Don Pasquale trwa 65 minut. Tyle, co odcinek dobrego serialu. Skrócenie dzieła Gaetano Doniezettiego było świetnym zabiegiem reżysera. Dramaturgia opery pozostała bez zmian, zyskaliśmy za to esencję historii i zupełnie nową perspektywę, ale o tym za chwilę. Podobnie jak w wielu produkcjach telewizyjnych w Don Pasquale'u przeżywamy losy bohaterów oglądając ich przede wszystkim w przestrzeni mieszkania. Jest bogato, może trochę staroświecko, szkarłat i złoto, obraz Rembrandta i służba. Chociaż produkcja jest ograniczona pod względem scenografii, to jej pojedyncze elementy, jak i kostiumy bohaterów świetnie budują nastrój spektaklu, przybliżają dokładnie każdą z postaci. Za oba te, niezwykle udane elementy opery odpowiada Julia Kosek.
W Dynastii mamy 12 głównych bohaterów, w Don Pasquale wystarczyło ośmiu, by uknuć wszystkie gierki. Wprowadzona do opery Cicheńskiego postać Narratorki-Inspicjentki nie tylko pozwala widzowi skupić się na artystach (a nie na napisach z tłumaczeniem libretta), ale także poznać historię z innego punktu widzenia. Bo Narratorka (Wiesława Wiza) to Norina kilkadziesiąt lat później. Fabuła Don Pasquale jest jej wspomnieniem życia pełnego intryg i przygód, życia które toczyło się jak w teatrze, jak w operze - tej prawdziwej!
Przeżyjmy to jeszcze raz...
... ale tym razem z Noriną. To ona ma moc zatrzymywania akcji i wyjaśniania sobie i widzom, co aktualnie widzą, co odczuwała w danej chwili historii. Jej komentarze są niezwykle zabawne, czasem kąśliwe. Norina niczym serialowa Alexis Carrington uwielbia blichtr, kontrolę i pieniądze. Fryzura, złota suknia - mimo upływu lat Norina wciąż jest królową życia. Przeniesienie punktu ciężkości na jej postać świetnie rozwiązuje także kwestię skrócenia dzieła - w końcu wspomnienia są zawsze fragmentaryczne - w naszej pamięci zachowujemy to, co najlepsze i najgorsze.
Poznajemy więc historię bogatego starego kawalera Don Pasquale (Andrzej Ogórkiewicz), którego największym pragnieniem jest znalezienie sobie żony i tym samym wydziedziczenie siostrzeńca Ernesta (Piotr Friebe). Tytułowy bohater prosi o pomoc w matrymonialnym wyborze swojego przyjaciela doktora Malatestę (Jaromir Trafankowski). Ten oświadcza, że najodpowiedniejszą osobą będzie jego siostra - Sofronia. Jak wiemy Malatesta chce pomóc młodemu Ernestowi i jego ukochanej Norinie (Natalia Puczniewska-Braun) w ustatkowaniu się i... Czy próbowali Państwo kiedyś streszczać fabułę opery? A serialu? To zawsze brzmi tak potwornie głupio i banalnie. A jednak chłoniemy te historie, oglądamy i przeżywamy je jeszcze raz i jeszcze raz.
Norina w spektaklu Cicheńskiego jest zanurzona w świecie mężczyzn, przesiąknięta ich zasadami gry, ale także swoją próżnością. Z pewnością nie jest jednak postacią dosłowną. W serialową czerń i biel wpuszczone są odcienie szarości. Dostrzegamy je w komentarzach Noriny Narratorki, w jej gestach i spojrzeniach. I chociaż Don Pasquale jest raczej zabawną, kampową fantazją na temat sprawczości głównej bohaterki, to jest to fantazja tak pełna uroku, humoru, że chciałoby się zaszyć w swoim pokoju na binge-watching, czy jak wolą niektórzy - kompulsywne oglądanie. Zagraj to jeszcze raz, Norina!
Don Pasquale jest spektaklem kameralnym nie tylko ze względu na obostrzenia związane z pandemią, ale też dlatego, że będzie wystawiany w mniejszych miejscowościach Wielkopolski. Kameralność doskonale robi tej operze. Nie tylko zbliża ją do konwencji serialu, ale przede wszystkim pozwala na intymne przeżywanie historii. Odsłonięcie artystów i ich głosów mogło być ryzykowne, jednak z tak dobraną obsadą mogło zakończyć się tylko sukcesem. Czy to z powodu długiej przerwy w działaniu teatrów, czy to dzięki obecności publiczności - w każdym razie muzycznie i aktorsko wczorajszy wieczór był naprawdę na najwyższym poziomie. Właściwie cała obsada wypadła rewelacyjnie, jednak nie można było szczególnie nie zachwycić się odtwórcą głównej roli. Energia, z jaką zaśpiewał i zagrał Andrzej Ogórkiewicz, niosła ten spektakl, a jego komediowa ekspresja jest nie do podrobienia!
Jest wiele fragmentów, na które warto zwrócić uwagę oglądając Don Pasquale w reżyserii Cicheńskiego, do czego gorąco zachęcam, jednak wolałabym nie psuć nikomu przyjemności oglądania i szukania swoich wątków w tym niezwykłym kolażu. Wspomnę jeszcze o doskonałym akompaniamencie Olgi Lemko, ale też wątku odkrywania w teatrze tych, którzy są ukryci, docenieniu potencjału aktorskiego starszych kobiet, zgrabnej zmianie scenografii, symbolicznej zamianie obrazu na lustro i kontekście, jaki nadaje całości obraz Rembrandta, a wreszcie o tym, że na drugim tle dzieją się rzeczy wolne od dram, ale za to zupełnie szczere i piękne. "Śmiałam się, płakałam, było przyjemnie". Jak to w życiu lub w operze.
Aleksandra Kujawiak
- Don Pasquale
- Teatr Wielki
- 5.06
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021