Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Status: "to skomplikowane"

Z poznańskimi twórcami działającymi w różnych obszarach kultury porozmawialiśmy o doświadczeniu pandemii, prognozach i "nowej normalności".

. - grafika artykułu
Andrzej Masko i Magdalena Mellin, fot. Jan Piechota

Ewa Kaczmarek, Teatr Usta Usta Republika

Brak uświadamia nam wartość tego, co tracimy, i pokazuje, z jaką determinacją walczymy, żeby to odzyskać. W Muppetach, które ratowały teatr, zawsze urzekały mnie, poza animacją lalek Hensona, wiara w pozytywną odmianę rzeczywistości przez sztukę oraz solidarne łączenie sił w walce z przeciwnościami losu. Zabawne kino spod znaku Disneya nagle okazało się tragiczną codziennością. 20. urodziny, które w zeszłym roku obchodziliśmy jako Usta Usta, poświęciliśmy heroicznej obronie wymyślonych światów i fikcyjnych bohaterów w starciu z realnymi problemami. Wszystko po to, by ocalić teatr i siebie. Udało nam się wytransferować przez Zooma nasze najważniejsze spektakle: Ambasadę oraz 777. Powróciliśmy w Kamiennych snach do idei interaktywnego spaceru. I graliśmy w czerwonej strefie. Każdy, kto to robił, wie, że to jak rozstanie kochanków na peronie. Aktorzy w objęciach z widzami, wokół skrzą się emocje. Życzę wszystkim wiary w teatr, bo jest on wiarą w drugiego człowieka. I cieszę się, że w czasach zamknięcia Poznań jest na kulturę otwarty. Tymczasem walka trwa.

Gabriel Kaczmarek, kompozytor, Teatr Cortiqué Anny Niedźwiedź

W niedzielę 9 sierpnia 1942 roku, w 335. dniu oblężenia Leningradu przez nazistów, w przymierającym głodem mieście odbyła się premiera VII symfonii Szostakowicza. Czytając o tym fakcie, wydawało mi się, że sztuki nic nie jest w stanie powstrzymać. We wtorek 9 marca 2020 roku przekonałem się, że tylko mi się zdawało.

Najpierw odwołana została Alicja w Krainie Czarów w Teatrze Wielkim, z którym współpracujemy, później przełożona premiera Ach, te koty, a następnie wyjazd do USA, gdzie pod koniec maja miała nastąpić amerykańska premiera wspominanej Alicji... Następnie wszystkie pozostałe wydarzenia przeszły w stan hibernacji.

Z czasem zaczęliśmy adaptować się do nowych warunków. W maju udostępniliśmy Królową Śniegu, którą obejrzało ponad 30 tysięcy osób, część z nich również zza oceanu. Aktualnie realizujemy nagranie spektaklu Tropem Białej Sowy specjalnie na potrzeby emisji na platformie VOD planowanej na 16 kwietnia. Doświadczenie pracy z kamerą jest niezwykle cenne, jednakże tęsknota za unikatową relacją, jaką tworzy między artystą a odbiorcą scena, rośnie z każdym dniem.

Szczepan Kopyt, poeta, muzyk, redaktor

Powrotu do normalności nie widać. Przynajmniej w kulturze. Nie macie wrażenia, że otworzą nas ku "nowej normalności" dopiero wtedy, gdy protesty antyrządowe urosną na sile, po to, by umożliwić inne legalne formy spędzania czasu - że trzymają nas w szachu, że mają nas za wentyl bezpieczeństwa (gdyby nie pandemia, sądzić by można, że instytucjonalna kultura w Polsce jest przepotężna)? Nowa normalność byłaby jednak normalnością udawaną, czerwonostrefową. Niepewną jak i stara normalność - zwłaszcza dla nas: warstwy pracowników kultury, twórczyń, organizacji, którzy próbujemy bronić się przed zepchnięciem w reprodukcję scrollowanego życia.

Opieramy się więc: oliwimy narzędzia symboliczne oraz staramy się nie poddawać wizji tego, że stream usidli nas ostatecznie; niewiele planujemy. Dwumyślimy. Z takiego dwumyślenia wyrósł pomysł, który będziemy realizowali w Teatrze Ósmego Dnia - Teatr Poezji: teraz. Będzie to cykl wydarzeń poetyckich, które także utrwalone w formie produkcji wideo, wytworzą możliwość szerszego oddziaływania najnowszych i najciekawszych zjawisk poetyckich.

