Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Wygrać wojnę, stracić pokój

Krajem przewodnim 14. edycji AfryKamery, czyli festiwalu kinematografii afrykańskich, jest w tym roku Sudan. W trakcie poznańskiej repliki zobaczymy najlepsze filmy z kontynentu, w tym arcydzieło Hajooja Kuki "aKasha". Wydarzenie rozpocznie się w czwartek 12 grudnia, obejmie czternaście projekcji i potrwa sześć dni.

. - grafika artykułu
Kadr z filmu "aKasha", fot. materiały dystrybutora

Afryce odmawiamy dobrego kina. Czy to jednak nie przede wszystkim efekt braku dostępu do filmów z tego kontynentu wpływa na ten potoczny i zgoła nieuzasadniony osąd? Festiwal AfryKamera walczy ze stereotypowym postrzeganiem Afryki, prezentując bogactwo jej kinematografii od 2006 roku. W tym czasie organizatorzy sprowadzili do Polski prawie 300 filmów, a także zaprosili wielu gości - reżyserów, producentów, dziennikarzy. Choć sytuacja ekonomiczna kinematografii afrykańskich nie jest łatwa, można mówić o zwiastunach ich odrodzenia, wspieranych przez zagranicznych koproducentów. W kinie niezależnym przejawia się to także "powrotem" twórców emigrantów, co oznacza afrykańską tematykę ich dzieł.

14. edycja AfryKamery skupiona jest wokół problematyki Sudanu - kraju, w którym od uzyskania niepodległości antagonizmy między północą a południem, w tym konflikty etniczne, przerodziły się w dwie niezwykle brutalne wojny domowe. Ostatecznie, w 2011 roku południowe prowincje odłączyły się, uciekając spod wojskowego terroru rządów Chartumu i tworząc Republikę Sudanu Południowego. O ironio, jego stolica Juba była w czasie wojen domowych głównym miejscem tortur. W wojskowych barakach rząd "rozliczał się z tymi, których uznawał za wspierających siły rebeliantów: aktywistami i pracownikami pomocy humanitarnej, księżmi i mniszkami, doktorami i pielęgniarkami, akademikami, studentami, cywilami i żołnierzami. Oficerowie bezpieczeństwa wyprowadzali ich z miejsc pracy, domów bądź z ulicy. Zabierano ich bez zadawania pytań, procesu, bez podawania powodu. Tak zniknęły tysiące"- pisał Peter Martell. Niepodległość nie przyniosła jednak pokoju - ledwie dwa lata po jej uzyskaniu, nowy kraj ogarnęła własna wojna domowa.

"Wszystko, czego potrzebuję, jest tutaj"

Poznańską replikę otworzy 12 grudnia o godz. 18.45 pokaz filmu Hajooja Kuki "aKasha", o którym bez przesady można powiedzieć, że to jeden z najbardziej fascynujących afrykańskich filmów ostatnich lat. Tytuł to połączenie AK-47 i "kashy"- najeżdżania wsi przez sudańskie wojsko i wyłapywania gnuśnych żołnierzy. To maruderzy zwlekający z powrotem do swoich jednostek po okresie naturalnej przerwy, wyznaczonej przez porę deszczową. Jednym z nich jest Adnan, pochłonięty uprawianiem miłości z piękną Liną. Za pomocą ich relacji Kuka pokazuje wojnę domową z perspektyw męskiej i żeńskiej. Adnan chełpi się, że jest dzieckiem rewolucji, nazywa kochankę swoją Królową, obiecuje jej wielki samochód i przeprowadzkę z ich wsi do Chartumu. Swój karabinek AK-47 pieszczotliwie nazwał Nancy. Zirytowana jego butą Lina oznajmia mu, że przydałaby mu się edukacja, samochód woli mały i dodaje "Patelnia, którą robięśniadanie dla dzieci w szkole jest milion razy lepsza od twojej Nancy". Adnana przed akashą ratuje Absi i opowiada mu: "Raz w czasie bitwy zastrzeliłem ptaka i jego ciało spadło na teren wroga. Zabrali go i zjedli".

Oficerów prowadzących akcje "kashy" Kuka ukazuje z "Wyklętym ludem ziemi" Frantza Fanona w ręku - autorem symbolicznym dla okresu dekolonizacji Afryki. "aKasha" to również mistrzowska opowieść wizualna - proste, horyzontalne kompozycje tworzą rytmy tradycyjnego budownictwa i krajobrazu. Paletę kolorów wyznacza natura, intensywne barwy ubrań, mozaiki plamistych mundurów, żółcienie, pomarańcze i szarości chat, a także gorące, dymiące napoje - mocna, kenijska czerwona herbata w szklankach czy gorzka kawa w drobnych, białych filiżankach. To, jak film oddziałuje synestetycznie na różne zmysły, zadziwia.

