Marcin Świetlicki podczas wernisażu wystawy pół żartem zawyrokował, że słowo to przeżytek, bo teraz liczy się obraz. Co prawda, to prawda - żyjemy w kulturze wizualnej i nie ma w tym niczego złego. Dlatego trochę trudno mi zrozumieć fakt, iż na okładce widnieje jedynie imię i nazwisko poety. Wszak dzieło to złożone jest z dwóch niezależnych narracji, powiązanych wspólną tematyką i zbieżnymi punktami fabularnymi, które według mnie spokojnie można by postawić na równi. Fakt, że w tym przypadku obraz stanowi oddzielną i kompletną całość, rozwiewa wątpliwości co do sensowności wystawy, na której pojawia się tylko ta jedna strona wspomnianej publikacji.
Dwie narracje
Na początku zastanawiałem się czy nie lepiej by było, gdyby jednak w przestrzeni galerii pojawiły się także wiersze. Bałem się, że ilustracja pozbawiona tekstu stanie się niekompletnym pół-bytem. Nic z tych rzeczy. Prace Białej na tyle przepełnione są treścią, że nic więcej im nie trzeba.
Alicja Biała urodziła się w Polsce, w Poznaniu, ale jest obywatelką świata. W wieku 18 lat wyjechała na studia do Danii, od tego czasu zwiedziła wiele miejsc, podróżowała, tworzyła i pracowała w różnych krajach i na różnych kontynentach. Nadal mocno związana jest z Polską, ale dzięki byciu w ciągłym ruchu zyskała dystans i własną perspektywę. Artystka w swoich pracach maluje Polskę według wizji własnej, ale także swoich znajomych, rodziców, dziadków.
Nawarstwianie
Mimo tego, że artystka w jakiś sposób lokalizuje się w przestrzeni politycznej naszego kraju stojąc bardziej po jej lewej stronie, jej narracja nadal jest wielogłosowa i wielopoziomowa. Prócz ciętych żartów z obecnej sytuacji politycznej, pojawia się też ciepła nostalgia i nutka patriotyzmu. Na taką wizję ojczyzny składa się dodatkowo dziedzictwo PRL-u z całym jego absurdem, religia (czy raczej instytucja Kościoła), czy duma narodowa uosabiana przez wielkich Polaków (między innymi Skłodowska-Curie, Polański, Małysz), biesiadujących przy wspólnym stole. Tę złożoną strukturę podkreśla również forma wielopoziomowego kolażu. Artystka każdy element tej układanki wybiera, wycina i nakleja ręcznie, tworząc duże kolorowe dzieła, często zagęszczeniem elementów przypominające barokowe obrazy. Ten przepych pojawiający się w większości prac na wystawie, można by uznać za przesadę. Subtelne formalnie wiersze Świetlickiego - proste i nie przepełnione nadmiarem krzykliwych barw - jakoś bardziej współgrają z wizją naszego kraju. Dlatego moje ulubione prace to te, na które składa się mniej elementów. Spokojniejsze, bardziej minimalistyczne, jednak nadal zbudowane z dbałością o najdrobniejszy szczegół.
Właśnie ta staranność i przywiązanie do detali - zarówno w formie, jak i w treści - to cecha, która nadaje szczególną wartość pracom Alicji Białej i sprawia, że warto je zobaczyć na żywo, a nie tylko na książkowych reprodukcjach. Być może wspomniana uważność (której zdecydowanie brakuje dzisiejszym czasom) sprawia, że mówi się o artystce, iż jej prace są jakby powrotem do przeszłości, że różnią się od dzieł współczesnych artystów. Myślę jednak, że mimo ręcznego wykonania i analogowego sznytu, kolaże te wpisują się bardziej we współczesną kulturę informacji wizualnej i korzystają z podobnych strategii co chociażby internetowe memy. W inteligentny a zarazem łatwy dla odbiorcy sposób przedstawiają rzeczywistość poprzez odpowiednie zestawienia i umiejętne wykorzystanie klisz i stereotypów, jednocześnie ironicznie ją komentując.
Czy warto wybrać się na tę wystawę? Jeśli macie książkę i widzieliście ilustracje - warto. Nie wszystkie prace które zawisły na ścianach trafiły do tomiku, poza tym jak już wspominałem, dobrze jest zobaczyć je na żywo. A jeśli jeszcze książki nie widzieliście, tym bardziej polecam odkrywać tę historię od zera najpierw w oryginalnej formie.
Bogusz Bogatko
- wystawa prac Alicji Białej "Polska (wiązanka pieśni patriotycznych)"
- Galeria EGO
- 19.01 - 10.03