Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Okiem pacjenta

Czy aktor, który zapomina, jak się mówi, nadal jest aktorem? Czy człowiek, który musi zaczynać wszystko od nowa, nim zacznie od zera, przestaje na chwilę być? Jak wygląda piekło dla osoby, która nie wierzy w jego istnienie? Takie trudne pytania stawia Prawdziwe życie aniołów i - o dziwo - na każde z nich odpowiada.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Krzysztof Globisz to znany polski aktor teatralny, filmowy, radiowy i telewizyjny, sporadycznie dubbingowy. Wykładowca krakowskiej PWST (w latach 2002-2005 dziekan Wydziału Aktorskiego, w latach 2005-2012 prorektor tej uczelni). W lipcu 2014 doznał udaru mózgu, który spowodował przerwę w jego pracy zawodowej. Po wielomiesięcznym leczeniu, w grudniu 2015 pojawił się w krakowskim Teatrze STU na krótkim, symbolicznym występie w Hamlecie jako król Klaudiusz. Z kolei od grudnia 2016, pomimo skutków udaru, gra główną rolę w napisanym z myślą o nim spektaklu Mateusza Pakuły Wieloryb The Globe, wystawionym już w wielu teatrach w Polsce. Tym razem zagrał w pełnometrażowym filmie - być może pierwszym z udziałem aktora po rozległym wylewie i z będącą jego następstwem afazją czuciowo-ruchową.

To właśnie jego historia zainspirowała twórców Prawdziwego życia aniołów do opowiedzenia losów filmowego Adama (w tej roli sam Globisz) i jego żony Agnieszki (Kinga Preis). Film z gościnnym udziałem Jerzego Treli i Anny Dymnej jest swego rodzaju uhonorowaniem czołówki polskich aktorów starszego pokolenia, coraz rzadziej widzianej na ekranie (Jerzy Trela zmarł w maju ubiegłego roku). Przede wszystkim jednak jest hołdem składanym wszystkim tym, którzy walczą o życie i zdrowie najbliższych, tak jak rodzina filmowego Adama i realnego Krzysztofa.

Jako widzowie obserwujemy więc najpierw sam udar głównego bohatera, potem jego wybudzanie się ze śpiączki, złość i niezgodę na los, który go spotkał, następnie powolny proces zdrowienia. Dochodzenie do siebie po tak ciężkiej chorobie to kwestia ogromnej woli walki i determinacji, tylko 1 na 21 pacjentów w tym stanie wraca do wcześniejszej sprawności. - Ja się już wiele naoglądałam. On nie ma oczu martwej ryby - mówi filmowa pielęgniarka do żony głównego bohatera i tym samym daje całej rodzinie nadzieję na lepsze jutro. Sporym urokiem ekranowej historii, mimo całego jej tragizmu, jest towarzyszące bohaterom poczucie humoru. Na pytanie córki czy tata po wylewie będzie teraz kimś innym Agnieszka odpowiada, że być może będzie seksownym mulatem. Tatuuje sobie na piersi pierwsze nowo wypowiedziane przez męża słowo i zabiera go na randki do przyszpitalnego ogrodu.

Aktorsko duet Globisz-Preis wypada bardzo przekonująco i wiarygodnie. I nie mam tu wcale na myśli wiernego odwzorowania przez aktora przebiegu jego własnej choroby, choć niewątpliwie jak nikt inny wiedział, co może czuć i przeżywać jego ekranowy odpowiednik. Chodzi mi bardziej o rodzaj hipnotyzującej chemii pomiędzy parą aktorów, która pozwala wejść głęboko w oglądaną z boku historię, opartą w największym stopniu właśnie na pokazaniu uczucia pomiędzy tymi dwojgiem. Duża pochwała należy się również scenarzystom, którzy postawili na oszczędne dialogi i minimalistyczne interakcje pomiędzy bohaterami. To spora zaleta filmu, który "gra" głównie obrazami i ciszą.

Film Artura Barona to zatem wbrew pozorom nie opowieść o chorobie i czającej się za rogiem śmierci, a rzecz o życiu. Pełną piersią i z pełnym zaangażowaniem, niezależnie od stanu zdrowia, ducha czy portfela. Swoista przypowieść, która po wyjściu z kina pozwala docenić to, co się ma i popatrzeć na świat (mimo że ten wciąż pozostawia wiele do życzenia) z wdzięcznością.

Anna Solak

  • Prawdziwe życie aniołów
  • reż. Artur W. Baron

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023