Dlaczego wybrała Pani rezydencję w Zamku?
Miałam scenariusz, który chciałam osadzić w ciekawym miejscu. Film opowiada o kobiecie architekcie, marzącej o stworzeniu projektu mostu, którego nikt jeszcze nie zbudował. To wizja utopijna. Moja bohaterka o imieniu Antonina od lat zbiera materiały dotyczące rzek i mostów na całym świecie. Kobieta trafia do Zamku, bo tam otrzymuje w ramach rezydencji pracownię. Tam odkryje też fascynujące i inspirujące ją miejsca i zdarzenia, a otoczy ją świat wirtualnych obrazów i dźwięków. Fascynujące przestrzenie CK Zamek będą miały wpływ na powstający projekt, jak i na życie Antoniny.
Kim jest bohaterka?
Antonina jest moim alter ego, ale nie do końca - to młodsza kobieta, zanurzona w architekturze. Ja jestem raczej obserwatorką jej twórczych zmagań i relacji z odkrywaną przestrzenią i otaczającymi ją współpracownikami. Akcja rozpoczyna się zimą, gdy kobieta wsiada we Wrocławiu do pociągu i jedzie do Poznania. Antoninę osadzam w Zamku i otaczam ją młodymi ludźmi. A ona, chodząc po Zamku, odkrywa w nim różne rzeczy.
Kiedy mówi się o architektach, wymienia się głównie mężczyzn...
O nie - jest bardzo wiele kobiet w zawodach designerskich i architekturze. Gdy zaczęłam starać się poprzez Zamek o środki na film, wystartowałyśmy z projektem w kategorii filmowego dokumentu. Sterowałam go w stronę pani prof. Ewy Kuryłowicz - bardzo znanej architekt, która zajmuje się projektowaniem wielu różnych obiektów i choć sama mostów nie konstruuje, to zajmują się nimi jej studenci z Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. W filmie chciałabym przywołać most, a właściwie kładkę na Wiśle, zaprojektowaną przez jedną z absolwentek pani prof. Kuryłowicz. Mój projekt zebrał bardzo pozytywne opinie, ale w ostatnim zdaniu padło "to nie jest dokument"- i stąd nie dostałam na niego pieniędzy.
Dlatego będziemy startować w kolejnych konkursach PISF i mam nadzieję, że tym razem się uda. Film jest jednak zawsze grupową realizacją i przy jego powstawaniu pracuje wielu ludzi. To trudne zadanie i konieczne są niemałe środki finansowe.
Czy film będzie przypominał Pani poprzedni projekt, "Przypadek Josephine H."?
Nie o to chodzi, aby powielać filmy. Niewątpliwie bohaterką znów jest kobieta, tylko że tym razem inna. Zagra ją zawodowa aktorka, bo potrzebuję kogoś, kto udźwignie taką rolę. W "Josephine H." pojawia się wiele kobiet i rola nie była przypisana tylko do jednej postaci. W "Antoninie" to konkretna kobieta, choć w filmie jej postać jest obudowana obecnością młodych ludzi, komputerowców, architektów, designerów, grafików...
Czy już wybrała Pani aktorkę?
Przymierzałam się do jednej aktorki, ale dostała świetny kontrakt i zdecydowała się na bardziej "profesjonalną" sytuację. Teraz będę rozmawiać z Sandrą Korzeniak. To bardziej aktorka teatralna, ale jest ciekawa i jest w typie mojej Antoniny: ma pewną naturalność i nieekspansywną, wyciszoną osobowość.
Poza tym, nie chciałam angażować kogoś bardzo rozpoznawalnego typu Karolina Gruszka czy Agata Buzek, chociaż obie aktorki uważam za niezmiernie ciekawe. Doszłam do wniosku, że mogą się kojarzyć z rolami, które już stworzyły. Zresztą, Agata Buzek zagrała w niszowym filmie "Performer"Łukasza Rondudy, więc nie chciałam, aby stała się aktorką przypisaną do filmów reżyserowanych przez artystów i teoretyków z obszaru sztuk wizualnych.
A pozostała obsada?
W filmie będę się opierała się o stosunkowo prostą konstrukcję i zaangażuję znajomych, którzy będą grać siebie. Jeżeli ktoś jest architektem, to w filmie też nim będzie, a jeśli performerem - to po prostu będzie performował.
Chce Pani wykorzystać ten efekt, że naturszczyk zawsze najlepiej zagra siebie?
Tak. Zawierzam ludziom i temu, że są kreatywni. Ufam też konwencji: sytuacji, która jest dla kogoś przyjacielsko-naturalnym środowiskiem - nawet jeżeli wiadomo, że występuje w scenie sfabrykowanej dla potrzeb filmu. Ci ludzie wcześniej dostaną wygenerowane przeze mnie światy - i będą się mogli w jakiś sposób do nich odnosić, konfigurując je i zmieniając, bądź nie.
