Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

Jakość przestrzeni miejskiej

- Jesteśmy coraz bliżej równorzędności wszystkich elementów kształtujących ulice. Zieleń nie jest już projektowana na samym końcu - mówi Piotr Libicki*, pełnomocnik prezydenta ds. estetyki miasta i zastępca dyrektora ZDM ds. przestrzeni publicznej.

. - grafika artykułu
Piotr Libicki, fot. Zarząd Zieleni Miejskiej

"Kiedy w Poznaniu będzie ładnie?". W tej sprawie jesteś najbardziej kompetentną osobą.

Piotr Libicki: Rozumiem, że to prowokacyjne pytanie i ma pobudzić do refleksji, kiedy będzie nie tyle ładnie, co jeszcze ładniej. Cały czas nad tym pracujemy i mamy osiągnięcia - w czterech obszarach. Pierwszy to infrastruktura, od małej architektury, przez słupki, ławki, słupy trakcyjne i wiele innych elementów, po barierki rowerowe. Muszą być ściśle określonego koloru i kształtu. Od ponad roku montujemy jedne z najbardziej funkcjonalnych i estetycznych wiat przystankowych w Polsce. Nie tylko o dyskretnej formie, ale też bardzo wygodne, co jest wynikiem wcześniejszych testów. Jestem z nich dumny. Drugi obszar to ogródki gastronomiczne. Są z nami przez połowę każdego roku, jest ich dużo, mają silny wpływ na wygląd miasta i musimy panować nad ich formą. Już kilka krzykliwych okropnie obrandowanych parasoli potrafi zniweczyć ten efekt. Trzeci obszar: czytelny i spójny system informacji miejskiej. Tablice, mapy, piktogramy, liternictwo, ulotki, druki i wiele innych materiałów. Są tak charakterystyczne, że odbiorca od razu wie, że mówi do niego miasto. Czwarty obszar: kwestia szyldów i reklam. Jesteśmy po zebraniu setek uwag do finalnego projektu regulującej te sprawy uchwały krajobrazowej, który spłynie do Rady Miasta Poznania w tym roku.

Skąd poślizg? Radni mieli siąść nad uchwałą już dwa lata temu. Potem była mowa o roku 2020.

Bardzo długo trwało dogadywanie się na poziomie miejskich jednostek, do tego trzeba doliczyć trzy etapy konsultacji, sprawdzenie wszystkich regulacji pod kątem prawnym, a teraz analizę zgłoszonych uwag.

Takie spowolnienie to spore zyski m.in. właścicieli nośników reklamowych.

Dlatego, świadomi opóźnienia, skróciliśmy okres dostosowawczy, w którym mają wejść w życie zapisy uchwały. Na przykład w strefie ogólnomiejskiej z pięciu do trzech lat.

My czekamy na uchwałę, a w Gdańsku widać już efekty tamtejszego dokumentu z 2019 roku.

Gdańsk mocno podkreślił wymiar estetyki miasta, kwestie reklamy i szyldów. My postawiliśmy jeszcze na trzy inne, wspomniane przeze mnie obszary. Po drodze usuwaliśmy wiele nielegalnych nośników. Są jeszcze w mieście reklamowe czarne punkty, jednak o powszechnym zalewie nieestetyczną reklamą nie ma już mowy.

Ale w sprawie nielegalnych banerów musi reagować na Facebooku wiceprezydent Mariusz Wiśniewski. Które czarne punkty drażnią Ciebie najbardziej?

Plac Wiosny Ludów i przedpole kościoła św. Marcina. Ze względu na reklamy i parkingi.

A ulica Gwarna? Prezentuje się paskudnie.        

Będzie odnawiana za ponad rok w ramach Projektu Centrum.

Gwarna, parking przed kościołem św. Marcina, plac Wiosny Ludów leżą w centrum i rzutują na postrzeganie miasta. Sześć lat temu mówiłeś, że chciałbyś w Poznaniu ulic o jakości warszawskiego Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu. Udało się?

