. Jego decyzje, słuszne co do zasady, nie zawsze kładły nacisk na jakość, czego dowodem akceptacja dla nieudanej nawierzchni placu Wolności w 2005 roku. Na plus należy za to zaliczyć rozpoczęte w pierwszej dekadzie wieku działania Wydziału Terenów Zieleni ZDM pod kierownictwem Agnieszki Szulc. Zamiana wielu przyulicznych klepisk i nieużytków w atrakcyjne skwery oraz zadrzewione pasy zieleni to dzieło prowadzonego przez nią zespołu zdeterminowanych projektantek. Z nieuporządkowaną przestrzenią miasta konkurowały coraz liczniejsze i większe centra handlowe. Klientom oferowały sterylne, zadaszone pasaże, pozbawione miejskich uciążliwości, ale też prawdziwego ulicznego życia. Centrum obumarło. Na przełomie pierwszych dekad tego wieku alarm podnieśli społecznicy oraz prasa, a ożywieniem centrum zajął się ówczesny radny i szef Komisji Rewitalizacji, Mariusz Wiśniewski. Zorganizował m.in. serię dyskusji poświęconych estetyce, podczas których pojawił się postulat przywrócenia stanowiska plastyka miejskiego. Władze miasta były najpierw sceptyczne, niemniej w styczniu 2014 roku urzędnik od estetyki wrócił do magistratu. Został nim, wyłoniony w konkursie, historyk sztuki Piotr Libicki - oficjalnie jako pełnomocnik prezydenta ds. estetyki.  

Początki jego działań były żmudne, Libicki - jeszcze bez podległego mu zespołu i twardych narzędzi prawa - za pomocą perswazji oswajał urzędników oraz miejskie jednostki z potrzebą wprowadzenia korekt i obostrzeń. Zaczął od ogródków gastronomicznych na Starym Rynku, które - dzięki jego działaniom - już w 2015 przestały być zabudowanymi namiotami, oraz od ujednolicania kolorystyki miejskiej infrastruktury: barwnych słupów, barier, ogrodzeń i podobnej im galanterii. Dotąd - zamiast stanowić tło dla bardziej wartościowych obiektów miejskiej przestrzeni - wybijały się na pierwszy plan, jak choćby biało-czerwone bariery wzdłuż ulic przezywane złośliwie "patriotami".

Grafit Libickiego

Ciemnoszara barwa, którą narzucił plastyk miejski, zyskała szybko miano "grafitu Libickiego". Niektórzy narzekają na "ponury" kolor, nie zauważając, że - tam gdzie to pożądane - wprowadzono żywe akcenty. Kolory zyskały np. numery linii tramwajowych widoczne zarówno na przystankach, jak i schematach połączeń. Kilka lat później, w 2019 roku, także przystanki zyskały nową, dopracowaną i funkcjonalną formę z czytelną informacją wizualną. Ta ostatnia to element większego projektu autorstwa zespołu, w który z czasem obrósł Libicki. Zmodyfikowany system informacji miejskiej projektanci oparli na ponadczasowych rozwiązaniach z Nowego Jorku lat 70. i 80.

Rozpoczęcie działań przez Libickiego wyprzedziło zmianę na stanowisku prezydenta w 2014 roku. Nowe władze miasta położyły większy nacisk na odnowę śródmieścia. Ogłosiły kilka konkursów na przebudowę ulic i placów: od Projektu Centrum obejmującego Święty Marcin i okolice, przez plac Kolegiacki, Rynek Łazarski i plac przed CK Zamek. Część nagrodzonych prac doczekała się realizacji. W tym roku mają być gotowe plac i rynek, a po remoncie pierwszego odcinka ul. Święty Marcin ruszył kolejny etap projektu Centrum. Jest też szansa, że jeszcze w tym roku - po żmudnych pracach specjalnego zespołu - zacznie się odnowa nawierzchni, małej architektury (wrócą drzewa!) i podziemnych instalacji Starego Rynku. Od przyszłego roku latem ma ożywiać się plac Wolności - zgodnie z pomysłem wybranym niedawno w konkursie na sezonową aranżację tej przestrzeni. Zamkowy dziedziniec zmieni natomiast wygląd do 2023 roku. Pojawi się tam zieleń, a parking zostanie zlikwidowany - podobnie jak stało się to na placu Kolegiackim czy dziedzińcu Urzędu Miasta. Porządkowanie parkowania oraz poprawa wyglądu ulic to również działania o naturze estetycznej, nad którymi czuwa zespół Libickiego - od 2019 nie tylko pełnomocnika ds. estetyki, ale i wicedyrektora Zarządu Dróg Miejskich.

Wreszcie, wracając do najbardziej elektryzującego dla mieszkańców tematu, od początku swej pracy miejski plastyk starał się redukować liczbę reklam. Zaczął od instytucji podległych miastu, szkół, przedszkoli itp., zakazując im wieszania płacht i billboardów na płotach i elewacjach, choć zdarza się, że do dziś niektóre placówki lub spółki o tym zapominają. Wspólnie z Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowalnego i kilkoma innymi jednostkami udało się też zlikwidować dziesiątki nielegalnych słupów z billboardami, w tym bardzo kłujące w oczy wielkie pylony reklamowe przy dworcu Poznań Główny.

