Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Oskarżamy Ziemię o zbrodnie przeciwko ludzkości

W "Obiecanej Ziemi Obiecanej" Polskiego Teatru Tańca pojedyncze bloki tematyczne dotykają takich wątków, jak religia, wojna, kolonizacja czy konsumpcjonizm. Mają zobrazować wieloaspektowość ludzkiej samozagłady, która ukazana została jako wynik pędzącego rozwoju globalnej cywilizacji. Początkowo ułożona linearnie historia ewolucji człowieka, stopniowo staje się coraz bardziej wielowątkowa, doprowadzając do scenicznego chaosu, który według twórców, ma stać się finalnym punktem rozwoju ludzkości.

. - grafika artykułu
fot. Andrzej Grabowski

Założeniem twórców spektaklu (reżyseria Katarzyna Raduszyńska, choreografia Artur Bieńkowski) było stworzenie epickiej opowieści o dziejach ludzkości, w której wykluczenie będzie stanowiło punkt zwrotny dla wszystkich podejmowanych wątków. To właśnie ten czynnik uznano za przyczynę największych krzywd zarówno dla całej planety, jak i poszczególnych jednostek. Zamiast przyglądać się perspektywie wykluczonych, twórcy patrzą na świat  oczami wykluczających, aby odszukać i wyliczyć te zachowania, które dręczą ludzkość od stuleci. Wnioski, jakie wyciągają, są łatwe do przewidzenia. Za przyczyny nietolerancji i skrajnego egoizmu uznane zostają konsumpcjonizm, bezkrytyczna wiara w kościelne doktryny, nadmierny hedonizm czy zapędy kolonizatorskie. Poszczególne bloki tematyczne ukazują wieloaspektowość ludzkiej samozagłady, którą przedstawiono jako nieuniknioną konsekwencję pędzącego rozwoju cywilizacji.

Początkowo ułożona linearnie historia rozpoczęła się od Wielkiego Wybuchu. Głos z offu opowiadający o zderzaniu cząsteczek i powstawaniu materii został zgrabnie połączony z ruchem tancerek i tancerzy. Choreografia, w której współpraca wykonawców budowała ciekawe układy z ich ciał, dobrze ilustrowała temat powstawania wszechświata. W momencie pojawienia się człowieka, stopniowo budowane napięcie stawało się coraz bardziej dynamiczne, a akcja - wielowątkowa. Linearność ustąpiła coraz dziwniejszym rozwiązaniom fabularnym, w którym zależności przyczynowo-skutkowe ustępują abstrakcji. Powstały chaos pasuje do wizji przyszłości, w której ostatecznym punktem rozwoju ludzkości są bezsens i nieład.

Wymienione wątki ukazano za pomocą kosmicznego procesu sądowego między trzecią planetą od Słońca a jej mieszkańcami. Pan Ziemia figuruje głównie jako głos z offu, choć niekiedy występuje na scenie także w formie fizycznej. Tancerz ubrany w klapki, świecące krótkie spodenki i futro przechadza się po scenie frywolnie, jakby pewny swojego zwycięstwa w rozprawie. Przedstawicielka Międzynarodowego Trybunału Karnego Ludzkości oskarża go o niewolnictwo, sterylizację, deportację, apartheid i serię innych czynników doprowadzających współczesną cywilizację do upadku. Butny pomysł oskarżania własnej planety o zbrodnie, które zostały popełnione przez ludzkość dobrze komponuje się z pomysłem wcielania się w rolę pewnych swoich racji oprawców. Mowa obronna, jaką w swoim imieniu wygłosił Pan Ziemia stanowi podstawę wydarzeń scenicznych. Pomysł ten jest ciekawy i konsekwentnie przeprowadzony w tracie całego przedstawienia. Moją wątpliwość budzi jednak nadmierna ilość słów wypowiadanych z offu, które za pomocą niezgrabnie napisanego tekstu zbyt nachalnie komentują czytelne zabiegi taneczne. Tłumaczenie oczywistości odbierało niekiedy przyjemność obserwowania ciekawych segmentów choreograficznych, które wystarczająco wymownie przedstawiały podejmowane kwestie.

Przez cały czas trwania spektaklu tancerki i tancerze mają mnóstwo rekwizytów, które również pomagają w sprawnym budowaniu dramaturgii. Wśród nich białe sześciany funkcjonujące jako podesty, kowbojskie kapelusze, dmuchawy do liści, strzelby czy flaga Stanów Zjednoczonych. Pojawiają się one wielokrotnie, a ich zastosowanie zmienia się w zależności od podejmowanych wątków. Podobnie rozwiązano kwestię kostiumów. Stale zmieniający ubrania wykonawcy co chwilę wchodzili w nowe role.

Apokaliptyczna wizja przyszłości była najciekawszym fragmentem spektaklu. Tancerki i tancerze obrazowali postępującą degradację społeczeństwa za pomocą pojedynczych występów. Niektórzy zintegrowani byli z jakimś przedmiotem np. gałęzią drzewa, figurką Jezusa, inni poruszali się bez rekwizytów. Ich ruch przesycony był różnymi stanami emocjonalnymi - od apatii poczynając, na histerii kończąc. Tancerki i tancerze powtarzali sekwencje swoich gestów, bezcelowo przemieszczając się po scenie. Przestrzeń ich ruchu z każdą chwilą stawała się coraz mniejsza - białe linoleum wyznaczające granice sceny fragment po fragmencie zostawało usuwane przez Pana Ziemię. Ostatecznie ludzkość zmuszona została do tkwienia wyłącznie na małym skrawku sceny, w którym trudno było wykonywać jakiekolwiek ruchy. W wizji twórców spektaklu tłok i bezsens stają się ostatnimi słowami na karcie pisanej przez ludzkość.

Jednym z gorszych fragmentów przedstawienia była monotonna scena cyrkowa. Wirujące hula-hopy oraz świecące spódniczki tancerek układały się w rozmaite układy, które nie skrywały za sobą nic poza jaskrawą estetyką. Poruszony w tej estetyce motyw wojny zdawał się być niewystarczająco wyeksponowany, a przez to sprawiał wrażenie niedopowiedzianego i wciśniętego do spektaklu na siłę.

Spektakl zachowuje swoisty charakter innych produkcji Polskiego Teatru Tańca. Pomysł obrazowania poszczególnych aspektów jednego konkretnego wątku można było zaobserwować chociażby w "Polce" czy "Solidar-nocy". Podobna kompozycja, a także tożsamy rodzaj ekspresji, w której ironia i hiperbolizacja stanowią najbardziej wyraźne cechy spektakli realizowanych przez PTT, pojawiają się także w spektaklu Katarzyny Raduszyńskiej i choreografa Artura Bieńkowskiego. "Obiecana Ziemia Obiecana" nie wyróżnia się na tle wymienionych spektakli, a wręcz wpisuje się w standardy poetyki stosowanej przez tę grupę. Warto jednak podkreślić, że mimo pewnych merytorycznych niedociągnięć, spektakl uwodzi warsztatową sprawnością tancerek i tancerzy, którzy znakomicie radzą sobie w nieco przegadanych koncepcjach reżyserskich.

Julia Niedziejko

  • "Obiecana Ziemia Obiecana" Polskiego Teatru Tańca
  • reżyseria: Katarzyna Raduszyńska
  • choreografia: Artur Bieńkowski
  • Aula Artis
  • premiera: 29.04

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019