Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Dziś nadejdzie jutro

Na przełomie stuleci w USA było wiele zespołów, które rock i metal próbowały łączyć z hip-hopem. Co z tego wyszło? Choćby nu-metal, ale Zebrahead to jednak trochę inna historia - taka, w której pop punk stanowi kontrast dla skate rocka, a melodyjny hardcore przeciwwagę dla funku. I choć ta kalifornijska formacja działa na scenie już od niemal 30 lat, a swoje najlepsze chwile - reprezentowane przez albumy MFZB (2003) i Broadcast To The World (2006) - niby ma już za sobą, to jej ostatnie dokonania pokazują, że to wierutna bzdura. III (2021) i II (2023) - pierwsze dwie z trzech zaplanowanych EP-ek w ramach nowej trylogii Zebrahead - dowodzą, że chłopaki wciąż mają apetyt na więcej.

Pięciu członków zespołu pozuje do zdjęcia w plenerze. Dwóch stoi, dwóch kuca, jeden skacze. - grafika artykułu
Zebrahead, fot. materiały prasowe

Czasem zmiana jest lepsza od odpoczynku. Do takiego wniosku można dojść, przypatrując się karierze Zebrahead - zespołu, który choć jednoznacznie kojarzy się z crossoverową pieśnią przeszłości, to ma w sobie na tyle pary, by wciąż się nie wypalić. W przeciwieństwie do mainstreamowców, takich jak The Offspring, których ostatnie podrygi w postaci Let The Bad Times Roll (2021) zabrzmiały jak bal niepogodzonych z losem tetryków, "Zebrom" wciąż nie brakuje młodzieńczego wigoru - a więc czegoś, bez czego ani punk, ani rap, ani żaden hardcore zwyczajnie nie zadziała.

Od czasu wprowadzenia do składu wokalisty Adriana Estrelli, zespół jest na ciągłej fali wznoszącej. To jak kapela zgrała się z nowym frontmanem dobrze pokazała już III (2021) - pierwsza z trzech EP-ek w ramach trylogii, po której ich deskorolkowy rock wkroczył w kolejną fazę na niedawnej II (2023). To 16 minut, którymi naprawdę trudno się znudzić - popowy punk z hasłem "my przeciwko całemu światu", ale z na tyle otwartą głową, by nie posądzić ich o naiwność. Wystarczy włączyć otwierające No Tomorrow by zrozumieć, że czas zdjąć różowe okulary i przetrzeć oczy, bo to już nie leniwe lata 90., ale czasy chaosu, w którym hasło "no future" znów nabiera znaczenia.

Co najbardziej zaskakuje w "dwójce", i co - miejmy nadzieję - przyniesie też I, to ogromna różnorodność dźwięków upchniętych w tych pięciu utworach. Podstawa pozostała taka sama, z rapowanym refrenem na czele, ale to, co dzieje się między nimi... Ci goście nie mają żadnego problemu, by po siarczystym, stricte metalowym riffie gładko przejść do ska z trąbkami, a my ani przez chwilę nie przestajemy rytmicznie tupać nogą. Albo, jak w Licking On A Knife For Fun, wybuchnąć pop punkiem à la Sum 41 i zaraz później zagrać na modłę Beastie Boys. I to w 2023!

Szaleństwo, elastyczność, przebojowość - Zebrahead mają to wszystko, i to na tyle, że nawet kiedy zwalniają i łapią muzycznego doła, to wciąż zarażają energią i zuchwałością. Ostatnio w sieci można natrafić na spostrzeżenia, że w punk rocku chyba coś się powoli szykuje, i że 2023 może być dla niego rokiem wyjątkowym, z niewiadomych powodów otwierającym nowy rozdział w jego historii. Taki, w którym można pożenić go ze wszystkim, co tylko nam się nawinie pod rękę. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to Zebrahead będzie jednym z najważniejszych ambasadorów tego zjawiska!

Sebastian Gabryel

  • Zebrahead
  • 14.08, g. 19.30
  • 2progi
  • bilety: 89 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023