Wiele ulic zmieniło się na lepsze. Przede wszystkim odnowiony fragment Świętego Marcina pokazuje, że moje marzenie się spełnia. Wiadomo, że to tylko fragment, ale ta przestrzeń ożyła i funkcjonuje znacznie lepiej niż przed remontem.

Lubię Święty Marcin po zmianach, ale betonowy bruk, niska zieleń, ławki i donice budzą powszechne zastrzeżenia.

To był projekt konkursowy. Architekci uparli się i myśmy uznali, że te rozwiązania są zgodne z pracą konkursową i że nie chcą ich zmienić.

Dlaczego uznaliście? Praca konkursowa mówiła przecież o warsztatach i konsultacjach w sprawie małej architektury. Nie odbyły się.

Byłem częścią zespołu uzgadniającego. Ponoszę za to także odpowiedzialność. Ale o całość działań trzeba pytać Biuro Koordynacji Projektów i Rewitalizacji. Dodam tylko, że poza Świętym Marcinem udało się nam podnieść jakość wielu innych ulic: m.in. Jackowskiego, Rybaków, Kwiatowej czy Taczaka. Są teraz estetyczne, żywe i funkcjonalne. Jest wszystko, co trzeba: szerokie trwałe chodniki, drzewa, zieleń, ławki, cywilizowane parkowanie. Te przestrzenie żyją, ludzie chcą tam być i mieszkać, a inwestorzy odnawiać lub stawiać nowe domy.

Jakie zadania stawiasz teraz przed swoim zespołem?

Kluczowe są trzy aspekty. Pierwszy: porządkowanie parkowania, bo - wbrew pozorom - jest to zagadnienie także estetyczne. Dowodzą tego zmiany, które zaszły w tym roku na Wildzie i Łazarzu. Druga kwestia: zieleń, która silnie wpływa na estetykę. Już teraz dokładamy ją gdzie się tylko da podczas wprowadzania strefy ograniczonego postoju: m.in. przy ulicach Małeckiego, Sikorskiego, Umińskiego, Limanowskiego. Trzecia ważna sprawa to standardy dostępności dla osób z niepełnosprawnościami, czuwanie, by nowe projekty zapewniały dostępność w maksymalnym zakresie.

Zielone uzupełnienia cieszą. A co z zielenią podczas dużych projektów i przebudów? Do niedawna drogowcy narzucali ton, a zieleń sadzono tam, gdzie zostało przypadkowe wolne miejsce.

Ta niepisana doktryna już się zmieniła. Jesteśmy coraz bliżej równorzędności wszystkich elementów kształtujących ulice. Zieleń nie jest już projektowana na samym końcu.

Trudno w to uwierzyć, patrząc na przebudowywane i nadal dość ubogie w zieleń Wierzbięcice lub rondo Rataje.

To projekty sprzed kilku lat. Dziś zaczynamy projektować, uwzględniając bezwzględną konieczność wprowadzania zieleni.

Kolejny zielony temat: mikrointerwencje. W Holandii pozwala się mieszkańcom odbrukowywać część chodnika i zazieleniać takie miejsca.

Nie wiem, czy taki oddolny ruch byłby u nas wskazany. Ale działamy w podobnym duchu. Choćby na Taczaka. Po roku od otwarcia ulicy odbrukowaliśmy i obsadziliśmy zielenią rząd kilku miejsc postojowych. Obserwacja wykazała, że taka korekta jest potrzebna.

Czy np. na kończonym właśnie Rynku Łazarskim podobne interwencje też będą możliwe?

Musimy wiedzieć, czy nie zabierzemy miejsca pod inne funkcje. Trzeba dać czas na obserwację i ocenę zrealizowanego projektu. Jeśli zasadne będzie dosadzenie kilku drzew i krzewów oraz będzie to możliwe, to czemu nie.

Rozmawiał Jakub Głaz

*Piotr Libicki - ur. w 1973 roku, historyk sztuki, członek Stowarzyszenia Historyków Sztuki, autor i współautor przewodników i książek, od 2013 roku pełnomocnik prezydenta ds. estetyki miasta, od 2019 roku zastępca dyrektora ds. przestrzeni publicznej w Zarządzie Dróg Miejskich.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021