Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Kolorowy świat w centrum miasta

Dwunasta edycja festiwalu Ethno Port Poznań potwierdziła tylko jego szczególne miejsce, zarówno w przestrzeni miejskiej i na liście najważniejszych poznańskich imprez, jak też na mapie folkowych festiwali w kraju.

. - grafika artykułu
fot. Adam Jastrzębowski

"Im bardziej świat na zewnątrz jest nieprzyjazny, tym bardziej lubię ten festiwal, tym jest on piękniejszy" - tak mniej więcej mówił dyrektor Ethno Portu, Andrzej Maszewski podczas konferencji prasowej w dniu inauguracji. I można by się zdystansować wobec takiej "autopromocyjnej" deklaracji, gdyby nie fakt, że jest w niej tak wiele prawdy. Bo elementarną ideą imprezy jest próba stworzenia na tych kilka dni świata bez nienawiści, przemocy, uprzedzeń. Oczywiście ten "świat" to ledwie poznański Zamek i okolice na czas koncertowego szaleństwa, ale czasami takie drobiazgi wystarczą jako symbol, jako znak, jako memento.

Zwłaszcza że owa idea jest zrozumiała i w pełni wiarygodna w kontekście dźwięków, które płynęły z Zamku przez te cztery dni. Oto bowiem spotykają się przedstawiciele różnych krajów, kultur i tradycji po to, aby przy pomocy muzyki opowiedzieć o swoim doświadczeniu. I raptem mogą obok siebie współistnieć, stając się częścią wielkiej układanki, albo mówiąc inaczej - częścią wielkiej narracji, opowiadającej o wspólnocie i różnorodności ludzkiego losu. I nagle wzruszają albo cieszą, albo po prostu bawią tłumy odbiorców.  

Ponad podziałami

Bliskie słuchaczom stały się więc w trakcie tych dni doświadczenia uchodźców, wygnańców, nomadów, ale i tych, którzy w konformistycznym i homogenizującym się świecie dbają o zachowanie własnej kulturowej tożsamości. Były więc m.in. piękne nawiązania do wędrownej tradycji baulów, były próby mistycznego, sakralnego, ale i niereligijnego opowiadania o kulturze arabskiej, była chrześcijańska Dobra Nowina w klimacie gospel, były lekko anarchizujące odwołania do tradycji irlandzkiej, było sięganie do głębokich źródeł własnej kultury przez artystów z Belize, Kolumbii, Algierii - i Polski. Bo ten festiwalowy mikroświat jest rzeczywiście ponad konfliktami i pogardą, poza polityką.

To wszystko to nie naiwne pięknoduchostwo, raczej mocna, rzetelna muzyczna propozycja o integrującym charakterze. Cechą charakterystyczną tegorocznego festiwalu był też fakt, że w tak wielu zespołach kluczową rolę odgrywały kobiety. Organizatorzy twierdzą, że to nie był żaden plan. Tak wyszło. Kobiety są dziś po prostu dynamiczne, mają dużo do powiedzenia, także w kontekście muzyki osadzonej w tradycji - zarówno gdy pochodzi ona z Indii, USA, Kolumbii czy Algierii.

Ze świata i z Polski

Była też oczywiście zabawa. Bo przecież po pierwsze to festiwal muzyczny. Po drugie - refleksja zabawie nie przeszkadza. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się, co zrozumiałe, koncerty na Scenie na Trawie. Brzmiała tam twórczość komunikatywna i nowoczesna, a jej swoistą kwintesencją była dynamiczna muzyka rai proponowana przez algiersko-francuską grupę Sofiane Saidi&Mazalda. Właśnie dzięki koncertom przed Zamkiem, na trawie, festiwal angażuje, anektuje centrum miasta - i to jest niezwykłe. A przychodzą tu wierni fani wykonawców i ludzie bliżej nieznający tematu, rodziny z malutkimi dziećmi i dojrzali znawcy gatunku, stateczni mieszczanie i anarchiści. Bo to naprawdę szczególna muzyka i szczególny festiwal.

World music od wielu lat jest realną wartością w często bezwartościowej komercyjnej muzycznej papce. Przekonujemy się o tym po raz kolejny. Także polska scena folkowa konsekwentnie rośnie, rozwija się - nie tylko w sensie ilościowym, ale jeśli chodzi o jakość, poziom, atrakcyjność i głębię muzycznego przekazu. Tegoroczny festiwal był tego świetnym przykładem. Także przykładem różnorodności krajowej oferty. Szczególnie podkreślić tu trzeba występ kapeli Odpoczno, który z całą pewnością należał do najlepszych w trakcie całego festiwalu: wiejskie źródła, a granie psychodeliczne. Słucham tej grupy po raz kolejny i brzmi ona coraz lepiej. Ale było przecież Laboratorium Pieśni, które również zaprezentowało się znakomicie. Do tego klasyczna już Kapela Brodów, nagłe zastępstwo i świetne, gorąco przyjmowane opowieści duetu Mehehe, wreszcie potańcówka, na której zagrały Kapela Niwińskich i Koło Jana.

Autentyczna potrzeba

Oczywiście, z pewnością można by zorganizować taki festiwal, na którym gwiazdami byliby wykonawcy popowi o quasi folkowym obliczu (jest takich coraz więcej w naszym kraju), którzy może przyciągnęliby większą publiczność. Na całe szczęście organizatorzy Ethno Portu absolutnie nie myślą takimi kategoriami. Wybierają muzykę, która ma nieść ze sobą coś więcej. I - co ciekawe - na wielu koncertach w Sali Wielkiej czy na Dziedzińcu Zamkowym są komplety publiczności. Słuchacze bowiem, jak się okazuje, potrzebują takiej muzyki, co od lat udowadniają kolejne edycje Ethno Portu. Czego dowiódł i tegoroczny festiwal, na którym szczególnie świetnie zaprezentowali się indyjsko-turecki Baul Meets Saz, amerykańskie The Como Mamas, Garifuna Collective z Belize, a także algierskie - Lemma i wspomniany już Sofiane Saidi&Mazalda. No i Odpoczno!

Pasja

Dobrze że mamy taką imprezę w Poznaniu. Mam bowiem wrażenie, że Ethno Port jest festiwalem szalenie ważnym dla miasta. Jest jedną z tych najistotniejszych imprez tzw. muzyki nie-poważnej, które są od lat rozpoznawalne i cenione w kraju oraz poza jego granicami. Kompetentny autorski dobór wykonawców, świadomie układany program może się komuś bardziej lub mniej podobać, ale nie ma wątpliwości, że tworzony jest przez ludzi z autentyczną pasją. I na tym też polega jego siła. To też doceniają słuchacze.

Nie lubię w podsumowaniach festiwali dywagacji na temat tego, co może się na nim wydarzyć za rok. Wbrew powyższemu wyznam, że mam jedno muzyczne marzenie na trzynastą, zapewne szczęśliwą, edycję Ethno Portu. Myślę, że już nadszedł czas, by na festiwalu w charakterze gwiazdy pojawił się jeden z muzyków, którzy mieli największy wpływ na kształtowanie się polskiej sceny folkowej - poznaniak Maciej Rychły. Jest na festiwalu jednym w swoim rodzaju konferansjerem, świetnie byłoby, aby wreszcie zabrzmiała też jego muzyka.

Tomasz Janas

  • Ethno Port Poznań
  • CK Zamek
  • 13-16.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019