Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Brutalnie, szczerze, dla młodzieży

- Niczego nie wygładzałam, chciałam napisać prawdę - tak, nastolatki naprawdę dużo przeklinają, naprawdę mają dużo problemów i naprawdę czasem fatalnie sobie z nimi radzą - mówi Aga Pawlikowska* o swojej debiutanckiej powieści Nie zwalaj winy na blond.

. - grafika artykułu
Aga Pawlikowska, fot. materiały prasowe

Twoja książka reprezentuje bardzo popularny na Zachodzie, a od kilku lat również w Polsce, nurt powieści young adult. Dlaczego zdecydowałaś, że Nie zwalaj winy na blond powstanie właśnie w tym gatunku?

Docelowymi odbiorcami powieści young adult - jak sama nazwa wskazuje, są młodzi dorośli, a więc nastolatki, osoby dopiero wkraczające w dorosłość. Powieści tego gatunku poruszają ważne dla nich tematy, te związane z pierwszą miłością, ale także np. z uzależnieniami, problemami psychicznymi. Nie zwalaj winy na blond należy do young adult, ale myślę, że nienastoletni czytelnicy również znajdą w tej powieści coś dla siebie. Przez dystans wiekowy na pewno łatwiej będzie im podejść bardziej analitycznie do różnych aspektów opisywanych w książce. A dlaczego zdecydowałam się na ten gatunek? Dlatego, że sama w tym świecie żyję, najłatwiej mi przelać swoje obserwacje właśnie do powieści young adult.

Czytałaś wcześniej dużo takich powieści? Twoja odbiega nieco od amerykańskich reprezentantek gatunku.

Tak, czytałam ich dużo, ale miałam wielką potrzebę stworzenia własnego świata w oparciu o ten, w którym żyję. Na początku myślałam, że to niekoniecznie musi być young adult, ale potem uznałam, że od tego gatunku warto zacząć. Tak jest łatwiej, bo perspektywa bohatera w wielu - ale oczywiście nie wszystkich - kwestiach jest po prostu zbliżona do mojej. Opisywany przez Seta świat to w pewnym sensie świat widziany moimi oczami.

Właśnie, Twój świat. Wiele polskich autorek lubi przenosić akcję swoich powieści do Nowego Jorku czy Londynu - miast, które mocno wszyscy romantyzujemy. Ty zostałaś w Poznaniu, Twoi bohaterowie są poznaniakami, którzy skończyli Łejery, często wtrącają "tej", szwendają się po placu Wolności i Łazarzu.

Nie chciałam pisać o miejscu, o którym nie mam pojęcia i musiałabym je sobie w całości wyobrażać, popełniając przy tym pewnie masę błędów. A Poznań jest moim miastem, tutaj mam swoje ulubione miejsca, które pojawiły się zresztą w powieści. Np. na Łazarzu chodziłam do szkoły muzycznej, tam mieszkała też moja przyjaciółka, u której często bywałam. Stąd w książce mieszkanie Eli, które jest dla bohaterów bezpieczną przystanią. Do książki dołączona jest też kolorowa mapa Poznania, stworzona pod bohaterów - z ich ulubionymi miejscówkami i miejscami ważnymi dla akcji.

Tym, co jeszcze wyróżnia Twoją książkę, są humorystyczne wstawki między rozdziałami. Bohaterowie przedstawiają, i to z rozbrajającą szczerością, swoje listy najgorszych seriali, najgorszych zdrobnień swoich imion, a jeden ma nawet "włosistowską klasyfikację ludzi"!

Tak, oprócz tych list na początku każdego rozdziału znajdują się też pisane przez Seta krótkie scenariusze. Pomysł wprowadzenia takich smaczków pojawił się nieco później, bo miałam wrażenie, że bez nich powieść będzie taka... zwykła!

Zdecydowanie nadały charakter. Twoja powieść może w ogóle niejednego czytelnika zaskoczyć tą charakternością. Nie jest tym, z czym kojarzymy literaturę młodzieżową, nie jest przesłodzona (bywa nawet brutalna, także językowo), a pierwsza miłość nie jest w niej najważniejsza. 

Bo życie nastolatków właśnie takie bywa - brutalne i wcale nie przesłodzone.

Skąd czerpałaś pomysły? Z życia, z internetu, z wyobraźni?

