PROSTO Z EKRANU. Mrok w dobrym wydaniu

"Zamach na papieża" rozpoczynają autentyczne, archiwalne nagrania z placu świętego Piotra w Rzymie z 13 maja 1981 roku, w okolicach godziny 17.19. To właśnie wtedy, podczas audiencji generalnej, Jan Paweł II został postrzelony przez tureckiego zamachowca Mehmeta Ali Ağcę w brzuch oraz rękę. Jak ustalili śledczy, chwilę wcześniej Ağca celował w jego głowę... Wydarzenia te stały się punktem wyjścia i zarazem tematem finału fabularnej opowieści o losach Konstantego "Bruna" Brusickiego (Bogusław Linda) - legendy wywiadu i byłego snajpera o nieprzeciętnych umiejętnościach, który zostaje zmuszony do udziału w tajnej operacji zamachu na papieża. Ma wyeliminować zamachowca - Alego Agcę i zatuszować ślady, by nikt nie połączył śmierci głowy kościoła katolickiego z tajną operacją komunistycznych służb specjalnych, sterowaną bezpośrednio zza murów Kremla. Na szali znajduje się życie najbliższych Bruna (własnego i tak nie zostało mu zbyt wiele), z drugiej strony wykonanie zadania może na zawsze zmienić bieg historii.
Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami mroczny thriller twórcy "Psów" i "Pokłosia" to dobra propozycja na jesienny seans. Choć należy uczciwie przyznać, że to niedzisiejsze, niespieszne, utrzymane w stylu lat 90. kino, nie usatysfakcjonuje każdego współczesnego widza. Najwięcej przyjemności z seansu czerpać będą fajni duetu Pasikowski-Linda, pamiętający takie kinowe hity tamtych lat jak choćby "Demony wojny według Goyi" czy "Operacja Samum". Już sam Linda jest wystarczającym powodem do wybrania tego tytułu. W roli bezwzględnego, a jednak niepozbawionego uczuć wyższych twardziela odnajduje się jak mało kto. Warto jednak podkreślić, że tym razem scenarzystom udało się wykreować wyraziste, znakomicie partnerujące mu na ekranie role kobiece - i to od razu na dwóch przeciwległych biegunach. Karolina Gruszka w roli prostytutki i Roma Gąsiorowska jako żona gminnego sekretarza partii, mimo że stanowią raczej tło dla dominujących męskich postaci - zapadają w pamięć i dodatkowo uwiarygadniają przedstawiony na ekranie klimat.
A skoro już o klimacie mowa, nie sposób przemilczeć, że ten jest oddany brawurowo. Przysłowiowa "seta i galareta" w wiejskim barze, jedzenie na kartki, czarna Wołga porywająca dzieci, nijakość i chaos krajobrazu, wszechobecne układy, pijaństwo i bylejakość, a wszystko to w kontraście do rodzącej się "Solidarności" na nagłówkach gazet. Jeśli dodać do tego naprawdę dobre, inteligentne dialogi i przemyślaną muzykę, przepis na sukces gotowy. O ile nie przeszkadza Wam niespieszna akcja (jej tempo to w zasadzie mój największy, a zarazem jedyny poważny zarzut wobec "Zamachu"), za to cenicie klimatyczne, mroczne historie ze złożonymi bohaterami na czele - idźcie do kina.
Anna Solak
- "Zamach na papieża"
- reż. Władysław Pasikowski
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Budujemy mosty

James Bond PR-u

Wykreślona tożsamość
