Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Totalne wariactwo

Nazywają go "Salvadorem Dali hip hopu". Konsternuje, zadziwia, szokuje. Jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju. Jego teledyski to małe groteskowe dzieła sztuki. I już od prawie dziesięciu lat udowadnia, że post-soviet rap to styl, z którym naprawdę trzeba się liczyć, choćby miał tylko jednego przedstawiciela - jego w osobie własnej, którym bez względu na muzyczne preferencje warto się zainteresować. Tommy Cash w B17 już za kilka dni.

. - grafika artykułu
Tommy Cash, fot. materiały prasowe

Urodził się i wychowywał w Kopli - biednej, rosyjskojęzycznej dzielnicy Talinnu, jako syn Estończyka i estońskiej Ukrainki o korzeniach kazachskich. Bardzo szybko zaczął zwracać na siebie uwagę. Jako nastolatek ćwiczył taniec i jazdę konną, szafa w jego pokoju zapełniała się coraz bardziej ekstrawaganckimi ciuchami, a na słuchawkach wciąż miał Kanyego Westa. "Rzuciłem szkołę, ponieważ wszyscy byli do dupy... Dość wcześnie zdałem sobie sprawę, że oczekiwania społeczeństwa są dalekie od moich" - po latach będzie wspominać tamte czasy, przy okazji obwołując się Kanye Eastem.

Chyba nie ma dziś drugiego artysty w świecie hip hopu, który tak często określany byłby przez media jako "dziwoląg". Dziwoląg piekielnie inteligentny, o czym zaświadczył całą swoją dotychczasową działalnością - nie tylko muzyczną. Jak sam stwierdził, jest "pięknym chłopcem z charyzmą 7-latka i wąsem Salvadora Dalego, głupkowatym, tandetnym i oderwanym od rzeczywistości". Takim, który na Instagramie publikuje filmik, na którym przechadza się po rodzinnym mieście z niedźwiedziem i takim, który w ramach współpracy z Adidasem wypuszcza metrowe trampki, później z McDonalds tworzy Sad Meal ("zestaw dla tych, którzy nie chcą jeść Happy Meal, kiedy są smutni"), a na koniec projektuje dla IKEA sofę z maślanych bułeczek.

Jego muzyka, zebrana dotąd na dwóch albumach - Euroz Dollaz Yeniz (2014) i ¥€$ (2018), którym towarzyszy wiele osobnych singli, od początku była nierozerwalnie połączona z obrazem. Tommy Cash to swego rodzaju karykatura postradzieckiego życia i kpina z amerykańskiej popkultury. Jednocześnie abstrakcyjna plątanina cloud rapu, hard dance i bałtyckich rytmów, doprawiona "wysokim" Dostojewskim i "niskim" porno. Niedawno raper pojawił się na pokazie Balenciagi na paryskim Tygodniu Mody, podczas którego udawał paparazzi. Raczej nikogo to nie zdziwiło. Na pewno nikogo, kto choć raz widział jego teledyski...

Absurd goni absurd - tak najkrócej można by podsumować klipy, jakimi od dawna częstuje nas ten zakręcony Estończyk na YouTube, na którym łącznie zostały obejrzane już kilkadziesiąt milionów razy. New Age 2.0, jaki uprawia w X-Ray, "chuliganeria kalekich", jak obrazek do Pussy Money Weed celnie określił "Clash Magazine" czy viralowe, a dziś niemal ikoniczne już Winaloto - wulgarnie wyrafinowane dzieło splecionych i nakładających się na siebie ciał - pokazały, że Tommy Cash to artysta niechodzący na jakiekolwiek kompromisy i zawsze robiący dokładnie to, na co akurat ma ochotę. O ilu postaciach z dzisiejszego mainstreamu można tak powiedzieć?

Sebastian Gabryel

  • Tommy Cash
  • 26.11, g. 20
  • B17
  • bilety: 130 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022