W marcu w naszym cyklu gościła książka Serhija Żadana W mieście wojna, kronika z obleganego Charkowa, ukazująca pierwszy rok wojny z perspektywy cywila. Wspierającego w pocie czoła Siły Zbrojne Ukrainy, jednakże nadal cywila. Tym razem mamy do czynienia z literaturą żołnierza frontowego. Autor opisuje wydarzenia poprzedzającej pełnoskalową inwazję Rosjan na Ukrainę, a tym samym przypomina, że krwawa wojna na wschodzie kraju trwa nie od dwóch lat, lecz już od dekady.
Siergiej Siergiejewicz "Sajgon" urodził się w 1985 roku w Obwodzie Dniepropietrowskim. Z wykształcenia jest politologiem. W latach 2015-2016 brał udział w wojnie w Donbasie, w lutym 2022 roku ponownie włożył mundur. Początkowo służył w stopniu sierżanta w brygadzie górsko-szturmowej. Następnie, jako weteran, został oddelegowany do zadań instruktorskich. Wcześniej jednak jego Jupak, powieść o ukraińskiej wsi wkraczającej w XXI stulecie, uznana została za Książką Roku BBC (ukraińskiej sekcji stacji) 2020. Nagrodzie towarzyszyły kontrowersje, ponieważ książka została napisana po rosyjsku. Pisarz na koncie ma również napisany wespół ze Martinem Brestem Mozambik oraz Opowieści z dzikiego stepu. W polskim internecie na próżno szukać informacji o twórcy - z pomocą przychodzi wyłącznie obszerny wywiad dla "Dwutygodnika" z lutego tego roku.
Opowiadania z tomu Brud [*khaki] to utwory dość zróżnicowane pod względem formalnym, nieco mniej - tematycznym. Wśród dwudziestu paru zatytułowanych różnymi hasztagami opowiadań znajdują się zarówno krótkie scenki frontowe opierające się na lakonicznych dialogach żołdaków, jak i mikroopowiadania z morałem, czy też dużo bardziej rozbudowane utwory ukazujące wojenne wydarzenia z dwóch punktów widzenia - konkurujących ze sobą żołnierzy piechoty i rozpoznania. Są teksty bliskie reportażom wojennym oraz kartki z zabłoconego pamiętnika. Choć nie zawsze łatwo oddzielić fikcję literacką (prawdopodobną) od faktów, bezwzględnie dominuje tu realizm. Sajgon zaprasza groteskę, ale trzyma ją na uwięzi - to groteska przyziemna, brudna i okopowa.
Tematycznie cykl koncentruje się oczywiście na ATO (operacji antyterrorystycznej we wschodniej Ukrainie). Siergiejewicz balansuje między rekonstrukcją działań wojennych - bogatą w wojskową terminologię (m.in. "termy", "fugasy", a zwłaszcza znane tylko wojakom i graczom trójliterowce - np. PKM, RPG, BWM) oraz wszystkie wariacje przekleństw na podstawie bazy słowotwórczej "chuj" (tu popis tłumaczki Aleksandry Brzuzy) - a wątkami obyczajowymi. Poznajemy żołnierzy: Sajgona, Kalima, Rewę, Łoma, Workutę i wielu innych nie tylko w akcji, ale zwłaszcza w monotonii okopów, w trakcie szkoleń (choć do wojny przygotowuje dopiero wojna), krótkich ucieczek od codzienności podczas urlopów, wypraw do miasteczka na zakupy, podczas schadzek z kobietami czy libacji alkoholowych (ale piją tylko awatary). Sajgon zgłębia psychologię żołnierza z Donbasu, konfrontując go z pytaniami o lęk przed śmiercią, poczucie obowiązku wobec kraju czy wiarę w (jakiegoś) boga.
Za co warto wysoko Sajgona cenić - nie klaruje, nie przedstawia bohaterskiej figury żołnierza ukraińskiego. W batalionach są osiemnasto-dwudziestoletni ochotnicy, "którym pracować się nie chciało, a kraść się bali", ludzie, którzy nie wiedzieli, co ze sobą począć, a także kontraktowi, którzy: "myśleli, pójdę, kurwa, do ATO, nachapię się forsy, a może i order dadzą". Sprawy nie ułatwia zróżnicowanie kulturowe, które doskonale ukazuje choćby ten fragment:
"Pod naszymi oknami trzej mężczyźni z bronią szli drogą i głośno rozmawiali po rosyjsku.
- Można rzucić granat, akurat idealnie.
- Jakbyśmy byli pewni, że to nie nasi."
Jest w końcu subkultura awatarów, czyli, w największym skrócie, alkoholików i narkomanów, którzy marnotrawią budżet armii oraz narażają zdrowie i życie towarzyszy broni. Jak zatem ta armia może walczyć? A nawet wygrywać? Otóż Siergiejewicz pokazuje, jak z tego pośledniego materiału żołnierskiego, hartowanego ogniem, błotem i niedostatkiem, wyłaniają się żołnierze twardzi, śmiali i odpowiedzialni za oddział, których z dumą może nazwać przyjaciółmi. Większość awatarów pozostaje jednak awatarami.
Cenię Brud Siergiejewicza również za język - dosadny, żołnierski, niewygładzony, a przez to niepoprawny. To język prawdziwy - a przez to obciążony nienawiścią, seksizmem, a w żartach nawet antysemityzmem. Każda fałszywa nuta jednak podkopałaby wiarygodność Siergiejewicza i sprawność jego literackiego medium. Pisarz posługuje się ponadto językiem, który koncentruje się na żywych. To niesamowite, jak mało w tych wojennych opowiadaniach - pełnych ostrzałów artyleryjskich, wymiany, ognia maszynowego i zwiedzania pól minowych - śmierci widzianej z bliska, zarówno wśród "ziomków", jak i "separów" zwanych też "małpiszonami". To oczywiście zaklinanie rzeczywistości, nieco zabobonne wypieranie śmierci z języka, jedna ze strategii przetrwania. Na froncie pozorne zwycięstwo nad kostuchą osiąga się też na inne sposoby - choćby posiadając i pielęgnując "osobisty granat". Ten rekwizyt to gwarancja odejścia w nicość na własnych warunkach.
Co takiego powiedziałby o ukraińskiej armii Siergiejewicz teraz? Czy zadrżałaby mu ręka? A może udzieliłby mu się wzniosłość i pogoda ducha Żadana? Wiele zyskamy, jeśli Sajgon także ostatnie doświadczenia wojenne przefiltruje przez swoją literacką wyobraźnię, zachowując znaną nam już bezczelność. Literatura wojenna, jeśli nie ma być służebnicą propagandy, potrzebuje postaci z krwi, kości i brudu.
Jacek Adamiec
- Siergiej Siergiejewicz "Sajgon", Brud [*khaki]
- tłum. Aleksandra Brzuzy
- Wydawnictwo Ha!art
- premiera książki: 20.05
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024