Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Gdzie zalegly cienie

Nie wiemy, jak zakończy się wojna w Ukrainie, więc wydaje się, że czas na artystyczne rozliczanie zdarzeń za naszą wschodnią granicą dopiero nadejdzie. Damian Kocur, autor świetnego Chleba i soli, podjął się jednak swego rodzaju podsumowania tego, co się dotychczas wydarzyło, w swoim najnowszym filmie zatytułowanym Pod wulkanem.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Patchworkowa rodzina Kovalenków - ojciec Roma z dziećmi, kilkuletnim Fedirem i nastolatką Sofiją, a także z żoną Nastią - spędza beztroskie wakacje na Teneryfie. Kiedy szykują się do powrotu do Kijowa, dociera do nich informacja o rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ich lot zostaje odwołany, a oni z turystów stają się uchodźcami. Chociaż otrzymują pomoc od właściciela hotelu i nie grożą im finansowe kłopoty, to bezradność, strach o bliskich i własną przyszłość z każdym dniem stają się coraz bardziej przytłaczające.

Pierwsze, co rzuca się w oczy w filmie Kocura, to brak wojny w sensie audiowizualnym - nie jest ona widoczna czy słyszalna nawet na rolkach w smartfonach, do których Kovalenkowie przecież często zaglądają. Jest za to kontrast względem niej - słoneczna Teneryfa, elegancki hotel, zrelaksowani turyści, piękne ulice i takież samo wybrzeże. Na tym reżyser buduje atmosferę rodzących się lęków, bezsilności i zagrożenia. Napięcie wciąż rośnie, a skrywane emocje grożą wybuchem, niczym gotująca się lawa płynąca tuż pod budzącym się pierwszy raz od dłuższego czasu wulkanem.

Problematyczne w filmie Kocura jest to, że nosicielami tych wszystkich emocji są nie najlepiej poprowadzeni bohaterowie. Kolejne i kolejne kłótnie Romy i Nastii są zrozumiałe, ale od pewnego momentu przestają służyć rozwojowi postaci - oboje dostają po jednej scenie z dużym potencjałem, zbyt krótkiej jednak, by miały szansę wystarczająco wybrzmieć. A szkoda, bo konfrontacja z rosyjskimi turystami mogłaby stać się jednym z kulminacyjnych punktów filmu, podczas gdy zostaje szybko zdławiona. Zdecydowanie najlepiej z całej czwórki wypada nastoletnia Sofija - to z nią związane są najciekawsze wątki (znajomość z uchodźcą z Afryki, scena karnawałowa) i w niej kumulują się wszystkie najważniejsze problemy, z poczuciem wyobcowania i samotności na czele.

Formalnie Pod wulkanem jest dziełem nakręconym od linijki. Kamera z ręki pojawia się dokładnie tam, gdzie powinna, są abstrakcyjne ujęcia nieposkromionego żywiołu, których w takim filmie należało się spodziewać - widzieliśmy te zabiegi wielokrotnie w kinie społecznie zaangażowanym. Nie da się nic w tym aspekcie filmowi zarzucić. Do tego Kocur zadaje trafne pytania (jak będzie wyglądało życie z piętnem wojny?; należy wrócić i bronić ojczyzny czy lepiej wyjechać gdzieś indziej i skupić się na rodzinie?), do tego serwuje widzom mocne zakończenie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ciężki temat zbyt mocno dominuje nad bohaterami, przez co ten poniekąd bardzo dobrze zrealizowany film rozczarowuje na jednym, ale za to najważniejszym, emocjonalnym poziomie.

Adam Horowski

  • Pod wulkanem
  • reż. Damian Kocur

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024