Dlaczego wybrała Pani do filmu motyw mostu?
Mosty to pojemny i uwodzący temat. Za ich ideą stoją różne rzeczy, niezrealizowane w życiu i rozpięte - pomiędzy ludźmi i niedokończonymi sprawami. Uważam, że mosty są ważne - zarówno dla życia prywatnego ludzi (na przykład relacji męsko-damskich, politycznych i innych), jak również jako symbole, znaki, idée fixe. Czasami most spina, bądź nie - wówczas jest tylko fragmentem, makrostrukturą, czasami niewyobrażalną katastrofą. Tak, jak most w Genui, który zawalił się latem zeszłego roku i wyrwał ludzi z ich codziennego życia, zabijając ich i burząc architekturę miasta.
Jakie mosty Pani lubi?
Najbardziej lubię mosty żelazne - zwłaszcza te amerykańskie. Intrygują mnie też mosty, które jeszcze nie powstały i istnieją tylko w projektach, albo posiadają niesamowitą architekturę, jak te z Malezji, Indonezji czy Singapuru. Tych mostów mam już zebranych dosyć dużo.
Filmuje Pani mosty kiedy podróżuje?
Tak. Jak zaczynam o czymś myśleć, to planuję to z dużym wyprzedzeniem - czasem i przez cztery, pięć lat. Jak byłam w Nowym Jorku po raz pierwszy w 2010 roku, to już wtedy zafascynowały mnie tamtejsze mosty. Potem zrobiłam "Przypadek Josephine H." i skończyłam go w 2014, w międzyczasie zbierając wiele ujęć mostów. Potem zaczęłam je kolekcjonować już dosłownie wszędzie. Mam mosty z Indonezji, Gruzji, czy Szwajcarii. Zamierzam pojechać do Avignonu, żeby zobaczyć nieukończony most. Chciałabym też zobaczyć szkockie mosty, na przykład Forth Bridge, który jest bardzo ciekawy.
Czy to będzie Pani pierwszy "standardowy" film fabularny, czy jednak to, czym zajmowała się Pani do tej pory?
To będzie nadal kino rozszerzone. Nie jestem filmowcem, ale mam wrażenie, że dzięki temu przemycam do filmu wiele rzeczy, których nie dotyka kino narracyjne, fabularne. Mój film nie będzie miał typowej narracji - będzie raczej żywił się różnymi obrazami i skojarzeniami - w taki sposób, w jaki krążą nasze myśli i wyobraźnia.
Kiedy rozpoczyna Pani zdjęcia?
Pierwsze zdjęcia chcemy rozpocząć w sierpniu, kolejne we wrześniu, a następne zimą. Jest bardzo mało czasu. Praca przesunęła się z różnych powodów - nie tylko finansowych, ale także i z powodu remontu, który wszedł do Zamku i zainfekował tę przestrzeń. Z drugiej strony bardzo mnie to interesuje, bo odbywa się tam teraz fascynująca obróbka przestrzeni i to również pojawi się w filmie.Film będzie częścią wystawy "Antonina", która zostanie otwarta 4 września 2020 roku. Trafią na nią różne obiekty, w tym rzeźba mostu czy różne cytaty fotograficzne, filmowe i teksty.
Czy film trafi również do kin?
Chciałabym, ale będziemy mieć skromny budżet. Z możliwością dystrybucji kinowej wiążą się bardzo duże środki, ale mam nadzieję, że jeśli film się uda, to może się znajdą również i agencje, które będą chciały w niego zainwestować. A jak nie, to będzie podobnie, jak z "Przypadkiem Josephine H.", który uważam za udany film. Niestety został zrealizowany za niezwykle skromne środki, zmontowany za moje własne pieniądze, i już nie starczyło ich na dystrybucję kinową. A dystrybucji w kinach nie da się przeprowadzić amatorsko. Stoją za nią bardzo poważne agencje i ludzie, którzy z tego żyją. Bez pomocy zewnętrznej tego nie zrobię. Prywatnie to realizuję swoją pasję i mogę z nią zostać jak malarz z obrazem nad łóżkiem, prawda?
rozmawiał Marek S. Bochniarz
* Izabella Gustowska - urodzona w Poznaniu w 1948 roku. W latach 1967-1972 studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (obecnie Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu). Profesor zwyczajny. Wykłada w Poznaniu na Uniwersytecie Artystycznym na Wydziale Komunikacji Multimedialnej - Pracownia Działań Filmowych i Performatywnych oraz w Collegium Da Vinci na kierunku Grafika. Do 1992 prowadziła poznańską Galerię ON, a następnie przez dwa lata z nią współpracowała. W 1999 roku otrzymała Nagrodę Artystyczną Miasta Poznania. Realizuje prace w obszarze różnych mediów. Mieszka i pracuje w Poznaniu.
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019