Dla wielu miłośników progresywnego rocka Arena to zespół-legenda, jaką stał się za życia już dawno, choćby za sprawą tak porywających albumów jak debiutancki Songs From the Lions Cage (1995) czy konceptualny The Visitor (1998). W tym roku panowie świętują 25-lecie działalności - również w Klubie u Bazyla. Jednak to najmniejszy powód, z jakiego w najbliższy czwartek powinniście tam zawitać.

. - grafika artykułu
Arena, fot. materiały prasowe

Historia grupy, założonej w 1994 roku przez klawiszowca Clive'a Nolana i perkusistę Micka Pointera, pełna jest wzlotów i upadków. Z prawie tyloma zmianami w składzie, co ikoniczny Yes - będący dla nich największą inspiracją - Arena od początku była jedną z najważniejszych grup grających neo-progresywnego rocka. O mocy tego zespołu stanowiły tworzącego go osobowości - byli członkowie takich kultowych bandów jak Marillion, Pendragon czy IQ.

Kiedy Nolan i Pointer zaprosili do współpracy basistę Cliffa Orsiego, wokalistę Johna Carsona i gitarzystę Keitha More'a, na ich wspólny album nie trzeba było długo czekać. Wydane na początku 1995 roku debiutanckie Songs From the Lions Cage było dokładnie tym, czego mogli oczekiwać fani neo-progu - materiałem agresywnym, w stylu Marillion z epoki Fisha, a jednocześnie pełnym rozbudowanych kompozycji, kipiących fantazyjnymi solówkami i brzmieniem Mooga. Mówiło się, że Carson jest jak Fish. Na horyzoncie majaczyła promocyjna trasa, jednak ku zaskoczeniu wszystkich wokalista postanowił rozstać się z zespołem...

Nie ma tego złego - mógł powiedzieć każdy, kto rok później postanowił sprawdzić formę Areny na drugiej płycie. Carsona zastąpił nie mniej bezbłędny wokalnie Paul Wrightson, a Orsiego - John Jowitt. Pride (1996) mógł być dla nich, nomen omen, powodem do dumy. Album opierał się na brzmieniach i klimacie pierwszego krążka, jednak rozwijanych w zaskakujący sposób. Za sprawą głosu Wrightsona - mocniejszego niż jego poprzednika, symfonicznej nadbudowy, gitarowych, bachowskich arpeggiów i dziwnie złowieszczej aury, zaskarbił sobie niemal tyle samo zwolenników co debiut.

Mimo sukcesów i wciąż do końca niespożytkowanego potencjału, Keith More postanowił opuścić Arenę. I w tym przypadku kapela znalazła godnego następcę. Już z Johnem Mitchellem w składzie nagrała EP-kę The Cry (1997). Esencjonalny, pełen melancholii zbiór zapadających w pamięć kompozycji okazał się jednak zaledwie przystawką przed emocjonalną ucztą, jaką Arena zgotowała nam na The Visitor (1998). Tym koncept-albumem muzycy w filozoficzny i zwyczajnie mądry sposób opowiedzieli nam historię człowieka zawieszonego między życiem a śmiercią.

Jednak wydanie i tego albumu pociągnęło za sobą zmiany w składzie Areny, które wtedy stały się już niemal jej wizytówką. Od wydanej w 2000 roku płyty Immortal? przez Contagion (2003) i Pepper's Ghost (2005) po The Seventh Degree of Separation (2011), team zmieniał się wielokrotnie, przynosząc nam umiarkowanie udane, może czasem nieco zbyt introspekcyjne, wsobne materiały. Znacznie ciekawiej zrobiło się ostatnio - tajemnicze The Unquiet Sky (2015), melodyjny Double Vision (2018) i w końcu ostatnie, ekscentryczne nie tylko z nazwy The Theory of Molecular Inheritance (2022) pokazały, że Arena to kapela, która zaskoczy nas jeszcze nieraz, a jej jubileusz jest czystą formalnością... Koncert w "Bazylu" z pewnością pokaże to z całą mocą.

Sebastian Gabryel

  • Arena
  • 13.09, g. 19
  • Klub u Bazyla
  • bilety: 99-129 zł

@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022

Zobacz także: