Na dwa łóżka w oddziale psychiatrycznym powinien przypadać jeden etat pielęgniarski. W praktyce jednak podczas dyżuru jedna pielęgniarka czuwa nad 30 chorymi. A pacjentów zazwyczaj jest więcej niż łóżek. Kilkunastoletni chłopiec na wizytę w poradni leczenia autyzmu czeka ponad dwa lata. Dostał skierowanie na cito. Pewien mężczyzna leczący się psychiatrycznie zabiega o zasiłek rehabilitacyjny, który ma pomóc mu wrócić do aktywności zawodowej. Zasiłku nie przyznano, ponieważ uznano go za niezdolnego do pracy. Gdy wobec tego chce otrzymać rentę z tytułu niezdolności do pracy - nie może z uwagi na zbyt krótki okres odprowadzania składek. Nie, to nie Paragraf 22 Hellera. To literatura faktu - ustawa z 17 grudnia 1998 o emeryturach i rentach Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tego rodzaju absurdy piętnuje Aneta Pawłowska-Krać. A przecież zawsze gdy zawodzi system, cierpią ludzie, których miał chronić.
W Głośniku w głowie autorka przedstawia historie ludzi - dorosłych i dzieci - którzy na różnych etapach życia doświadczali problemów natury psychicznej. Każda z nich ukazuje kolejny krąg piekła biurokracji. A zarazem jest bardzo intymną opowieścią o bezradności, poniżeniu i niezrozumieniu. Czytamy o różnych obliczach psychozy i depresji, przymusie bezpośrednim stosowanym przez pielęgniarki i sanitariuszy, procedurach izolacji i farmakoterapii, opiece psychologicznej, której wciąż za mało. O walce o każdą kalorię podczas leczenia anoreksji, straszeniu rurką, próbach samobójczych, terapiach, które umacniają w poczuciu winy czy potwornej nudzie placówek leczniczych, którą pacjenci wypełniają zdrapywaniem farby ze ścian czy piciem wody. Poznajemy tych, którzy o pomoc proszą, oraz tych, którzy odrzucają ją z całą stanowczością. Pawłowska-Krać nie narzuca się czytelnikowi. Pozwala snuć swoje opowieści chorym, ich rodzinom i medykom. Konfrontuje je. Potrafi przy tym być samokrytyczna, przyznać, że nie zawsze i nie dla wszystkich rozmowa okazuje się doświadczeniem oczyszczającym. A niektóre osoby po spotkaniu z nią poczuły się gorzej.
Mogłoby się zdawać, że skoro pacjent jest pokrzywdzonym bohaterem pozytywnym, to Narodowemu Funduszowi Zdrowia, reprezentowanemu przez bezdusznych urzędników, przypada rola antagonisty. Nie jest tak. Co chwilę dostajemy od autorki sygnały, że wszelkie uproszczenia w tej kwestii są nad wyraz krzywdzące. Oprócz stereotypowych służbistów na planie pojawiają się bowiem pielęgniarki, sanitariusze, lekarze i terapeuci w pełni oddani swojej misji, o na wskroś pozytywistycznym usposobieniu. Tytułowy Głośnik w głowie, symbol ignorancji, stał się nim nie przez zaniedbania medyków pracujących dla NFZ, lecz przyjmującego prywatnie psychologa, który zbagatelizował problem kobiety borykającej się z poważnymi objawami psychozy. Potrzebująca ostatecznie znalazła profesjonalną pomoc w państwowym Instytucie Psychiatrii i Neurologii.
Jako punkt odniesienia i przeciwwaga dla krajowej opieki psychiatrycznej pojawia się (nieco idealizowana?) Szwecja. Tam farmakoterapia ustępuje miejsca psychoterapii, służba zdrowia współpracuje ze służbami socjalnymi, pacjenci, jeśli tylko jest ku temu sposobność, utrzymywani są w środowisku domowym. Książka umacnia nas w przekonaniu, że niektóre skandynawskie rozwiązania wymagają przeszczepienia do organizmu polskiej psychiatrii. Autorka - i jej rozmówcy - pokładają wielkie nadzieje w reformie zakładającej powstanie centrów zdrowia psychicznego, zapewniających potrzebującym kompleksową pomoc ambulatoryjną, szpitalną i środowiskową. Tego typu placówki działają już w ramach pilotażu reformy. Szczególnie istotny okazuje się środowiskowy aspekt leczenia, formy terapii ułatwiające chorującym mierzenie z wyzwaniami codzienności i ich aktywizacja zawodowa. Wspierać, nie wyręczać - tytuł jednego z podrozdziałów można by przyjąć tutaj jako motto. Reportażystka zwraca uwagę na decydującą rolę, jaką mogą w przyszłości odegrać asystenci zdrowienia, osoby niegdyś borykające się z problemami psychicznymi, występujący jako łącznicy między pacjentami a terapeutami. Pełnoprawna reforma jednak - choć jej "okres próbny" przyniósł już bardzo wymierne korzyści - mimo początkowego entuzjazmu oficjeli resortu utknęła w martwym punkcie.
Czy jest jakiś obszar tematyczny związany z polską psychiatrią, który nie doczekał się eksploracji w ramach śledztwa dziennikarskiego Pawłowskiej-Krać? Na myśl przychodzi mi narastający problem lekomani obejmującej (w głównej mierze) benzodiazepiny, tzw. Z-drugs (niebenzodiazepiny) oraz opioidy. Leki zawierające tego typu substancje, spożywane rekreacyjnie w dawkach o wiele przekraczających lecznicze - zazwyczaj zdobywane w sposób w pełni legalny, czyli dzięki realizacji recept - stają się, obok pochodnych katynonu, coraz chętniej wybieranymi narkotykami, zwłaszcza przed nasto- i dwudziestoparolatków. Jak obecnie wyglądają programy leczenia uzależnień i redukcji szkód? A jak powinny? Z pewnością te kwestie zasługują na szczegółowe omówienie, a Pawłowska-Krać udźwignęłaby temat.
Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce okazuje się pozycją na wagę złota. I choć po odłożeniu książki na półkę nie sposób pozbyć się gorzkiego przeświadczenia, że źle się dzieje w państwie polskim, i to nie tylko wtedy, gdy mowa o opiece psychiatrycznej, Pawłowska-Krać daje nadzieję, że (prawie) wszystko, choć bardzo mozolnie, zmierza ku lepszemu. Czasu jednak nie mamy zbyt wiele. Aktualna sytuacja wymaga podjęcia natychmiastowych decyzji na najwyższym szczeblu oraz wzmożonych działań oddolnych. Mamy przecież moralny obowiązek wziąć pod opiekuńcze skrzydła wszystkich tych, którzy, zwrócili się do nas o pomoc, gdy ich świat legł w gruzach wczesnym rankiem 24 lutego.
Jacek Adamiec
- Aneta Pawłowska-Krać, Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce
- Wydawnictwo Czarne
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022