- Historia, którą chcemy dzisiaj opowiedzieć ma dwie wersje. Moją i Paula - powiedziała Ona (w tej roli Anna Mierzwa), schodząc z widowni na scenę. - Jestem Paul - żeby było jasne z kim macie do czynienia. Tam stoi Nina, opowie historię ze swojego punktu widzenia - dodał z kolei On (zagrał go Łukasz Chrzuszcz). Nina i Paul dorastają. Mają naście lat i chodzą do jednej klasy.
Tytułowych bohaterów od upragnionych wakacji dzieli już tylko rozdanie świadectw. Wszystko przebiega (mniej więcej) według planu, ale niespodziewanie w głowach (albo raczej sercach) Niny i Paula pojawiają się wcześniej niezidentyfikowane uczucia. Chłopak nagle nie chce się zbłaźnić przed Niną, a ta wstydzi się przyznać, że cały czas bawi się lalkami...
"Nina i Paul" to historia inicjacyjna. Ale Thilo Reffert oszczędza odbiorcom swojej sztuki rozczarowań, jakie towarzyszą często pierwszej miłości. W swojej opowieści, przypieczętowanej pierwszym, zupełnie niewinnym pocałunkiem bohaterów, nie pozwala żadnemu z nich płakać. Nikt w niej nie złamie nikomu serca. Nie będzie niechcianej ciąży, przemocy... Reffert zastawia w ten sposób pułapkę na czytelnika. Bo jak w XXI wieku można tak po prostu rozmawiać o "bułce z nutellą" i zastanawiać się, jak tu zagadać?
"Nina i Paul" to komedia romantyczna (dla widzów od 10 lat), na której równie dobrze (jeśli nawet nie lepiej) będą się bawić dorośli, wspominając dawne czasy. To nie tylko dawka wybornego humoru, ale też świetnej muzyki. Wykonana przez Łukasza Chrzuszcza piosenka "Traktor, dyr, dyr, dyr" Marcina Siegieńczuka oraz utwór "Naprawdę chcę" z filmu "Mała syrenka", którą zaśpiewała Ania Mierzwa - na długo zapadną mi w pamięci. Podobnie jak "Ten pocałunek", utwór Janusza Radka, zaprezentowany w finale spektaklu.
Monika Nawrocka-Leśnik
- "Nina i Paul" Thilo Refferta
- reżyseria: Jerzy Moszkowicz
- scenografia: Jakub Psuja
- kostiumy: Angelina Janas-Jankowska
- prapremiera: 23.04
- Scena Wspólna
- koprodukcja: Centrum Sztuki Dziecka i Teatr Nowy w Poznaniu