Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Dawno, dawno temu, pod rogalowym księżycem

Musical broadwayowski sam w sobie jest fenomenem. Aby zobaczyć świat znany z filmów lub animacji przeniesiony z prawie fotograficzną dokładnością na scenę oraz podziwiać doskonałe połączenie muzyki z akrobatyczną choreografią (a wszystko w klimacie amerykańskiego show), należy zaopatrzyć się w bilet co najmniej kilka miesięcy wcześniej. Pod koniec lutego disnejowska Piękna i Bestia zawitała w Poznaniu ponad 30 lat od prapremiery w Huston!

. - grafika artykułu
fot. Dawid Stube

Wystawienie musicalu takiej rangi nie tworzy wyzwań jedynie na scenie. Zdobycie licencji pozwalającej zaprezentować dzieło w teatrze wiąże się z wieloma obwarowaniami prawnymi. Żadna ingerencja w warstwę tekstową nie jest dozwolona, a muzyka ma wybrzmieć co do nuty zgodnie z wersją oryginalną (Teatr Muzyczny musiał specjalnie zatrudnić dodatkowego waltornistę do tej produkcji). Trudno się zresztą dziwić, skoro autorzy Pięknej i Bestii to najbardziej wzięci twórcy filmowi i teatralni. Za libretto oparte na scenariuszu disnejowskiej animacji odpowiada Linda Woolverton (nominacja do Oscara), teksty piosenek wyszły spod piór Howarda Ashmana i Tima Rice'a (Jesus Christ Superstar, Evita), natomiast muzykę stworzył legendarny twórca disnejowski Alan Menken (Dzwonnik z Notre Dame, Zakonnica w przebraniu, Zaczarowana itp.).

Poznańska wersja musicalu nie jest jednak całkowicie kopią przedstawień na Broadwayu. Odpowiedzialni za wizualną część spektaklu (za przyzwoleniem Music Theatre International Europe) zdecydowali się wykreować swoją wizję zgrabnie nawiązującą do baśniowego pochodzenia historii o Pięknej i Bestii, oraz do zamiłowania tytułowej bohaterki do książek. Piękna scenografia (Anna Chadaj) została zaprojektowana jako papierowa wycinanka z dziecięcych książek z obrazkami. Okno sceny otaczała rama ze słowami, które niczym zaklęcie dają początek niezwykłym opowieściom - "Dawno, dawno temu...". Rekwizyty mieszkańców miasteczka w większości przypominały drukowane, czarno-białe ilustracje, a księżyc został zobrazowany przez rogalik, co w uroczy sposób nawiązuje do krótkiego dialogu z piekarzem na samym początku spektaklu. Fenomenalnie prezentowały się kostiumy Agaty Uchman, inspirowane barokowo-renesansowym przepychem oraz pop-artem. Bogate wzory kostiumów oraz ich specyficzna sztywność sprawiały wrażenie jakby stworzonych z papieru, co idealnie pasuje do surrealistycznego, książkowego świata. Na potrzeby tej realizacji powstało ich aż 99, a każdy zachwycał pomysłowością.

Razem z kostiumami i scenografią najmocniejszym punktem spektaklu była choreografia i gra aktorska. Sceny zbiorowe były bardzo dynamiczne, postacie wchodziły ze sobą w interakcje, a szczególnie ważne momenty były podkreślone spektakularnymi efektami scenicznymi (projekcje, dym, pirotechnika). Na scenie działo się wiele, co przyciągało uwagę i nie pozwalało oderwać się od narracji ani na chwilę. Wprawdzie Teatr Muzyczny dysponuje siedzibą o ograniczonych możliwościach (budynek przy ulicy Niezłomnych jest tylko zaadaptowany na potrzeby spektakli muzycznych), a jednak sceny takie jak piosenka Gastona w karczmie czy kolacja-rewia w zamku Bestii efektownością dorównały najlepszym teatrom budząc niekłamany zachwyt. Duża w tym zasługa widowiskowej choreografii autorstwa Karola Drozda (wcielającego się również w postać Bestii), która nie tylko była pełna życia i przemyślana, ale przede wszystkim świetnie zrealizowana przez wokalistów i tancerzy.

Kierownictwo muzyczne nad przedstawieniem objął Tomasz Szymuś, a partie solowe powierzono aktorom związanym z poznańskim Teatrem. W głównych rolach podczas premiery o godzinie 14:00 (wielokrotnie spektakl będzie grany dwa razy w ciągu dnia) wcielili się Urszula Laudańska oraz Karol Drozd. Laudańska śpiewała bardzo jasnym, ale silnym i wyrazistym głosem, a w jej interpretacji Bella była postacią zdecydowaną, o stanowczym charakterze. Skojarzyła mi się trochę z Magdą z Ireny (tę postać również kreowała Laudańska z dużym powodzeniem). Z kolei Drozd brzmiał trochę gardłowo w swojej piosence tuż przed przerwą, lecz aktorsko nadał Bestii sporo wiarygodności. Po przerwie jego głos wybrzmiewał coraz bardziej naturalnie, co współgrało z przemianą wewnętrzną Bestii na jej drodze do stania się ponownie człowiekiem. Uznanie należy się również Jakubowi Rajmanowi. W roli Gastona bardzo dobrze sprostał rozbudowanej partii wokalnej połączonej ze skomplikowaną choreografią i ruchem scenicznym. Zespół instrumentalny świetnie współtworzył atmosferę kreowaną na scenie. Wprawdzie można się zastanawiać czy w utworach czysto instrumentalnych większe zróżnicowanie tempa nie wypadłoby korzystniej, jednak całościowo występ był tak dobry, że podobne dywagacje mają jedynie kosmetyczne znaczenie.

W mojej opinii Piękna i Bestia jest spektaklem, który zachwyci wszystkich miłośników disnejowskich historii. Interesująca scenografia, zaplanowany ruch sceniczny oraz naturalność postaci i relacji między nimi to podstawowe składowe teatru, bez których przedstawienia są po prostu nudne i często nie do zniesienia. W tym przypadku wszystkie te elementy miały szansę zaistnieć i w efekcie Piękna i Bestia to zdecydowanie najlepsze i najbardziej zachwycające wydarzenie artystyczne, które miałem możliwość oglądać w tym sezonie. Przygotowanie spektaklu wymagało z pewnością ogromu pracy, która przyniosła oszałamiający rezultat. Również reakcja publiczności po wybrzmieniu ostatnich akordów pozwala sądzić, że oczekiwania zostały zaspokojone, a efekt końcowy dorównał zainteresowaniu, jakim cieszy się poznańska Piękna i Bestia. Wprawdzie na ten sezon wszystkie bilety zostały już wyprzedane, ale zgodnie z zapowiedziami spektakl powróci w przyszłych sezonach. Trzeba jedynie ustawić się w kolejce do kasy odpowiednio wcześniej.

Kamil Zofiński

  • Piękna i Bestia. The Broadway Musical
  • Teatr Muzyczny
  • 25.02

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023