Julianna Kulczyńska, kuratorka

Podczas pandemii zajmowałam się rozwijaniem nowego projektu - wirtualnej platformy dla sztuki współczesnej LUKA 5G. Na serwerze gry Minecraft zbudowaliśmy z zespołem oraz zaproszonymi przez nas artystkami i artystami 8 wystaw oraz 8 koncertów. Takie przedsięwzięcie było możliwe dzięki dotacji programu "Kultura w Sieci". Ze względu na innowacyjność naszego projektu podczas pisania wniosku wiele kwestii musieliśmy założyć "w ciemno". Po czasie okazało się jednak, że praca w trybie realizacji grantu nie jest za bardzo elastyczna i nie do końca ułatwia nam rozwijanie platformy. Na realizację wydarzeń musieliśmy przeznaczyć znacznie więcej czasu i energii, niż planowaliśmy. Życzę nam wszystkim, aby nowa normalność łączyła się z większym "przepływem" danych. Byśmy tworzyli programy, które wspierają twórczynie i twórców dłużej, niż tylko podczas realizacji na sztywno zaplanowanego zadania. Byśmy dali sobie miejsce i czas na wdrażanie sieciowych rozwiązań, które dają nowe możliwości oglądania i przeżywania sztuki, bo jest to możliwe.

Andrzej Masko i Magdalena Mellin, klub Farby

Umiemy i kochamy latać, ale czas pandemii całkowicie podciął nam skrzydła. Czas ograniczonych do minimum kontaktów międzyludzkich, czas bycia ze sobą samym bliżej niż kiedykolwiek dotąd, a zarazem bycia z dala od bliskich i wszystkiego tego, co wypełnia nasze życie pasją wspólnego tworzenia, organizowania i realizowania. Przed upadkiem uratowała nas społeczność, która związana jest z Farbami - osoby, dla których to miejsce jest ważną częścią ich życia. To poczucie wspólnoty ostatecznie utwierdziło nas w przekonaniu, że najważniejsza jest wymiana energii płynąca ze spotkań na żywo, rozmów, dzielenia się emocjami, wspólnym przeżywaniem chwili. Zdeterminowało nas to do dalszej pracy i utwierdziło w obranym kierunku.

Nieprzerwanie działa Klub Rysunku Nabierz trochę farby, tworzymy kolejne grupy o zróżnicowanym poziomie wtajemniczenia. Planujemy, projektujemy, przygotowujemy się do wiosny. Z przyjemnością zapowiadamy zmiany, które dotyczyć będą m.in. czasu otwarcia, oferty kulturalnej oraz gastronomicznej.

Emilia Mazik, dyrektorka artystyczna Short Waves Festival

Konsekwencje ekonomiczne i społeczne pandemii będziemy odczuwać jeszcze bardzo długo. W roku 2020 działaliśmy jako sektor kultury po omacku, pośpiesznie przyswajaliśmy nowe technologie, realizowaliśmy wydarzenia, byleby tylko zapewnić sobie przetrwanie, a publiczności dodać otuchy. W 2021 spodziewam się trochę krajobrazu jak po bitwie: kalendarz wydarzeń jest chaosem z racji poprzesuwanych terminów, sporo inicjatyw zniknie, bo wciąż nie wszyscy załapali się na cyfrową rewolucję, a niedofinansowany sektor jeszcze zubożał. Mimo całej grozy sytuacji mam nadzieję, że choć hybrydowo, to powrócimy silniejsi, mądrzejsi i bardziej otwarci na możliwości, które daje nam działalność w sieci. Wybicie z rutyny projektowej z pewnością zmusiło nas do weryfikacji tego, kim jesteśmy i dla kogo tworzymy kulturę. A kiedy my wrócimy, to wróci także publiczność - spragniona żywego spotkania, wytęskniona niezapośredniczonego kontaktu ze światem. Jestem też ogromnie ciekawa "drugiej fali" sztuki pandemicznej, czyli już bardziej ugruntowanej refleksji o wydarzeniach roku 2020 w filmie, teatrze czy sztukach wizualnych.

Zofia nierodzińska, zastępczyni dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał

W zeszłym roku zostałam poproszona o podobny komentarz dotyczący kultury w kryzysie. Pisałam wtedy o sytuacji nieetatowych pracowników/pracowniczek kultury, którzy pozbawieni zostali wsparcia ze strony rządu, nie licząc konkursu "Kultura w sieci". Samorząd zaproponował program "Poznań wspiera", w ramach którego jako Galeria Miejska Arsenał otrzymaliśmy środki na zakup prac artystów/artystek związanych z Poznaniem. Nie rozwiązuje to jednak sytuacji ludzi kultury w perspektywie długoterminowej. Potrzebują oni/one wsparcia systemowego, nie kolejnego konkursu, lecz ubezpieczenia zdrowotnego, renty, emerytury i wyższych wynagrodzeń. Z pozytywnych zmian chciałabym wspomnieć o dostępności materiałów publikowanych w sieci pod kątem osób z niepełnosprawnościami. Instytucje zostały z jednej strony zdopingowane do tego przez pandemię, z drugiej przez ustawę, która weszła w życie we wrześniu zeszłego roku. Poczytuję to jako kolejny krok w kierunku zwiększenia inkluzywności instytucji kultury, przełamującego tak mocno zakorzeniony elitaryzm.

