Choć panowie mają zaledwie po dwadzieścia kilka lat, to już rozpisują się o nich kluczowe magazyny i portale jazzowe. Powód jest w pełni uzasadniony - w końcu ich EP-ka Ocean (2023), choć tak krótka w formie, potrafi przykuć ucho do głośników na długi czas. Panowie od najmłodszych lat współpracowali ze sobą na niemieckiej scenie współczesnego jazzu, co zaowocowało teraz pięknym materiałem, utkanym przede wszystkim z doskonałych inspiracji. Czego tu nie ma! Słychać Roberta Glaspera i Yussefa Kamaala. Jest Nordic Jazztronica i Avishai Cohen Trio, ale też post-rockowe wspomnienie o Radiohead. A wszystko to opatrzone autorską etykietą, pokazującą, że ta trójka wręcz kipi żywiołowością i ciekawymi pomysłami na to, co już dawno zdążyło się niektórym osłuchać.
Choć grający na fortepianie Moses najczęściej celuje w aromatycznym neo-soul, to kiedy zmienia go na syntezator, przypomina wtedy Steviego Wondera, z czasem coraz śmielej rzucając się w odmęty elektroniki, przez co jego projekt to z pewnością łakomy kąsek nie tylko dla miłośników muzyki "organicznej". Z zupełnie innej strony zachodzi nas Noah, bo jego perkusyjne rytmy to raczej break-beatowy funk, w którym łączy się zresztą z Romanem, którego bas często stanowi kluczowy punkt zaproponowanych przez trio kompozycji. Nieskrępowane, międzygatunkowe improwizacje wywołują wyjątkową atmosferę - ta trójka ma do tego rękę.
Otwierające At Ease, późniejsze Richmond albo finałowe Fragile - bez względu na miejsce, w jakim akurat znajdujemy się słuchając Ocean, zawsze możemy zauważyć, w jaki wdzięczny sposób chłopaki splatają ze sobą fortepian, perkusję i bas. Wydaje się niemożliwe, by każdy z nich mógł odgrywać główną rolę, ale tak właśnie jest. Zwłaszcza na poziomie wynikających z tego emocji - w jednej chwili ogarnia nas jakieś palące, nerwowe poczucie, wyrażane przez muzyków szalonym, błyskotliwym bębnieniem, podkreślającym tę czy tamtą frazę, a za jakiś czas wszystko uspokaja się, czarując wibracyjnym brzmieniem soulu, w którym naprawdę jest dusza.
A skoro już o brzmieniu mowa - warto podkreślić, jak dobrze wyprodukowany jest ten album. Od strony dynamiki, kołyszący się między wzmożonymi impulsami a przestrzennym, zniewalającym krajobrazem rodem ze snu. W tym wszystkim Yoofee rzuca akordy fortepianu jakby przypadkowo, jakby rzucał kostką, a mimo to zawsze wypadają mu szóstki. Muzyka Moses Yoofee Trio to dobry ogień - rozgrzewający serce dobrymi emocjami, w którym wysublimowanie nie przeszkadza żywiołowości, a uduchowienie stoi w parze z dziką pierwotnością. Nic tylko wypatrywać pełnoprawnego albumu!
Sebastian Gabryel
- Moses Yoofee Trio
- 8.05, g. 20
- Blue Note
- bilety: 99-119 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024