Powrót do odrzuconej rodziny

Fascynujące na AfryKamerze jest odwrócenie niegdysiejszego spojrzenia kolonizatorów - przekierowanie uwagi jakby z powrotem na Europę, postrzeganą tym razem z perspektywy Afryki. W swoim pełnometrażowym filmie, tunezyjski reżyser Nejib Belkadhi podejmuje doświadczenie migracji, wyparcia rodziny, zapomnienia przeszłości. Jego bohater Lotfi opuścił ojczyznę i poukładał sobie nowe życie w Marsylii: prowadzi sklep, ma francuskążonę Sophie i dziecko w drodze. Telefon od brata przypomina mu niewygodną prawdę o porzuconej rodzinie. Wraca i musi wybrać czy zaopiekuje się porzuconym autystycznym synem Youssefem, czy jednak nie. Jak stwierdziła w recenzji Carlota Mosegui, "Popatrz na mnie" to "poruszający dramat rodzinny o poczuciu winy, przebaczeniu, etyce i drugich szansach. Nejib Belkadhi stworzył szczery filmowy obraz autyzmu, nie wpadając w pułapkę robienia ofiar z osób autystycznych". Seans w poniedziałek 16 grudnia o godz. 18.45.

Kino żyjące bez infrastruktury

Do poznańskiego przeglądu trafiło też kilka dokumentów. Jednym z nich jest film Suhaiba Gasmelbariego "Pogawędki o drzewach to zbrodnia". Dokument co prawda sygnalizuje wpływ despotycznej władzy, religijnego fundamentalizmu i wojny domowej na upadek kinematografii narodowej Sudanu, lecz właściwa uwaga Gasmelbariego jest skierowana na żywotność pasji do kina. Przy braku wsparcia instytucjonalnego może i ono w zasadzie nie funkcjonuje normalnie, lecz nadal ma swych herosów. Tymi bohaterami jest grupa czterech reżyserów, którzy ani nie mają możliwości realizacji filmów, ani oglądania ich na dużym ekranie. Ich praca w zawodzie przypadła na lata 70. i 80., lecz nie utracili zachwytu, miłości do kina. Ideą ukazaną w filmie jest marzenie o odbudowie kinematografii sudańskiej, w tym sieci kin. Sytuacja Gasmelbariego na tle problematyki "Pogawędki..." jest też dosyć symptomatyczna. Twórca urodził się w Sudanie w 1979 roku i mieszkał tam do 16. roku życia. Film studiował już na słynnej Ósemce, czyli Université Paris Lumières. Jego doświadczenie zawodowe to przede wszystkim praca operatora freelancera dla telewizji Al Qarra, Al Jazeera i France 24. Nowy film jest zarazem jego debiutanckim dokumentem pełnometrażowym. Gdy otrzymał za niego nagrodę Variety MENA (Middle East and North Africa Region Talent) na festiwalu El Gouna w Egipcie, Gasmelbari dedykował ją rzecz jasna czterem sudańskim reżyserom. Seans odbędzie się we wtorek 17 grudnia o godz. 18.45.

Historia, wojna i kultura są nierozłączne

W jak niecepeliowy i uważny sposób powinno się podchodzić do kultury ludowej, aby móc oddać jej istotę, pokazuje dokument Sary de Gouveia "Odgłosy masek". Atanásio Nyusi - mistrzowsko władający słowem, charyzmatyczny opowiadacz, a także legendarny tancerz Mapiko - staje się narratorem filmu, przewodnikiem po charakterystycznej sztuce ludu Makonde opartej na tańcu w masce. "Trzeba mieć dar do uprawiania sztuki. Do wszystkiego trzeba mieć dar" - mówi. Z jednej strony chciałoby się odruchowo zakategoryzować"Odgłosy masek" pod "filmy o sztuce". A jednak dla Makonde tańczenie Mapiko oznaczyło o wiele więcej niż tylko kultywowanie pięknych tradycji. W trakcie kolonialnych rządów Portugalii w Mozambiku, taniec stał się dla jego mieszkańców również sposobem na wyrażenie komentarza społecznego. Dziesięcioletnia wojna o niepodległość prawie uśmierciła tę formę sztuki. Dziś muzykę, taniec i ciało traktuje się tu jako archiwum zbiorowości, rezerwuar pamięci. Pokaz 14 grudnia o godz. 18:45.

Poza Warszawą, repliki AfryKamery odbywają się w piętnastu największych miastach kraju, a ich program w Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku jest rozszerzony.

Marek S. Bochniarz

  • 14. AfryKamera - poznańska replika festiwalu
  • 12-17.12
  • Kino Pałacowe, CK Zamek
  • bilety: 13-15 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019