Całość składa się z czterech nowel, a ich bohaterami są mężczyźni pełniący służbę dla swojego kraju. Heshmat jest pracownikiem więziennym, który po godzinach pracy prowadzi zwyczajne życie - ma nieco zrzędliwą żonę i charakterną kilkuletnią córkę, a także schorowaną teściową, której chętnie pomaga. Pouya to żołnierz mieszkający w koszarach, który z przerażeniem odlicza sekundy podczas najważniejszej nocy w swoim życiu. Javad również jest wojskowym, ale akurat przebywa na trzydniowej przepustce, podczas której zamierza się oświadczyć swojej ukochanej. Z kolei Bahram zakończył służbę dwie dekady temu, ale jej konsekwencje odczuwa do dziś. Wizyta córki przyjaciela skłania go do zmierzenia się ze swoją przeszłością. Każdy z wymienionych skrywa jakąś tajemnicę, każdy uwikłany jest w irański system prawny, który zmusza go do niechcianych czynów.
Już sama struktura nowelowa komunikuje, że celem filmu nie jest kompleksowe ujęcie tematu, ale ukazanie wycinków z życia kilku zwyczajnych obywateli stojących w obliczu państwowego Lewiatana. I jako taka sprawdza się tylko częściowo, głównie za sprawą nierównej oceny poszczególnych segmentów. Zdecydowanie najlepsza jest surowa i oszczędna, najbardziej arthousowa część pierwsza - nie ma w niej zbędnych elementów, a jej finał pozostaje w głowie długo po seansie. Druga nowela jest najbliższa kinu gatunkowemu i kończy się zbyt nachalnym politycznym manifestem. Trzecia, bardzo dobra scenariuszowo, w kulminacyjnym momencie niezamierzenie ociera się o kicz. Ostatnia, z uwagi na wyrazistą symbolikę oraz poruszany temat, przywołuje na myśl Dekalog Kieślowskiego.
Można więc zarzucić Rasoulofowi niekonsekwencję, ale nie sposób mu odmówić zaangażowania - zarówno artystycznego, jak i tego związanego ze sprawami dziejącymi się w jego ojczyźnie. Wszak irański reżyser, mierząc się w swym dziele z tematem okrutnego prawa, nie mógł osobiście odebrać w Berlinie Złotego Niedźwiedzia z uwagi na wydany na niego wyrok zakazujący mu opuszczania kraju. Jako zaangażowany politycznie filmowiec został bowiem uznany za zagrożenie dla irańskiego reżimu, a jego filmy z konieczności powstają w konspiracyjnych warunkach.
Druga po finale pierwszej noweli pamiętna scena rozgrywa się w trzecim segmencie filmu. Zmuszony do wykonania rozkazu żołnierz pyta: "Co mogę zrobić, by zmienić prawo?". Jego rozmówczyni, starsza kobieta, stwierdza, że może powiedzieć "Nie". Owszem, może, ale co dalej? Narazić się na represje, na surową karę za wystąpienie przeciwko autorytarnemu rządowi, przekreślić swoje marzenia, zrezygnować z planów na przyszłość? Rasoulof nikogo nie zamierza zmuszać do heroizmu, sam formułuje jednak własne artystyczne "Nie", przyoblekając je w formę swego najnowszego dzieła. Dzieła, z którego bije miłość do ojczyzny - nie tylko za sprawą widocznego reżyserskiego zaangażowania, ale również za sprawą wysmakowanych kadrów ukazujących piękno bliskowschodniego kraju.
Adam Horowski
- Zło nie istnieje
- reż. Mohammad Rasoulof
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020