Zaumne (Mateusz Olszewski), muzyk

W ciągu całego roku udało mi się zagrać w Poznaniu jeden koncert, który został zorganizowany we współpracy z Farbami - miejscem bez wątpienia kulturotwórczym dla muzyki elektronicznej. Brałem też udział w programie "Praktyki na pandemię" "Czasu Kultury", jednak to jedyne tego rodzaju inicjatywy, w których przypadło mi osobiście uczestniczyć.

Jeżeli chodzi o doświadczenie tego okresu jako artysty, to czułem się dość osamotniony przez poznańskie instytucje kultury. Brakowało inicjatyw, które byłyby w stanie zastąpić to, co działo się przed pandemią - przynajmniej dla mnie, osoby zajmującej się muzyką elektroniczną. Doceniam działania Pawilonu, ale są one bardzo konkretnie ukierunkowane. Sytuacja pandemii pokazała, że brakuje wsparcia ze strony miasta dla młodych twórców.

Szymon Szymankiewicz, twórca plakatów i grafik, wykładowca

Zerwaliśmy ze sobą. Żadne z nas tego nie chciało, ale spójrzmy prawdzie w oczy: status naszego związku to dziś co najwyżej "to skomplikowane". Pozdrawiamy się jeszcze, nawet całkiem czule, na Facebooku czy Instagramie, ale konsumpcji nie ma już między nami wcale. My: artyści i odbiorcy.

Pandemia i przymusowe zamknięcie sektora kultury spowodowały zerwanie relacji pomiędzy poznańskimi artystami i instytucjami oraz widownią. Odbiorcy, z przymusu, zaspokajają dziś swoje potrzeby Netflixem. Teatr czy wystawa online nie wygrają z nim. Zwłaszcza że są to rzeczy, których nie potrafimy jeszcze dobrze robić, i wcale nie jest pewne, że powinniśmy się ich nauczyć. Laptop nie zastąpi kinowej sali, teatralnego fotela czy wina i rozmów po wernisażu. Nie oszukujmy się, że jest inaczej - to oszustwo może doprowadzić jedynie do zubożenia lokalnej oferty kulturalnej.

Władze Poznania poprzez instytucje otoczyły artystów opieką ekonomiczną - dały nagrody, stypendia, skupowały prace itd. W tym roku muszą zainwestować w to, by dawnym uczestnikom kulturalnego życia znów się chciało - wyjść z domu, przyjść, kupić bilet, przeżyć coś na żywo.

Hubert Wińczyk, muzyk i performer
Życzyłbym nam wszystkim, by kultura wyszła z dresów. Takich przeżyć, które nie pozwalają nacisnąć pauzy, gdyż ma się tak mocno ściśnięte gardło. Tego stopnia tu i teraz, którego nie da się przewidzieć w zaciszu domowym -  będąc zarówno nadawcą, jak i odbiorcą. To z tą osią wiążą się moje nadzieje i obawy. Chciałbym, byśmy nie musieli się lękać o życie i zdrowie bliskich, o pracę i ubezpieczenie, a zachowali chęć ryzyka na poziomie myśli i idei, nie poprzestając na tym, co wygodne, dobrze skalkulowane i na jedno kliknięcie.

Monika Wińczyk, performerka i aktywistka
Normalność w zasadzie nie istnieje i nie łudzę się, że takie zjawisko, jak postpandemiczna "nowa normalność", w ogóle nastąpi. Przed pandemią sytuacja pracownic i pracowników kultury na różnych szczeblach była bardzo niewyraźna i osobiście uważam, że te kilka rozdanych stypendiów, dodatków czy jednorazowych zapomóg, które miały być pomocą w czasie lockdownu, nie załatały dziurawego i zupełnie niestabilnego systemu. Krążymy więc po orbitach absurdów, od czasu do czasu łapiąc mały wiatr w żagle.

Będąc osobą twórczą, od lat staram się uprawiać sztukę tak, by móc łączyć w niej aktywizm z życiem codziennym. To doświadczenie daje mi poczucie, że jak trzeba, to umiemy się dobrze zorganizować oddolnie. Planując rok 2021, liczę zatem na siebie i jadę dalej, uprawiając swój kawałek ubitej podłogi i czując pod nogami grunt, a nie plątaninę zaproszeń do onlajna.

Rozmawiał Marek Bochniarz

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021