Bo - nie oszukujmy się - gdyby nie potrzeba Chopina i jego muzyki w tym literackim koncepcie, powieść Coetzee mogłaby równie dobrze nosić tytuł Bułgar czy Chorwat, albo nawet Argentyńczyk. Narodowość jednego z bohaterów tej kameralnej i niezwykle subtelnej opowieści nie ma kompletnie nic do rzeczy, najważniejsza jest niełatwa relacja dwojga naprawdę dojrzałych ludzi. To, co się między nimi dzieje, a o czym narrator nie opowiada wprost. Wielką siłą najnowszej powieści Coetzee jest to, co nienapisane, niewypowiedziane. To, co możemy wyczytać między słowami. To, czego możemy się jedynie domyślać.
Zresztą to wcale nie tytułowy Polak jest w tej książce najważniejszy, lecz ona - Beatriz - rozpieszczona, nieco znudzona życiem, dojrzała kobieta z barcelońskich wyższych sfer. Nie żeby od razu bawiła się mężczyznami czy łowiła ich, by odegrać się na mężu mającym kochanki. Nie, to wcale nie o to chodzi. Polak, dojrzały, wciąż zdolny i koncertujący pianista Witold, po prostu jej się przydarza. Spotyka go na swojej drodze przez przypadek i choć po jego stronie od razu rodzi się fascynacja Beatriz, kobieta nie odczuwa tego samego. Zdaje się bronić nawet nie tyle przed uczuciem czy zaangażowaniem, ile w ogóle przed rozpoczynaniem jakiejkolwiek relacji. To się zmieni, ale nie w sposób charakterystyczny dla tanich romansideł.
Książka Coetzee to dla mnie swoiste studium kobiecości dojrzałej, świadomej otaczającego ją świata i panujących w nim układów. W tym świecie jednak coś się w pewnym momencie, pod wpływem pewnych wydarzeń przewartościuje i Beatriz, z którą będziemy się żegnać po lekturze nie będzie już tą samą kobietą, którą poznaliśmy na pierwszych stronach powieści.
Wielką siłą tej lektury jest niesłychany wręcz kunszt noblisty (choć na pewno słowa uznania należą się także tłumaczce Adze Zano). Coetzee włada słowem w sposób absolutnie mistrzowski. Wszystko w Polaku jest klarowne niczym cięcie brzytwą - i może właśnie dzięki tej jasności języka autor niemal co krok pokazuje nam, czytelnikom, jak wiele można powiedzieć między słowami, zasugerować, zawiesić w powietrzu, jakby czekając, co też się z tak zawieszonej refleksji rozwinie.
Stąd nie sposób wyobrazić sobie pospieszną lekturę tej niedużej objętościowo książki. W pośpiechu złapiemy jedynie powierzchowną opowiastkę o relacji dwojga seniorów, a stracimy wszystkie smaki, kolory, półcienie, które składają się na całość obrazu miłości dojrzałej, na całość naszego codziennego życia, które wszak wcale nie jest łatwe do opowiedzenia. Pod tym względem powieść Coetzee to literatura najwyższej próby - w Polaku aż buzuje od wszystkiego, co niedopowiedziane, nienapisane.
Aleksandra Przybylska
- John Maxwell Coetzee, Polak
- tłum. Aga Zano
- Wydawnictwo Znak
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024