Alexia jest tancerką występującą na ekskluzywnych imprezach, w której rolę główną odgrywają drogie samochody. Jej gorące show ma przyciągać uwagę do towaru jakim jest luksusowe auto, w myśl zasady, że seks potrafi sprzedać wszystko. Jest rozpoznawalna w pewnych kręgach, więc po pracy otaczają ją fani żądni autografów i bliższej znajomości. Na swoje nieszczęście, bo dziewczyna jest w rzeczywistości bezwzględną zabójczynią, w której rękach zwykła szpilka do włosów zamienia się w skuteczne narzędzie zbrodni. Jej mordercze skłonności spowodowane są najprawdopodobniej wypadkiem samochodowym (sic!) w dzieciństwie, po którym dziewczynie pozostały dwie rzeczy - tytanowa płytka w głowie i, jak widać, poważny neurologiczny uraz.
Wspomniałam, że seks sprzeda wszystko? Owszem, erotyka aż kipi z ekranu, czego dowodem jest choćby już pierwsza scena Titane - powolne ślizganie się kamery po ociekających smarem elementach silnika, które przywodzi na myśl skojarzenia ze sposobem filmowania kobiecego ciała w filmach dla dorosłych. Brzmi znajomo? Zgadza się, dla fanów Crash czy Mad Maxa Titane to z pewnością pozycja obowiązkowa. Dalej jest tylko osobliwiej, główna bohaterka uprawia bowiem miłość... z samochodami, a po jednym z takich aktów zachodzi w ciążę, która stanie się motorem napędowym jej kolejnych nietypowych działań i decyzji.
Najważniejszym wątkiem w dalszych losach Alexii (rewelacyjna, zacierająca na ekranie granice płciowe Agathe Rousselle) będzie bowiem podszywanie się pod zaginionego i rzekomo odnalezionego po latach syna Vincenta (Vincent Lindon) - kapitana straży pożarnej, który zmaga się z potwornym osamotnieniem, nie potrafiąc przy tym zaakceptować nieuchronnego upływu czasu. Do tego stopnia, że z miejsca zgadza się podjąć tę irracjonalną grę w odgrywanie nie swoich ról, ale za to na swoich zasadach.
Julia Ducournau, autorka równie kontrowersyjnego Mięsa z 2016 roku, po raz kolejny sprawia, że o jej filmie z pewnością będzie się dyskutować. Jednych może zachwycić, innych zgorszyć, ale i jedni i drudzy mogą mieć podczas seansu momenty, kiedy będą odwracać wzrok. Sporo tu bowiem dosłownej brutalności bez owijania w bawełnę. Choć zaznaczam - nie ma tu pornografii dla samej pornografii, ani sensacji dla samej sensacji. Każda nagość (której jest tu całkiem sporo) czy przekroczenie tabu (jak seks z cadillakiem) są fabularnie uzasadnione. Znać, że reżyserka znalazła metodę na linearne prowadzenie swojej opowieści w tej pozornie tylko szalonej historii o smutku i zagubieniu. Jeśli dodać to tego znakomity ruch kamery, dobrą muzykę i bezsprzecznie hipnotyzujących Agathę Rousselle i Vincenta Lindona, którzy w zasadzie kradną w Titane całe show i jako aktorska para wprost nie pozwalają oderwać od siebie wzroku, obok tego filmu - podobnie jak obok prawdziwego cadillaca - nie sposób przejść obojętnie.
Anna Solak
- Titane
- reż. Julia Ducournau
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022