Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

FESTIWAL UKRAINA! Drogi Donbasu

Złe drogi to poruszająca, wstrząsająca opowieść o tym, co oznacza bycie kobietą w czasie wojny. Ten film nowelowy to dość późny debiut kinowy Natalii Worożbyt - jednej z najbardziej cenionych ukraińskich dramatopisarek swojego pokolenia.

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

Złe drogi w formie spektaklu zostały po raz pierwszy wystawione jeszcze w 2017 roku przez londyński The Royal Court Theatre. Pisząc sztukę Worożbyt wykorzystała wojenne świadectwa, relacje przyjaciół i znajomych. Być może właśnie dlatego ten spektakl, zbudowany na rzeczywiście przeżytych, skrajnych sytuacjach i doświadczonych traumach, został odebrany przez krytyków jako niezwykle autentyczny. Worożbyt jest w Wielkiej Brytanii znana również jako autorka tekstów wystawianych przez The Royal Shakespeare Company. Jej długie zainteresowanie konfliktami oddaje sztuka z 2014 roku zatytułowana Majdan - głosy z powstania.

W filmowej adaptacji Złych dróg ta mistrzowska dramatopisarka zmieniła tekst sztuki, której głównymi bohaterami były w zasadzie tylko kobiety. Przeróbka tekstu częściowo była zapewne podyktowana tym, że teatr i kino oferują inne możliwości, i nie każda opowieść nadaje się zarówno do jednego, jak i drugiego medium.

Pierwsza nowela rozgrywa się w toksycznym świecie męskim. Na zakurzonym punkcie kontrolnym w gorącym, letnim słońcu zatrzymuje się "dziabnięty" dyrektor pobliskiej szkoły, który nie może podać żołnierzowi właściwych dokumentów - ma tylko zabrany przez pomyłkę paszport żony, a swój gdzieś zapodział. Worożbyt w tej noweli błyskotliwie nawiązuje do współczesnego kina izraelskiego (nieprzypadkowo wybrała na czas akcji lato, a na scenerię pustkowie), którego jednym ze stałych elementów są punkty graniczne i kontrolne. To właśnie w takim miejscu rozegrała się pamiętna masakra z Fokstrota Samuela Maoza. Pozornie drobne, nieistotne zdarzenie, jak w tamtym filmie puszka wypadająca przez otwarte drzwi samochodu, potrafi doprowadzić osoby kontrolowane do śmierci. Łysawy, otępiony gorzałą dyrektor w koszulce w kratę wydaje się właśnie taką, wręcz doskonałą komiksową ofiarą tej noweli. I choć Worożbyt nie spełnia groźby wiszącej w powietrzu, to ma w zanadrzu inne, niezauważalnie przygotowane dla publiczności zabawki, które wprawią nas w zaskoczenie. W tej noweli kobiety/dziewczyny są w zasadzie niewidoczne, ale ta ich nieobecność fizycznie, a obecność w rozmowie, jest dość znacząca.

Worożbyt w Złych drogach sięgnęła po - dość zużytą i dziś raczej uchodzącą za przestarzałą - konwencję filmu nowelowego. Aby jej film nie drażnił mocno już znoszonym przez kino surdutem tej, często dość pokracznej, formy, przełamała ją mozaikowymi grami stosowanymi niegdyś przez Roberta Altmana, a nie tak dawno temu przez Alejandro Gonzáleza Iñárritu. Ukraińskiej reżyserce trochę bliżej jest rzecz jasna do tego drugiego. Worożbyt nie interesuje jednak odsłanianie tajemnej, skrytej przed nami siatki wielu połączeń i pokazywania relacji przyczynowo-skutkowych. Preferuje raczej tropienie przypadkowości w jej naturalnym środowisku i oddawanie tego w równie "niezgrabnej" konstrukcji filmu. Stąd zależności między nowelami mają u niej w przeważającej mierze dość swobodny charakter, a wszystkimi zdarzeniami nie rządzi jeden czyn, lecz raczej wielość akcji. Trzeba przy tym przyznać, że Złe drogi mają dość nietypową dramaturgię. Poziom napięcia w poszczególnych nowelach jest nierówny, przez co punkty kulminacyjne zawierają tak różne stężenie emocji. Jest to jednak nie dowód braków źródłowych autentycznych historii zebranych przez Worożbyt, a raczej dowód jej wielkiej dramaturgicznej świadomości.

