Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ANIMATOR. Pärnografia w oparach absurdu

- To ojciec potęgi estońskiej animacji - przedstawił Priita Pärna Marcin Giżycki, dyrektor artystyczny Animatora, podczas sobotniego przeglądu twórczości artysty.

"Nurkowie w deszczu" P. i O. Pärn. Fot. mat. Animator 2013 - grafika artykułu
"Nurkowie w deszczu" P. i O. Pärn. Fot. mat. Animator 2013

Powody takiego stwierdzenia są dwa. - Jako pierwszy Estończyk został uznany za granicą oraz zaczął otrzymywać nagrody na międzynarodowych festiwalach. Po drugie wychował całe pokolenia estońskich animatorów - mówił Giżycki.

Twórczość Pärna zainspirowała zresztą artystów nie tylko z Estonii. Od kilku lat artysta współpracuje z Białorusinką Olgą Marczenko (prywatnie są małżeństwem). Wspólnie zrealizowali trzy filmy. Dwa z nich obejrzeliśmy w ramach pierwszej, sobotniej części obszernego przeglądu twórczości Priita Pärna. Były to "Życie bez Gabrielli Ferri" oraz "Nurkowie w deszczu".

Pierwszy z nich to surrealistyczna podróż od skoku z mostu, przez grę wstępną w towarzystwie martwej ryby, grasującego po mieście złodzieja bez twarzy, cyber pań do towarzystwa, podglądających sąsiadów aż do optymistycznego biegacza, który ginie z hasłem: "życie jest piękne, dopóki nie umrzemy" na ustach. Wszystko to odbywa się... bez dźwięków piosenek Gabrielli Ferri.

Natomiast obraz "Nurkowie..." przedstawia dzień z życia pewnej pary. On jest nurkiem pracującym wyłącznie za dnia, ona dentystką na nocnej zmianie. W domu mają czas jedynie na przelotny pocałunek. Tego dnia niemiłosiernie leje. Ona stara się zasnąć po przyjściu z pracy, on z ekipą ratowników jedzie na wybrzeże. Ona nurkuje w oniryczną rzeczywistość półsnu, jemu cały czas coś zakłóca zanurkowanie pod wodę. Tymczasem pasażerski statek powoli tonie... - Te obrazy opowiadają o prawdziwym życiu. Jednak przyznaję, że czasem w bardzo absurdalny sposób - mówił Priit Pärn podczas krótkiego spotkania po projekcji.

Humoru spod znaku absurdu nie brakuje też w animacji "Karl i Marilyn", którą artysta zrealizował w 2003 roku, jeszcze przed rozpoczęciem pracy z Olgą. Od tego obrazu rozpoczął się sobotni przegląd. Karl (skojarzenia z Karolem Marksem jak najbardziej na miejscu) ma już dość uwielbienia tłumów. Postanawia zmienić image i wtopić się w tłum zwyczajnych ludzi. Udaje się do fryzjera, żeby zgolić swoją okazałą rudą brodę. Ale żeby pozostać całkowicie anonimowym, zaciera wszelkie ślady, czyli... zabija fryzjera. W tym samym czasie w mieście pojawia się Marylin przypominająca z kolei pewną blond gwiazdę w białej sukience, którą co rusz podwiewa wiatr. Wzrost popularności Marylin jest odwrotnie proporcjonalny do długości brody Karla. Śledztwo mające ustalić tożsamość mordercy prowadzi komisarz przypominający Hitlera, a pomaga mu przypadkowy świadek, którego można pomylić z Johnem Lennonem. "Świat wielbi supergwiazdy, bo są supergwiazdami... dopóki nimi nie przestaną być" - mówi jeden z bohaterów.

Para animatorów pracuje obecnie nad kolejnym filmem "Samolot i trzy walizki". - To będzie obraz jeszcze bardziej pärnograficzny - mówił ze śmiechem Priit Pärn, wskazując na dwuznaczność stwierdzenia. Co znajduje się w tytułowych walizkach? Odpowiedź na to pytanie poznany być może podczas przyszłorocznego Animatora. Tymczasem organizatorzy zapraszają jeszcze na dwa filmy Estończyka. Ich projekcje odbędą się we wtorek i środę.

Natalia Grudzień

  • Festiwal Animator 2013
  • Retrospektywy mistrzów: Priit Pärn
  • 13.07, g. 18 (Kino Muza)
  • Kolejne części przeglądu:
  • 16.07, g. 23.59; klub Festiwalowy; "Frank & Wendy" według scenariusza i projektu artystycznego Priita Pärna
  • 17.07, g. 23.59; Klub festiwalowy; "Trójkąt" i "1895" reż. Priit Pärn