Organizator tej niewinnej potańcówki z serii pod złowróżbnym tytułem Five Strikes of Death, zapowiada, że potężne gitary rozerwą nam ciała na strzępy, gary i bas wymasują trzewia i zgniotą mózgi, a wokale zryją psychę. I w tym przypadku to żadne obiecanki-cacanki...
"Rzeczywistość jest znacznie większym złem niż jakikolwiek demon" - to jeden z głośnych cytatów z Chucka Schuldinera, zmarłego przed laty lidera legendarnej grupy Death, która sprawiła, że był czas, kiedy death metal świetnie poczynał sobie nawet w MTV. Dziś chowa się tam, gdzie jego korzenie - w mroku. Jednak nawiązując do słów Schuldinera, w tej ciemności często nie chowa się żaden bies, ale zwykły człowiek. Niepostrzeżenie wbijający nam w plecy nóż. Albo całej ludzkości... Od strony lirycznej, death metal - którego ikonami, od których warto zacząć (jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił ) są takie załogi jak wspomniany Death, ale też Morbid Angel, Cannibal Corpse czy nasz swojski Vader - to styl nieco mocniej stojący na ziemi. W swej przyziemności będąc na tyle brutalnym, że jego przedstawiciele nie stronią od nawet najbardziej wyrafinowanych opisów śmierci i wszystkich związanych z nimi, często przyprawiających o mdłości rzeczy.
Dlatego właśnie koncerty z cyklu Five Strikes of Death będą kolacją ciężkostrawną, choć szalenie sycącą. Zwłaszcza tych, których już dawno trafił szlag na myśl o tym, co strawiło ich gatunek po 2000 roku. Kiedy melodic death metal, a później metalcore, wdarły się na gitarowe salony, nagle jakby nie było czego zbierać, a "prawdziwi" mogli tylko patrzeć i zaciskać pięści. To jednak przeszłość - dziś sytuacja wygląda tak, że wielkich szans w mainstreamie nie mają ani pozerzy, ani "klasycy" (mniejsza o to, że ci drudzy przede wszystkim dlatego, że nie chcą się o nie starać). Schuldiner w MTV pozostanie więc pamiątką ze złotych czasów, ale dziś wcale nie mamy powodów do narzekań. Death metal to wielka siła również i dziś, tyle że nie wychyla się z podziemia. Chainsword, Sothoris, Sarmat, Baalzagoth i Morrath są tego najlepszym przykładem.
Jednym z najciekawszych koncertów tego wieczoru może okazać się występ zespołu Chainsword, a wszystko to za sprawą jego debiutanckiego, wydanego rok temu albumu Blightmarch, który niemal 1:1 jest krwawym wspomnieniem dawnych, pamiętnych płyt Bolt Thrower i Obituary. Nie mniej jadowicie z pewnością będzie podczas setu Sarmat - w końcu ich RS-28 (również z 2021 roku) brzmi jak stary Satyricon zrośnięty z Cradle Of Filith na sterydach. To jednak dopiero początek - tej nocy zagra też równie "blackowy" Sothoris, który właśnie promuje swój drugi krążek Wpiekłowstąpienie, pokazując nim, że czasem szybciej wcale nie oznacza lżej. Jakby tego było mało, na scenie pojawi się też ekstremalny Baalzagoth - łakomy kąsek dla fanów jazdy w stylu Dyscarnate, Belphegor i Lunar Shore oraz Morrath, w którym echa wspomnianego już wcześniej Morbid Angel słychać aż nadto. Gotowi? Tylko nie zapinajcie pasów! Jak to śpiewały Jagódki? "A nasze czarne serca, czarne serca / Biją nam radośnie, bum, tralala bum!".
Sebastian Gabryel
- Five Strikes of Death: Chainsword, Sothoris, Sarmat, Baalzagoth i Morrath
- 11.06, g. 19
- Klub u Bazyla
- bilety: 50 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022