Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Ja piszczę, ja piszczę, ja piszczę!

Nie zazdroszczę jury. Wyobrażam sobie jak Artur Andrus, Hanna Banaszak, Jacek Kita, Jacek Sieradzki i Joanna Trzepiecińska głowią się nad tym, który artysta przez najbliższy rok będzie nową twarzą twórczości Osieckiej, która interpretacja była najbliższa patronce festiwalu, a która najdalsza, i jak spośród nich wybrać najlepszą.

. - grafika artykułu
fot. Teatr Nowy w Poznaniu

Moja ekscytacja tym konkursem pewnie nie jest najzdrowsza. Podobną przeżywają osoby z utęsknieniem czekające na kolejny odcinek ulubionego serialu. Cóż z tego, że serial ten właśnie rozpoczął 22. sezon, a głównych bohaterów zna się na pamięć i w zasadzie to mało czym mogą jeszcze zaskoczyć? No więc niczym bohaterka Biednych badyliszczy ja piszczę, łkam i tańczę z Osiecką. I ruszam w ten serial, obserwując nowo-starych bohaterów.

Drugi dzień festiwalu "Pamiętajmy o Osieckiej" z pewnością był najważniejszy dla uczestników konkursu wokalnego. Po 12 koncertach w kilku polskich miastach dziesięciu solistów i dwa zespołu w końcu zaprezentowały się przed jury. Dla jedenastu z nich trzynasty koncert będzie pechowy. Kto zwycięży? Nie sądzę, aby któryś z dwóch zespołów. Trio Para być może zaskoczyłby oryginalnością nie tylko swojej nazwy, aranżując Urodę oraz Kto tam u Ciebie jest? z dużą domieszką elektroniki, gdyby nie to, że utwory te zabrzmiały jak znane wszystkim miłośnikom Osieckiej covery Nosowskiej. Drugi zespół z pewnością rozczulił wszystkich, którzy w sercu mają i literaturę, i śpiew. Zespół Poczytalnych tworzą... pracownicy biblioteki miejskiej. Ich Kiedy mnie już nie będzie i Uciekaj moje serce z pewnością nie były odkrywcze, ale... No czy ktoś z Was słyszał kiedyś zespół bibliotekarzy? Ja tak! I zazdroszczę wszystkim, którzy korzystają z ich biblioteki (niestety nie pamiętam, w jakim mieście się znajduje), bo Poczytalni grając poezję śpiewaną, chcą zachęcić do literatury tych, których nie przekonują mało rozśpiewane literki. Jeśli wzrośnie poziom czytelnictwa, to przez nich!

Osoba śpiewająca piosenki Osieckiej powinna za wszelką cenę zaskoczyć nową interpretacją lub/oraz ze śmiertelną powagą podejść do tekstu. Tak na szczęście nie jest, jednak kolejny finał pokazał, że zawsze znajdzie się wśród uczestników ktoś z takim podejściem. Sztywno, bez oddechu zaśpiewała Katarzyna Hołtra. Zwłaszcza w jej Krokodylu na Mazurach emocje były wymuszone, przez co ta lekka piosenka stała się przyciężkawa, jakby traktowała o rzeczach najważniejszych. Zupełnie nie przypadły mi do gustu interpretacje Pauliny Wróblewskiej. Jej eksperyment z rap Małgośką okazał się zupełnie chybiony.

Na szczęście większość artystów tego dnia pokazała ten wysłuchany milion razy świat Osieckiej po swojemu, zgrabnie balansując między żartem a powagą, dosłownością a metaforą. Zabrakło jednak wśród nich osobowości scenicznej (może z dwoma wyjątkami), kogoś, kto w obu, najczęściej kontrastujących charakterem piosenkach, przedstawiłby jakieś ciekawe spojrzenie.

Najtrudniej mieli Ci uczestnicy, których aranżacje piosenek przypominały te, które mogliśmy słyszeć podczas poprzednich edycji konkursu. Porównanie z Krystyną Jandą wypadło na niekorzyść Dagny Cipory (Czarne perfumy), z kolei zaledwie 17-letnia Aleksandra Jeznach z wyjątkowo piękną wrażliwością zaśpiewała Ucisz serce. Chociaż skojarzenia z wykonaniem Beaty Lerach - zwyciężczynią tego konkursu z 2004 roku - były jasne, to jednak znalazła w tym utworze odrębną jakość. Najmocniej trzymam kciuki za Joannę Nawojską. To zdecydowanie najciekawszy głos tej edycji konkursu. Wśród emocjonalnie wykrzyczanych piosenek pozostałych uczestników, jej Ballada o Chmielnej, a przede wszystkim Rodzi się ptak były zjawiskiem. Mam ogromną nadzieję, że tak nieprawdopodobnie delikatny, wchodzący na dziwne (tak, to dobre słowo!) barwy, charakterystyczny głos, a także naturalność bycia - trochę dziecięca, a jednocześnie dramatyczna, zwróciły uwagę jury.

W zupełnie inny sposób zachwyciła Adrianna Kieś. W swoich interpretacjach (Biedne badyliszcze i Ulica japońskiej wiśni) wykazała chyba największe zrozumienie tekstów Osieckiej. Bardzo piękny głos i bardzo dojrzały występ!

W finale nie mogło zabraknąć (a jakże!) ulubionej płci Magdy Umer. Sceniczny "rodzynek" Dominik Ochociński nie jest odkryciem na miarę Marcina Januszkiewicza. Jego pomysł na Nim wstanie dzień raczej uśpił publiczność. Dużo lepiej wypadł w Dziewczynie z cyrku - dobrze dobrał ten utwór do swoich możliwości wokalnych, jednak w moim odczuciu mocno przeszarżował swoją interpretację.

Podobały mi się także pojedyncze piosenki: Ławeczka Angeliki Balcerek oraz Wyciągają grzyby szyje Gabrieli Kundziewicz. Drugie z zaproponowanych przez nie utworów wypadły jednak słabiej, co często, ze względu na specyfikę tego wydarzenia, zdarza się w tym konkursie. I chociaż wśród wczorajszych interpretacji raczej nie usłyszałam wybitnej, to jednak mocno wierzę, że jury złożone z tak wspaniałych osobowości muzycznych potrafi z dużo szerszej perspektywy spojrzeć na wykonawców. I znajdzie wśród nich nie tylko osobę, która najlepiej zaśpiewała tego dnia, ale też przeczuje rodzącą się osobowość. Kogoś, kto poniesie ten Osieckowy serial na dalsze cudne manowce.

Aleksandra Kujawiak

  • Festiwal "Pamiętajmy o Osieckiej": koncert finalistów 22. Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego "Pamiętajmy o Osieckiej"
  • Teatr Nowy
  • 24.10
  • Wyniki Konkursu:
    I nagroda - Gabriela Kundziewicz
    II nagroda - Adrianna Kieś
    III nagroda - Aleksandra Jeznach
  • WYRÓŹNIENIA: Zespół PARA, Dagny Cipora, Paulina Sobiś, Joanna Nawojska

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019