Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Spektakularnie przykre zakończenia

Gdyby nie było na świecie niespełnionych miłości, nie powstałaby większość znanych nam wierszy i piosenek, ba, nawet całych gatunków muzycznych! W książce I (nie) żyli długo i szczęśliwie przeczytamy o tych nieszczęśnikach, którzy na pisaniu smutnych tekstów i listów nie poprzestali.

, - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Oto trzynaście opowieści o rozstaniach najstraszniejszych, najsmutniejszych lub najbardziej widowiskowych - według autorki. Niektóre z opisanych przypadków będą dobrze znane każdemu, kto choć trochę interesuje się historią albo regularnie ogląda seriale HBO (nie zabrakło tu ani wątku Tudorów, ani Borgiów), inne mogą być zaskakującą nowością. O tym, że Henryk VIII nie był dobrym materiałem na męża wiemy pewnie wszyscy, ale już historie niedoli Oscara Wilde'a czy Elizabeth Taylor mogą wywołać niezdrową czytelniczą ciekawość - taką przynajmniej wywołały w niżej podpisanej.

Czytanie o spektakularnie przykrych zakończeniach romansów stanowi często znakomite guilty pleasure - i do takich książek zaliczyłabym I (nie) żyli długo i szczęśliwie. Opowieści są prowadzone wyrywkowo, chaotycznie, często bywają okraszone specyficznym i kabaretowym humorem autorki, do którego jeszcze przejdę. Przypominają krótkie odcinki serialu quazi-dokumentalnego, mającego w sobie pierwiastek "sitcomowości", niemalże słyszymy podczas lektury śmiech widowni w tle. Jest to specyficzna narracja, nie dla każdego, a przynajmniej ja byłam nią chwilami zmęczona. Wright na każdym kroku zaznacza jak absurdalne były wieki temu kanony piękna i obyczajowości, nie próbuje wejść w buty historyka, który z dawnymi epokami rezonuje. Zamiast tego co chwilę mruga do czytelnika porozumiewawczo i dystansuje się od "dziwactw i okropieństw" które opisuje. Jest w tym pewna metoda, która trafi być może do czytelników młodszych i/lub dobrze zorientowanych w trendach - Wright na przykład nieraz stosuje obrazowe porównania o Eleonorze Akwitańskiej pisząc, że oszałamiała swoim zachowaniem tak bardzo, że nawet Rihanna pojawiająca się toples na swoim instagramie nie wywołałaby podobnych emocji, co przemawiająca do tłumu królowa. Współczesne terminy (takie jak chociażby "gaslithing") padają często, a o tym, ile mają sensu w opowiadaniu historii sprzed wieków muszą zdecydować sami czytelnicy.

Sensacyjny potencjał tych historii jest zresztą zróżnicowany. Szczególną wizytówkę na pewno stanowi tutaj kilka wyjątkowo mrocznych i krwawych opowieści, jak zresztą obiecuje nam w zapowiedziach Wydawnictwo Poznańskie. Jednak nie wszystkie z nich przypominają thrillery, są też takie, które mogłyby się przytrafić każdemu z nas - autorka podchodzi do nich na szczęście bez kpiny, za to z należytym współczuciem i sympatią do bohaterów. Im mniejsza krwawość danej historii, tym większa wydaje się kronikarska empatia Wright. Autorka nigdy nie ukrywa swojej obecności między kartami, ale czasem, jak w rozdziale poświęconym Edith Wharton i Mortonowi Fullertonowi, wciela się wręcz w rolę terapeutki dla czytelnika, który być może tkwi w podobnym do bohaterów życiowym impasie. Czy powinna? Tu ocena również należy do czytelników.

Samej kronikarskiej metodzie nie sposób niczego zarzucić - w każdej opowieści pojawiają się fragmenty listów lub cytaty naukowych opracowań, a i po 12-stronicowej bibliografii widać, że Jennifer Wright, podobnie jak w przypadku swojej wcześniejszej książki, Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości, odrobiła lekcje. Gdyby zatem wygumkować  I (nie) żyli długo i szczęśliwie ze wszystkich odautorskich komentarzy, okazałoby się opracowaniem solidnym, ale o wiele, wiele krótszym. Zaś w całej swej wtrętowo-gawędziarskiej esencji nadal bywa lekturą przyjemną, ale - podkreślam - nie dla każdego.

Izabela Zagdan

  • Jennifer Wright, I (nie) żyli długo i szczęśliwie. Najgorsze rozstania w historii
  • tłum. Maciej Miłkowski
  • Wydawnictwo Poznańskie

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021