Muzeum Narodowe w Poznaniu zaprasza na przegląd... wnętrz. Wystawa "Ukryte znaczenia" nie jest poświęcona jednemu artyście (jak niedawny Chełmoński) czy też okresowi w dziejach sztuki. Tym razem przyczynkiem do odwiedzenia muzeum jest konkretny motyw, będący wspólnym mianownikiem wystawionych prac: wnętrze.

Dziewczyna przygląda się wystawie, stoi tyłem. - grafika artykułu
fot. Adam Jastrzębowski

Tytuł wraz z podtytułem wystawy "Ukryte znaczenia. Motyw wnętrz w sztuce polskiej od XIX do XXI wieku" od razu narzucają narrację i sposób zwiedzania. Spoglądając na obrazy, możemy się poczuć tak, jak wówczas, gdy wchodzimy do czyjegoś domu. W takich sytuacjach zawsze, nawet mimowolnie, rzucamy okiem na biblioteczkę, kolekcję płyt, zauważamy pamiątki rodzinne czy kryształy stojące w równych rządkach w barku. Taką też funkcję spełnia wystawa w Muzeum Narodowym: pozwala spojrzeć na tło obrazów, przerzucić środek ciężkości na to, co nie jest wysunięte na pierwszy plan, a wydaje się tylko scenografią i otoczeniem.

Młodopolska szkoła metafory

Meandrując po kolejnych salach wystawowych, mamy w głowie hasło "wnętrza"; pozwala nam to spojrzeć na obrazy inaczej niż zwykle. Z pozoru kojarzące się z klasycznym zadaniem szkolnym ("Opisz motyw w poezji twórczości...") rozwiązanie przyjęte przez kuratorki, dr Marię Gołąb i dr Agnieszkę Skalską, wymusza nietypowy sposób spoglądania na kolejne obrazy. A jest na co spoglądać! W Narodowym odnajdziemy płótna najważniejszych polskich malarzy, którzy tworzyli na przestrzeni ostatnich wieków. Całość, chociaż podporządkowana hasłu przewodniemu, ułożona jest chronologicznie.

Wystawę otwiera prezentacja prac z okresu Młodej Polski, z Wojciechem Weissem, Jackiem Malczewskim i Olgą Boznańską. Wnętrza ukazane przez malarzy tej epoki to wnętrza symboliczne, nastrojowe. Otwarte okna, które znajdziemy u Leona Wyczółkowskiego, Konrada Krzyżanowskiego czy u wspomnianego Weissa, są metaforą obecności; "Kobietę w oknie" wysuwającą się z półcieni u Boznańskiej czy sportretowaną "Przy lampie" u Jacka Pankiewicza otacza nimb tajemniczości, wywołany przez uchwycone przez artystów światło. Jednak podziwiając kolejne prace, trzeba mieć z tyłu głowy, iż wnętrza, które ukazali, nie są wiernym odzwierciedleniem ich czasów. To wnętrza domostw sfer wyższych, gdzie gra się na fortepianie i czyta, gdzie jest czas na odpoczynek. Na ścianach wiszą obrazy, półki uginają się pod książkami, a stoły są bogato zastawione. Nie znajdziemy tam obrazów ciężkiej pracy, nie znajdziemy też trudnej codzienności.

Biedermeierowski realizm

W opozycji do Młodej Polski jest niewielka salka z obrazami z nurtu biedermeier. Ten nurt w sztuce chętnie sięga po ukazywanie przemian społecznych. W tej części ekspozycji pojawiają się przestrzenie zamieszkane przez ludzi ze sfer niższych. Pochodzący ze wsi Aleksander Kotsis z dokumentalistycznym zacięciem pokazuje wnętrza uboższych chat, Wacław Koniuszko zaś z pieczołowitością oddaje szczegóły mrocznych pracowni, odpowiednio: szewskiej i krawieckiej ("U szewca" i "Krawiec przy pracy"). Owe wnętrza nie są tylko tłem dla ukazania bohaterów; skrupulatnie oddana przestrzeń (ach, te detale szewskich narzędzi i połyskującej skóry butów), w której mężczyźni pracują, jest dla artysty równie ważna, co same portretowane osoby.

Podobną dbałość o detal dostrzeżemy w portrecie kuchennym " (W kuchni)" F. Michalskiego, przedstawiającym wymęczoną matkę z dzieckiem na ręku. Nieporządek w sieni, niedbale zostawione na węglowej kuchni naczynia, pranie rozwieszone na sznurku i liche wyposażenie pomieszczenia podkreślają trud wiejskiego, prostego życia i są nawiązaniem do problemów społecznych i nierówności trapiących mieszkańców ziem polskich pod koniec XIX wieku. 

