Czytelnicy powieści i opowiadań wielokrotnie wyróżnianego za swoją twórczość prozaika - Jakuba Małeckiego - o pewnych charakterystycznych cechach lub wątkach w jego utworach mawiają, że są one "małeckie". Nie ma w tym nic pejoratywnego. Jest raczej uznanie dla indywidualnego stylu autora, na którego kolejne książki czeka się z niecierpliwością.
"Małeckie" jest poczucie grozy. Autor zaczynał zresztą od fantastyki, chociaż dzisiaj to zamiłowanie wyraża się w nieco inny sposób. Opisywane przez niego światy stale wydają się tylko pozornie oswojone, bo pod podszewką wciąż pulsuje coś nierozpoznanego. Chociażby rodzinne tajemnice. Takie sprzed kilku pokoleń, które wyjątkowo mocno domagają się rozwikłania, chociaż by to zrobić trzeba sięgnąć do wyjątkowo bolesnej części przeszłości. Albo nieokiełznane lęki, niewyrażone uczucia, stracone szanse - ukryte bardzo głęboko.
Charakterystyczny jest także styl pisarski Małeckiego. Subtelny, czuły, precyzyjny, a jednocześnie liryczny. Przesycony symbolami przez które mówi to, czego nie dałoby się powiedzieć opisując wyłącznie rzeczywistość. W nich wyraża się refleksja o tematach fundamentalnych kwestii - śmierci, poszukiwania sensu istnienia czy określenia własnej tożsamości.
"Małecka" jest też postać niesprawiedliwie skrzywdzona przez los. Maniek z "Horyzontu" po powrocie z Afganistanu cierpi na zespół stresu pourazowego, życie tytułowego bohatera "Saturnina" gwałtownie zmienia się po doznaniu kontuzji, bohater "Rdzy" - Szymon - jako kilkuletni chłopiec traci swoich rodziców, a Emilia z "Dygotu" zostaje oszpecona w pożarze. Wiele z nakreślonych przez Małeckiego postaci jest też Inna. Słowo to należy zapisać wielką literą, aby podkreślić, że właśnie w wyjątkowości - ktoś powiedziałby, że w słabości - tkwi ich wartość. W "Dygocie" poznajemy Wiktora Łabendowicza, który urodził się jako albinos, w "Święcie Ognia" cierpiącą na porażenie mózgowe Anastazję, a w "Nikt nie idzie" Klemensa - mężczyznę z niepełnosprawnością umysłową.
By w powieści opisać tak różne osoby, trzeba mieć "małecką" wrażliwość. Tę, o której niektórzy mówią, że jest kobieca, choć wydaje się, że odczuwanie i przeżywanie emocji dotyczy każdego człowieka, niezależnie od płci. Małecki wyjątkowo głęboko wnika jednak w psychikę swoich bohaterów, odsłaniając przed nami ich wnętrza. Nie inaczej jest w "Obiektach głębokiego nieba". To opowieść o relacjach, a raczej o przeżywaniu żałoby po ich rozpadzie. O stratach wystarczająco bolesnych, niezależnie od tego, czy były zawinione. O odwadze, tęsknocie, niespełnieniu. Poruszająca, czuła, chyba najbardziej zmysłowa w dorobku autora. Intertekstualna, czerpiąca z osobistych doświadczeń pisarza. Myślę, że inna, ale wciąż bardzo "małecka".
Jakub Małecki to zatem prozaik oraz tłumacz literatury amerykańskiej i brytyjskiej. Autor trzynastu powieści i kilku zbiorów opowiadań. Nagrodzony Nagrodą im. Cypriana Kamila Norwida i tytułem Książki Roku 2019 w plebiscycie Magazynu Literackiego "Książki", nominowany m.in. do Nagrody Literackiej Nike, Nagrody Literackiej Europy Środkowej "Angelus", Nagrody im. Stanisława Barańczaka i Europese Literatuurprijs. W 2023 roku premierę miała filmowa adaptacja jego powieści "Święto Ognia" w reżyserii Kingi Dębskiej.
Mirella Kryś
- Spotkanie autorskie z Jakubem Małeckim wokół książki "Obiekty głębokiego nieba"
- 16.09., g. 18
- Biblioteka Wojewódzka, hol główny
- wstęp wolny, obowiązują zapisy
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025