Na pewno z każdej z tych przestrzeni, jednak przyznam, że w mojej powieści zawarłam dużo obserwacji z własnego otoczenia. Niczego nie wygładzałam, chciałam napisać prawdę - tak, nastolatki naprawdę dużo przeklinają, naprawdę mają dużo problemów i naprawdę czasem fatalnie sobie z nimi radzą. Z drugiej strony - niektóre rzeczy celowo wyolbrzymiłam. Na przykład konflikt głównego bohatera, Seta, i jego siostry Bianki. Wojna pomiędzy nimi jest momentami przesadna, filmowa, ale właśnie o to mi chodziło.

Ich wojna to zaglądanie za kurtynę hejtu, bardzo obecnie popularnego zjawiska. Set i Bianka używają mediów społecznościowych do niszczenia się nawzajem, hejt jest jednym z głównych motorów opowieści.

Dla mnie dużo ważniejsza w tej opowieści jest żałoba, która cały czas przewija się w tle. Hejt jest tylko na powierzchni, jest tym, co widzą inni bohaterowie, ale pod nim jest masa nieprzetrawionych emocji - to one ostatecznie skutkują nienawiścią. Bohaterowie zaczynają wzajemnie obrzucać się błotem i snuć coraz to kreatywniejsze pomysły na krzywdzenie się nawzajem.

I Twoi bohaterowie przechodzą przez to wszystko uderzająco wiarygodnie, nietrudno się wzruszyć, czytając o ich emocjach. Czy inspirowałaś się jakimiś popularnymi motywami, tworząc te postacie i wątki między nimi?

Jeśli chodzi o wątki poboczne, to bardzo zainspirował mnie serial Dom z papieru, który opowiada o buncie, a w Nie zwalaj winy na blond bunt jest bardzo ważny. Moi bohaterowie są przesiąknięci serialami i filmami - to, co oglądają w telewizji, próbują potem przenieść do swojego życia i nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak przyswajane treści wpływają na ich myślenie. W pewnym momencie granica pomiędzy tym, co realne, a tym, co filmowe, się zaciera, i życie bohaterów zaczyna przypominać coś w rodzaju oglądanych wcześniej filmów akcji. Poza tym inspirowałam się sitcomami i humorem gagowym, starałam się, by interakcje między bohaterami były równie zabawne, czasami zahaczające o absurd.

Nie zwalaj winy na blond to Twój debiut, który ma... ponad 500 stron i naprawdę mnóstwo mocnych wątków. Jak się pisało taką powieść?

Ta książka jest bardzo osobista, wiele emocji Seta i jego spostrzeżeń to tak naprawdę moje własne. A jak długo ją pisałam? Pomysł powstał, gdy miałam 15 lat, publikowałam wtedy Nie zwalaj winy na blond na platformie Wattpad. Tyle że wtedy opowieść rozgrywała się w Ameryce - bo większość powieści tego typu, które znałam, rozgrywała się w Ameryce. I mimo że w pierwszej wersji mojej powieści również ważny był motyw zemsty, była to zupełnie inna historia w porównaniu z aktualną - tę zaczęłam pisać jesienią 2020 roku, a połowę napisałam w grudniu wspomnianego roku. Uwielbiam pisać, ale nienawidzę zaczynać pisać, jednak w grudniu wyjątkowo dobrze radziłam sobie z dyscypliną pisarską i codziennie wyrabiałam minimum słów.

Czyli masz technikę pisania jak Stephen King i Remigiusz Mróz - każdego dnia po trochu, niezależnie od weny i chęci?

Tak! Książka Mroza O pisaniu. Na chłodno miała duży wpływ na to, w jaki sposób nauczyłam się pisać. Nie zwalaj winy na blond pisałam codziennie i nie było od tej reguły odstępstw - żadnych wymówek!

Rozmawiała Izabela Zagdan

Aga Pawlikowska - rocznik 2002, filmo-/serialomaniaczka, poznanianka nadużywająca słowa "tej", uzależniona od dobrej herbaty. Jej debiut Nie zwalaj winy na blond ukazał się nakładem wydawnictwa Szelest, planowana jest także druga część.

  • Aga Pawlikowska, Nie zwalaj winy na blond
  • wyd. Szelest

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022