Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

ALE KINO! Nuthimit znaczy ziemia

- W moim języku nie ma słowa wolność w szerszym znaczeniu. Nie było granic. Nigdy ich nie było. Być może najpierw trzeba zaznać niewoli, by pojąć czym jest wolność - mówi bohaterka filmu Kuessipian, będącego zaproszeniem do poznania tych, o których wciąż wiemy niewiele.

, - grafika artykułu
Kadr z filmu "Kuessipian", fot. PrintScreen

Kuessipian już na płaszczyźnie realizacji połączył dwa światy. Jego reżyserką jest Myriam Verreault, biała kobieta z Quebecu, współautorką scenariusza natomiast Innuitka Naomi Fontaine. Verreault zainspirowana jej poetycką nowelą, w której wyraźnie ścierają się z sobą tradycja Innu i nowoczesność, zaprosiła ją do współpracy. Była to pierwsza ważna książka autorki z tej społeczności. Ważna, bo ktoś w końcu opisał życie rdzennej ludności z północy, będąc jej częścią.

Główną bohaterką Kuessipian jest Mikuan. To młoda i ambitna Innuitka, która mieszka w rezerwacie, podobnie jak jej przyjaciółka Shannis. Dziewczyny razem dorastały, jednak swoją przyszłość widzą zupełnie inaczej. Mikuan marzy o studiach, chce wyjechać, Shannis z kolei ma już dziecko (w kulturze Innu szesnastoletnia matka jest normalnością), rzuciła szkołę i nie wyobraża sobie życia poza społecznością. Oczywiście ma to wpływ na ich relacje, podobnie jak związek Mikuan z Francisem, "białym", którego dziewczyna poznała na warsztatach pisarskich. Shannis nie akceptuje chłopaka i się z tym nie kryje. Mikuan natomiast nie może zrozumieć kogoś, kto boi się żyć. Dla niej duma to nie rasizm.

Kuessipian przybliża młodym widzom kulturę Innu. Ich język oraz rytuały. Debata w szkole, której widz jest świadkiem, uwidacznia różne punkty widzenia społeczności na temat tego, co się obecnie dzieje w rezerwacie. O tym, co Innu dzięki tej separacji zyskali, a co stracili. Mowa o polowaniach, edukacji i ich przyszłości. Ale w kontekst tej konkretnej zbiorowości wpisana została także kwestia tożsamości, młodzieńczych prób zdefiniowania siebie. Problem uniwersalny, tyle że Mikuan czuje dodatkową presję związaną z pochodzeniem. Bo jej kultura możne zniknąć za kilkanaście lat.  Niewielu z nas potrafi wyobrazić sobie takie rozdarcie. Dziewczyna chce spełniać swoje marzenia, pozostając jednocześnie wierna spuściźnie swojego ludu. Kiedy idzie na pierwszą randkę z Francisem ściąga kolczyki z koralików, które zrobiła jej mama. Ale kiedy opuszcza rezerwat zakłada je z dumą. Uczy Francisa pojedynczych słów w języku innuickim, zabiera do swojego rodzinnego domu, tłumaczy dlaczego znaleźli się w rezerwacie, bo chłopaka tego nikt w szkole nie nauczył. Z nadzieją obserwujemy jak ta młodzieńcza miłość walczy z rasizmem, historią nie do wymazania. Ale to jednak nie jest takie proste... 

Mikuan  pisze - w ten naturalny dla siebie sposób porządkuje myśli, nazywa rzeczy. A widz dzięki tej lekturze, która przecina obrazy, dostrzega coś, co zwyczajnie jest poza jego zasięgiem: "Środek mojego świata leży w zatoce. Piaszczyste zatoce, którą przez pół roku pokrywa śnieg. Domy są sześcienne, z piaskiem przed drzwiami. Tu nikt nie zamyka drzwi. Jeśli pójdziesz prosto, trafisz na cmentarz. Drewniane krzyże, kwiaty u ich podnóży. Nie jest ich dużo. Ale nie dlatego, że się tu rzadko umiera. W rezerwacie nie da się zgubić. Jest mały. Dzieci bawią się bez opieki. Samochody do tego przywykły, jeżdżą powoli. Ludzie też chodzą powoli... Tu rzeczy szybciej się starzeją, czasem niepostrzeżenie".

W filmie nikt nie mówi wprost o przepełnionych szkołach z internatem (ostatnią zamknięto dopiero w latach 90.) przymusowym przesiedlaniu Innu z ich ziemi blisko 70 lat temu i wynarodawianiu. Verreault z  Fontaine skoncentrowały swoją opowieść na tym, jakie konsekwencje działań muszą ponosić kolejne pokolenia mieszkańców rdzennej ludności z północy. Na to, czego wciąż nie udało się zmienić, choć obecnie w Kanadzie przeprasza się za piekło jakie zgotowano potomkom Pierwszych Narodów. Być może właśnie z tego powodu ojciec Shannis pije, jest niewydolny wychowawczo, przez co dziewczyna w dzieciństwie trafia do ciotki. A potem sama pozwala się bić ojcu swojego dziecka.

Kuessipian to film angażujący widza, wymagający. Zarówno przez jego pozornie prostą formę, miksującą realizm z  nienachalnym symbolizmem, jak i treść. Przedstawia świat który przeraża. Ale miejmy nadzieję, że młodzi - bo to oni są przyszłością, podejmą po jego lekturze dyskusję o rasizmie. O tym, że w XXI wieku wciąż często trzeba naprawiać system, który już na poziomie konstrukcji został uszkodzony. A tak być bezdyskusyjnie nie powinno. To może być też film, który pomoże zbudować most pomiędzy Innu i białymi Kanadyjczykami, oraz nie pozwoli pozostałym na przyklejanie im jakichkolwiek krzywdzących łat. Obraz o szukaniu porozumienia, czego tak bardzo potrzebowała Mikuin. Przy okazji - co równie ważne - Verreault świetnie zagospodarowała wydawałoby się banalne motywy przyjaźni i miłości. W tym jednak przypadku więzi na dobre i na złe.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • 38. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino!
  • Kuessipian
  • reż. Myriam Verreault
  • wiek: 16+
  • kolejne seanse: 4.12, g. 18

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020