Całość filmu spajają tytułowe drogi. Jeśli spojrzelibyśmy na nie dość szeroko jako na przestrzeń tranzytową, to ich na poły chaotyczna i nieuporządkowana topografią, którą rządzi zasada przejściowości i przypadku, wydałaby się nam dość naturalna. A jako że bohaterki i bohaterowie nowel poruszają się po drogach Donbasu czasu wojny, to te drogi dodatkowo spowija jeszcze mrok niewiadomej i potencjalnej, czyhającej w pobliżu przemocy i śmierci. W nieokreśloności tras prowadzących przez obszar działań wojennych skrywa się niebezpieczeństwo, na które "cywile" wystawiają się nie tyle ze swojej głupoty, co raczej braku wyjścia. Oczywiście trafiają się i takie bohaterki w Złych drogach, które robią to poniekąd z premedytacją, dokonując wyboru. Tak jest choćby z ukraińską dziennikarką, która wyjeżdża do Donbasu, aby relacjonować konflikt, a wpada w ręce sadystycznego, rosyjskiego żołnierza. To najbardziej upiorna ze wszystkich nowel. Zastanawiam się przy tym, na ile zgłoszenie tego filmu do Oscara było podyktowane względami politycznymi, a w jakim stopniu jego wartością artystyczną.

Po seansie Złych dróg trudno w zasadzie uwierzyć, że to filmowa adaptacja sztuki scenicznej. Reżyserka szeroko wykorzystała możliwości obrazu, sięgając w nim do symboli z kultury popularnej i kina artystycznego. Zademonstrowała przy tym wszechstronny warsztat dramatopisarki, scenarzystki filmowej i telewizyjnej, który stał się mocną podstawą dla stworzenia opowieści absorbujących, których siła tkwi przede wszystkim w grze aktorskiej i mistrzowsko napisanych dialogach. Jako że brakowało jej jednak doświadczenia w reżyserii dziwi to, jak doskonale poprowadziła aktorów. To przy tym jeden z najciekawszych ukraińskich dramatów o wojnie w Donbasie, o której Worożbyt opowiada przede wszystkim z perspektywy kobiet. Znajdziemy w nim zarówno opowieść o zielonej i gorzkiej miłości nastolatek i wojujących, przystojnych chłopców, świadectwo doświadczenia bezbronności w świecie rządzącym się wojennym bezprawiem, które przebudza w miejscowych najniższe pobudki, jak i mroczną historię o seksualnej i psychicznej przemocy, którą jedna z bohaterek spotkała ze strony okrutnego "wroga".

Po pierwszej noweli nasz apetyt mocne rośnie, a pozostałe trzy w żadnym momencie nas nie zawiodą. Jest tak również pod względem zaskoczenia ich jakże niespodziewanymi i przewrotnymi puentami. Nie jestem co prawda wielkim miłośnikiem filmów nowelowych, lecz po porywającym seansie Złych dróg ponownie się do nich przekonałem. Nie wrócę już raczej do starych, polskich produkcji tego typu, lecz na pewno będę ze znacznie większą otwartością traktować zarówno współczesne projekty podejmowane przez jedną reżyserkę czy reżysera, jak i duże przedsięwzięcia zbiorowe. Myślę, że większość widzów Złych dróg, których tak jak i mnie dopadła niechęć do nowelistyki, uczyni podobnie i ponownie da tej staromodnej formule szansę.

Marek S. Bochniarz

  • Ukraina! 6. Festiwal Filmowy: Złe drogi, reż. Natalia Worożbyt
  • kino Muza
  • 27.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021