Pop humanistyczny
Dyduła urodził się w 1997 roku w Gdańsku, dorastał w Przywidzu. W alternatywnej historii tego kraju mógłby być jednym z tych muzyków, którzy po latach żałują, że ktoś nie posłał ich do szkoły muzycznej. On tej decyzji nie żałuje - i to w jego twórczości wyraźnie słychać. Zdolny samouk, który najpierw grał na gitarze "na ucho", później tworzył w duecie Konsternacja, a w końcu zdecydował, że będzie próbował sam. Jest w nim coś pokoleniowego - przekonanie, że muzyki nie trzeba legitymizować papierem, tylko wyczuciem, pracą, nerwem, odwagą. Oczywiście "The Voice of Poland" zrobiło swoje (w 2021 roku Wiktor zajął czwarte miejsce w finale 12. edycji) - trudno temu zaprzeczyć - ale na szczęście chłopak nie wyszedł z programu jako jego produkt, tylko jako artysta z wyraźnym zalążkiem własnego muzycznego języka.
I tak oto pierwszy singiel "Dobrze wiesz, że tęsknię" przyniósł mu złoto i zapewnił mocne wejście do radia. To wtedy zaczęło się to, co w polskim popie wciąż jest stosunkowo rzadkie, czyli konsekwencja bez desperacji. I to przy debiutanckiej płycie, wydanej wiosną 2023 roku. "Koło fortuny", "Ćwierć wieku", tytułowe "Pal licho!", "Santorini" - pokazały Dydułę jako młodego twórcę, który testuje formę, ale nie robi tego po omacku. Nic dziwnego, że kilka miesięcy po premierze załapał się nawet na Męskie Granie. Jednak prawdziwe otwarcie nastąpiło latem kolejnego roku, za sprawą "Tam słońce, gdzie my" - singla, który został odsłuchany już ponad 60 milionów razy, pokrył się potrójną platyną i przyniósł Wiktorowi nominację do Fryderyka. Kiedy wydał zawierającą tę piosenkę płytę "Tak jak tu stoję" (2025), było już jasne, że nie dopadł go syndrom "one-hit wonder" i raczej nie grozi mu błądzenie po niszowych plenerach przez piętnaście kolejnych lat.
Dyduła powtarza, że to album "bez filtrów". Oczywiście w setkach komunikatów promocyjnych artystów podobne zdania brzmią jak checklista PR-u: autentyczność, emocje, prawda... Tu jednak te słowa mają sens, bo w pełni zgadzają się z muzyką - nienachalnie popową, pozbawioną blichtru i zagraną bez wielkiego gestu. Jest smutek, śmiech, napięcie, niepokój, nadzieja, miłość. Migotanie codzienności. Słuchając takich numerów jak "Szybkie tempo" czy "Nikomu niepotrzebny intergalaktyczny pył", łatwo uwierzyć w zdanie, które Dyduła powtarza w wywiadach, że: "To album, na którym pokazuję się taki, jaki jestem. Bez udawania, bez maskowania".
"Tak jak tu stoję" to pop w wersji humanistycznej. Trudno nie zauważyć, że Wiktor ma w sobie coś z ucznia klasy humanistycznej, którym rzeczywiście był, choć mniej chodzi tu o cytaty z literatury, a bardziej o sposób myślenia. To dlatego jego piosenki działają na ludzi, którzy słuchają popu bardziej świadomie aniżeli jako tło. W jego wydaniu nie znajdziemy ani post-ironicznej maski, ani rozbuchanej ambicji stadionowej, zauważalnej u większości konkurentów. I paradoksalnie jest to - zapewne intuicyjny - wybór, który może go zaprowadzić naprawdę daleko. Radiowa lekkość, rytmiczna przebiegłość, swoboda i artystyczny nerw - to wszystko niesie jego głos, który jeszcze rośnie, ale już rozumie, po co to robi. Kim będzie za pięć lat? Uważnie go obserwujmy.
Sebastian Gabryel
- Wiktor Dyduła
- 9.11, g. 18
- Tama
- bilety: 107 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również
Miasteczko imieninowe
Zacier, Ranko i Teściowa
Z zupełnie różnych światów