Od nowoczesności do współczesności

Z racji tego, że tworzący wystawę zespół postawił na chronologiczne ukazanie motywu wnętrz w malarstwie, otrzymujemy również lekcję historię sztuki. I tak, symbolicznie opuszczając wiek XIX i idąc z nowego skrzydła do starego gmachu, przenosimy się do wieku XX i malarstwa nowoczesności. To czas zerwania z tradycyjną hierarchią kompozycji obrazu. Tło przestaje być tłem, a odniesienie do rzeczywistości nie jest koniecznością. Zamiast realistycznie ukazanej przestrzeni okresu biedermeieryzmu podziwiamy feerię barw i kontrastów. Wnętrza malowane przez Tymona Niesiołowskiego stanowią kolorowy kontrapunkt dla portretowanych przez niego kobiet. Staranność poprzedniej epoki ustąpiła ekspresji i zabawie geometrią. A także zabawie samą malarską kompozycją - w końcu na groteskowym "Autoportrecie z żarówką" Józefa Czapskiego szklane źródło światła jawi się jako równoważne samemu portretowanemu.

Ostatnia sala i ostatnia lekcja historii polskiego malarstwa poświęcone są oczywiście malarstwu współczesnemu. Trudno tutaj znaleźć wspólny mianownik - poza oczywiście motywem "wnętrza" - dla prezentowanych prac. Nie jest to zarzut: wystawa pomyślana jako historyczny przegląd malarski faktycznie musi ukazać mnogość współwystępujących nurtów w sztuce współczesnej. I tak obok fotorealistycznych prac Łukasza Korolkiewicza i Jakuba Adamka znajdziemy abstrakcyjne "Wnętrze niebieskie" Jacka Sienickiego. Geometryczna perspektywa ujęta we "Wnętrzu V" Władysława Jackiewicza sąsiaduje z obrazami Jarosława Modzelewskiego, które z premedytacją tej perspektywy są pozbawione.

"Ukryte znaczenia" to także ukryte perełki. W ostatniej sali - tej poświęconej współczesności, na jednej ze ścian wiszą, niewielkie formatem i niewielkie w porównaniu do dzieł innych artystów, obrazy Wilhelma Sasnala. W natłoku barw monochromatyczne płótna artysty, którego prace znajdują się m.in. w Tate Modern, nowojorskim MoMA czy paryskim Centre Pompidou, mogą łatwo umknąć uwadze. Brak kolorów, szarość i czerń są swoistą antytezą całej wystawy; nie-przestrzenią i nie-wnętrzem. Sasnal, operując charakterystyczną dla siebie celną, minimalistyczną formą, tworzy scenografię, którą widz może wypełnić własnymi emocjami. I albo podążyć za surową formą obrazów i zmierzyć się ze swoimi demonami i fobiami, albo wprost przeciwnie - dodać jej w głowie kolorów.

Smartfon nie daje rady

Twórcy wystawy w Muzeum Narodowym zachęcają do szerszego spojrzenia. Spojrzenia, które w dobie social mediów zanika; przesuwając kolejne obrazki na swoich niewielkich ekranikach telefonów, nie jesteśmy w stanie dostrzec wszystkich szczegółów oglądanych przez nas kompozycji - czy to zdjęć, czy filmów, czy też grafik i obrazów. Na tym małym wyświetlaczu nie sposób dojrzeć, co czai się w tle, ukrywa w półcieniu, czy też zwrócić uwagę na to, co nie jest głównym planem.  A przecież artyści misternie budują swoje dzieła, dbając o ich całość, rozplanowują szczegóły kompozycji, z równą dbałością tworzą każdy element. I każdy z nich jest równie ważny. Wystawa "Ukryte znaczenia. Motyw wnętrz w sztuce polskiej od XIX do XXI wieku" to dowód na to, że to, co ciekawe w sztuce nie musi dziać się tylko na pierwszym planie i że warto pójść pod prąd i poświęcić więcej czasu na szukanie z pozoru niedostrzegalnego. A uchwycone przez artystów wnętrza - zarówno te stanowiące tło dla bohaterów obrazów, jak i te wysuwające się na plan pierwszy - są wyśmienitą wprawką dla oka. W końcu... liczy się wnętrze!

Adam Jastrzębowski

  • Wystawa "Ukryte znaczenia. Motyw wnętrz w sztuce polskiej od XIX do XXI wieku"
  • Muzeum Narodowe
  • czynna do 18.01

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025

Powiązane wydarzenia

Baner promujący wydarzenie. Nazwa wydarzenia i data. W tle jeden z obrazów z wystawy. Identyfikacja wizualna wystawy Piotr Marzol
Baner promujący wydarzenie. Nazwa wydarzenia i data. W tle jeden z obrazów z wystawy. Identyfikacja wizualna wystawy Piotr Marzol

Wystawa czasowa - Ukryte znaczenia. Motyw wnętrz w sztuce polskiej od XIX do XXI w.

Muzeum Narodowe w Poznaniu, Al. Marcinkowskiego 9, Poznań
Zobacz także: