Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

FILOZOFIA ULIC. Wodoterapeuta z placu Wolności

Pandemia COVID-19 przypomniała o tym, jak codzienność jest krucha, ile trzeba niewidzialnych wysiłków, aby to, co oczywiste, nadal mogło takie pozostać. Ujawniła nam tę twarz przyrody, z którą byliśmy zaznajomieni w przeszłości, gdy epidemie dziesiątkowały ludność Poznania. Jednakże, jak mówi poeta Holderin: " (...) gdzie jest niebezpieczeństwo, wzrasta także to, co ocala".

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Przyroda może nas zabić, ale jest także źródłem wiedzy, która może ratować. O tym właśnie przypomina pomnik-fontanna na placu Wolności poświęcona greckiej bogini zdrowia Higiei. Na dzisiejszym miejscu stoi od 1971 roku. Wcześniej stała na skrzyżowaniu Al. Marcinkowskiego (Al. Wilhelmowskich) z ul. 23 Lutego (Fryderykowską). Jej powstanie zawdzięczamy hrabiemu Edwardowi Raczyńskiemu. Jako jedna z czterech była zwieńczeniem budowy także w dużej mierze sfinansowanych przez niego wodociągów w Poznaniu.

Na fontannie znajduje się inskrypcja i płaskorzeźba poświęcona Wincentemu (Vincenzemu) Priessnitzowi - jednemu z twórców wodolecznictwa. Był on nie tylko ojcem wodoterapii, ale i wynalazcą prysznica, co zostawiło trwały ślad w naszym języku. Płaskorzeźba z portretem lekarza zawiera oprócz jego nazwiska sentencję Pindara po grecku i polsku: "Nic lepzego nad wodę" (tak, właśnie z błędem). Fraza ta godna Talesa z Miletu podkreśla fundamentalną rolę wody w naszym życiu.

Wynalazca prysznica pochodził z terenów dawnego Cesarstwa Austriackiego, urodził się w 1799 roku w Gräfenberk (dziś Lázně Jeseník), tam zmarł w roku 1851. Priessnitz to nie tylko fundator nowoczesnej wodoterapii, ale także pionier wykorzystywania w leczeniu diety wegetariańskiej, postów i ćwiczeń fizycznych na świeżym powietrzu. Był niestrudzonym propagatorem swojej metody leczniczej, odniósł też za życia sukces: "są setki zakładów, w których leczenie wodą przeprowadza się na zasadach określonych przez Priessnitza" - pisał Richard Metcalfte w jego biografii z 1898 roku.

Wodoterapia sięga korzeniami do medycyny i filozofii starożytnej - Pitagorasa, Hipokratesa i prac Galena. Badania te kontynuowane są przez lekarzy i filozofów arabskich Rhazesa i Awicennę. W Europie woda i jej lecznicze właściwości długo nie miały dobrej prasy, zapomniana powróciła do łask wraz z XVII, XVIII i XIX stuleciem. Wtedy zerwano z wcześniejszym przekonaniem, że kąpiele w zbiornikach wodnych są rozrywką gminu, a nie klas wyższych.

Priessnitz, który uczynił hydroterapię fenomenem globalnym, zaczynał skromnie, początki leczenia wodą odkrył w młodości, dorastając na wiejskiej farmie w Czechach. Życie wiejskie obfitowało w rany i kontuzje, co pozwoliło zauważyć zdrowotne działanie kąpieli zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt. Konsekwentnie uczył się od przyrody. Przełomem był ciężki wypadek, którego doświadczył w wieku lat osiemnastu podczas jazdy wozem. Diagnoza była ponura - zagrożenie życia albo trwałe kalectwo. Priessnitz zaryzykował, nie tylko sam nastawił sobie żebra, ale i zaczął używać intensywnie wodnych okładów, aż do pełnego wyleczenia. To umocniło jego przekonanie co do zalet terapii wodą i rozpoczęło jego karierę cudotwórcy wśród lokalnego chłopstwa. W wiosce rodzinnej zbudował prototyp spa, w którym skonstruował pierwsze prysznice zasilane wodą z miejscowych strumieni. Z czasem sława Priessnitza stała się ponadlokalna, co ugruntowała wizyta arcyksięcia Franza Karla w jego "spa".

Wodoterapia stała się hitem epoki, współgrała dobrze z funkcjonującymi wówczas w obiegu ideami filozoficznymi. Austriacko-niemiecki krąg kulturowy, w którym działał Priessnitz (choć sam raczej tego nieświadomy, gdyż nie zdobył formalnego wykształcenia), otwarty był na koncepcje łączące medycynę z uzdrawiającą siłą natury/przyrody. Współgrało to z ujęciem przyrody przez niemiecki romantyzm w stylu Goethego. Wodolecznictwo wpisało się w "wynalezienie natury", które zawdzięczamy popularnemu wówczas Aleksandrowi von Humboldtowi. Wodoterapia stała się popularna w USA, dając impuls dla rozwoju filozofii powrotu do natury, z tak znanymi przedstawicielami jak Henry David Thoreau czy Waldo Emerson. Idee Priessnitza wpłynęły na nurt tzw. grahamitów łączących zwrot ku naturze z religią chrześcijańską. Przedstawicielom tego nurtu zawdzięczmy m.in. pieczywo z grubo mielonej mąki - grahamkę (Sylvester Graham) czy kukurydziane płatki śniadaniowe (adwentyści - bracia Kellog).

Priessnitz i jego wynalazek był wówczas konkurencją do głównego prądu medycyny. Leczenie kąpielami, dietą, postami, ćwiczeniami stanowiło atrakcyjną alternatywę wobec puszczania krwi oferowanego przez lekarzy. Nie należy jednak wyciągać z tego pochopnych wniosków łączących Priessnitza z dzisiejszą medycyną alternatywną. Chirurgia i medycyna uprawiane w przeludnionych i pełnych bakterii XIX-wiecznych szpitalach nie były wówczas ani specjalnie naukowe, ani bezpieczne. Właściwie nie można mówić o naukowo podbudowanej medycynie, stąd wodo- i naturoterapia Priessnitza, która dała impuls dla rozwoju całego nurtu odwołującego się do samoleczenia przy pomocy środków naturalnych, nie była wówczas "przeciw" nauce, ale raczej jednym z wielu jej źródeł. Rozwój medycyny będzie trwał bowiem przez całe stulecie, wykuwanie naukowo sprawdzalnych dowodów wówczas dopiero się rozpoczynało. Wodolecznictwo Priessnitza - mieszanka zdrowego rozsądku, obserwacji przyrody oraz zaleceń dietetycznych i wspierania idei ruchu na świeżym powietrzu - z dzisiejszego punktu widzenia brzmi w dużej mierze rozsądnie. Jednakże same kąpiele nie zastąpią zdobyczy medycyny opartej na dowodach (naukowych), prysznic nie wyleczy z COVID-19 czy nowotworu. Dlatego powrót do natury nie powinien oznaczać odmowy uznania zdobyczy medycyny opartej na dowodach, co niestety dziś często ma miejsce. Medycyna to nie coś antynaturalnego, ale wprost przeciwnie - pełne poświęcenia jej zgłębianie. Priessnitz obserwował naturę gołym okiem i wynalazł prysznic oraz wodoterapię, my dziś, obserwując ją pod mikroskopami elektronowymi, potrafimy wynaleźć szczepionkę na COVID-19.

Gdy udacie się na plac Wolności, pamiętajcie, komu zawdzięczacie prysznic, wodolecznicze kurorty, morsowanie, spa i termy, oraz o tym, że książka nie zastąpi obcowania z naturą, ale dysponując wiedzą (książkową), możemy obcować z naturą pełniej.

Andrzej W. Nowak

*Andrzej W. Nowak - profesor Wydziału Filozoficznego UAM w Poznaniu. Interesuje się problematyką z zakresu ontologii, w tym ontologii społecznej, społecznych studiów nad nauką oraz socjologią wiedzy. Popularyzator na gruncie polskim myśli Immanuela Wallersteina. Aktywny uczestnik życia naukowego i publicznego, okazjonalnie publicysta, obecny także w blogosferze.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021