Ustawa krajobrazowa

W 2015 roku w sukurs polskim miastom przyszła tzw. ustawa krajobrazowa, która miała m.in. ułatwić porządkowanie spraw związanych z reklamami, szyldami i ogrodzeniami. Ustawa nie działa jednak "z automatu", pozwala za to samorządom przygotować lokalne "uchwały krajobrazowe". Poznań rozpoczął prace nad takim dokumentem w 2017 roku. Radni mieli zająć się uchwałą po dwóch latach, ale prace wpadły w ponaddwuletni poślizg i potrwają do końca tego roku. Zeszłej jesieni Libicki tłumaczył, że to m.in. przez kontrowersje z zapisami dotyczącymi ogrodzeń oraz ponowne uwagi zgłaszane przez MTP. Wcześniej hamulcem było doprecyzowanie zapisów po doświadczeniach miast, w których szybko sporządzone uchwały zostały unieważnione z przyczyn formalnych. Przeczuwając te komplikacje, miasto zdecydowało się na inny, ograniczony terytorialnie ruch. Po dwuletnich pracach przygotowawczych w 2018 roku radni powołali tzw. park kulturowy dla ścisłego Starego Miasta, idąc w ślady kilku innych polskich miast, z Krakowem na czele, które wcześniej wykorzystały to narzędzie. Park kulturowy, którego orędownikiem była miejska konserwator zabytków Joanna Bielawska-Pałczyńska, pozwolił szybko uporządkować sprawy szyldów, witryn, oświetlenia, ogródków gastronomicznych, a także zasad montowania klimatyzatorów czy instalacji na budynkach.

Regulacje określiły maksymalne wymiary, wzajemne proporcje elementów, ich dopuszczalną liczbę itd. Całe przedsięwzięcie zostało przeprowadzone bardzo sprawnie, zapisy skonsultowano podczas indywidualnych spotkań z właścicielami nieruchomości i przedsiębiorcami działającymi na Starym Mieście. Powstała czytelna i treściwa broszura informacyjna z zasadami umieszczania tablic i napisów (projekt: studio Bękarty). Finalny efekt wygląda bardzo dobrze, zmiany zostały wprowadzone rok po utworzeniu parku. Przemiany witryn, szyldów i elewacji można prześledzić na dobrze prowadzonym facebookowym profilu Parku Kulturowego Poznań (facebook.com/parkkulturowypoznan/). Podobne w formie komunikatywne broszury powstały również dla przygotowywanej uchwały krajobrazowej. Ostatnia wersja folderu prezentuje zapisy projektu z wiosny tego roku. Uwagi można było zgłaszać do marca - wpłynęło ich kilkaset. Obecnie rozpatruje je Wydział Architektury i Urbanistyki UM.

Szyldy i ogrodzenia

Co znajdziemy w dokumencie? Wprowadzono podział na cztery obszary: staromiejski, centrum i historyczne dzielnice, zurbanizowany i przyrodniczy. Dla każdego inne są zapisy dotyczące wielkości, proporcji i liczby m.in. szyldów i urządzeń reklamowych. Główną dewizą jest, by nie zasłaniać tego, co jest wizualnie cenne: od architektonicznych detali, przez całe budynki, po krajobraz. Zapisy są bardzo precyzyjne, oparte m.in. na dobrych wzorach i doświadczeniach innych miast oraz licznych wizjach lokalnych. Bardzo ważną sprawą jest kwestia ogrodzeń: z miasta mają zniknąć nieestetyczne płoty z betonowych i metalowych prefabrykatów. Uchwała przewiduje zakaz grodzenia budynków wielorodzinnych i osiedli, a także (wreszcie!) odsłonięcie zespołów ogrodów działkowych. Ich płoty mają być ażurowe. Najmniej uwagi uchwała poświęca małej architekturze: m.in. koszom na śmieci, drogowym barierom, ławkom itp. Te kwestie są już jednak w znacznej mierze uporządkowane przez plastyka, od 2018 roku Poznań ma też katalog mebli miejskich - odpowiednich dla poszczególnych obszarów miasta.

Kiedy możemy spodziewać się efektów działania uchwały i poprawy wyglądu przestrzeni miejskiej? Wszystko zależy od strefy. W obszarze staromiejskim dostosowanie się do regulacji ma trwać rok od uchwalenia dokumentu. Dwa lata przewidziano dla centrum i dzielnic historycznych oraz obszaru przyrodniczego. W obszarze zurbanizowanym są to trzy lata. Ogrodzenia z betonowych prefabrykatów mają zniknąć najpóźniej po pięciu latach. Oczywiście same regulacje nie wystarczą. Bardzo ważna będzie ich egzekucja. W przypadku parku kulturowego sytuację sprawdza specjalny zespół, podobnie ma być w przypadku zapisów uchwały krajobrazowej. Uchwała jeszcze nie działa, a na rugowanie nielegalnych nośników reklamowych energię zużywają radni osiedlowi i społecznicy, w tym zasłużony w tej sprawie Tomasz Hejna prowadzący od kilku lat facebookowy profil pod znaczącą nazwą "Gemela poznańska". Ostatnio w sprawie nielegalnej reklamy przy ul. Estkowskiego interweniował na Facebooku sam wiceprezydent Mariusz Wiśniewski. Skutecznie! Lepiej jednak, żeby działająca uchwała zwolniła społeczników oraz władze miasta z tych syzyfowych prac. Wśród recydywistów wieszających szpetne banery reklamowe są nawet wyższe uczelnie!

Na koniec warto wspomnieć o dwóch sprawach. Po pierwsze, efekt opisanych tu pozytywnych zmian łatwo osłabić i zaprzepaścić. Skutecznie robią to brud, smog i hałas - powszechne w porządnym niegdyś Poznaniu. Po drugie, estetyczna poprawa przestrzeni musi iść w parze z działaniami na rzecz mniej zamożnych i radzących sobie gorzej mieszkańców odnawianych okolic. Wtedy Poznań będzie nie tylko porządny, ale i w porządku - wobec wszystkich.

Jakub Głaz

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021