Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Co bamberskie, co polskie?

Bambrom przybyłym do Wielkopolski 300 lat temu przypisuje się wiele pozytywnych cech, które przeczą krzywdzącemu i powszechnemu stereotypowi, że "bamber" to nieobyty prostak. W roku jubileuszu podejmowane są działania, które mają na celu pokazanie, kim i jacy naprawdę byli.

. - grafika artykułu
Procesja Bożego Ciała z udziałem Bamberek niosących feretron, 1931 r., fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego w Warszawie

Wśród zalet przybyszów z Bambergu wymienia się między innymi ich gospodarność, religijność, poszanowanie i kultywowanie tradycji, a także pracowitość. Z pewnością dużo w tym prawdy, jednak zapomina się o jednej wyjątkowej cesze, którą naznaczona jest historia ich osiedlenia się na wielkopolskiej ziemi - odwadze...

Luboń, Dębiec, Bonin, Winiary, Rataje, Wilda, Jeżyce, Górczyn - wyobraźmy je sobie jako osiemnastowieczne, typowo wiejskie tereny, które w wyniku wojny północnej i panującej zarazy uległy wyludnieniu, prowadząc do zatracenia potencjału żyznej ziemi, a tym samym zubożenia całego regionu. Wyobraźmy też sobie, że brakuje polskich gospodarzy, którzy zdecydowaliby się podźwignąć Wielkopolskę z tego swoistego kryzysu. I nie chodzi tu bynajmniej o brak chęci, ale kluczową sprawę - brak rąk do pracy.

W związku z tym miejscy rajcy zdecydowali się zachęcić do przyjazdu osadników spoza Polski. Wybór padł na Niemców, którzy i w wiekach poprzednich przybywali do Wielkopolski. Aby zachęcić nowych do osiedlenia się w Poznaniu i okolicznych wsiach, wydawano odezwy, które śmiało można nazwać reklamowymi. Skupiono przy tym uwagę na mieszkańcach Bambergu, leżącego w Górnej Frankonii. Dlaczego? Według sugestii badacza Maxa Bära jeszcze przed 1708 rokiem sługa jednego z kupców z Poznania trafił do Bambergu, gdzie dostrzegł przeludnienie w skupionych wokół miasta wsiach. Kiedy dowiedział się, że rada miejska ma zamiar sprowadzić osadników spoza Polski, od razu zaproponował pracowitych i religijnych Bambrów. Miejscy rajcy mieli przychylić się do jego propozycji i przesłać do Bambergu odezwę zachęcającą do osiedlenia się jego mieszkańców na polskiej ziemi. Według drugiej koncepcji inicjatywa sprowadzenia Bambrów należała do biskupa Bartłomieja Tarło lub biskupa Krzysztofa Szembeka. Jeden z nich po zarazie, która zebrała w Wielkopolsce śmiertelne żniwo, udał się w podróż i gościnę do biskupa bamberskiego. Piękna okolica i zaludnione wsie miały wywrzeć na nim tak wielkie wrażenie, że kiedy wrócił do Poznania, miał wskazać Bamberg jako miejsce, skąd sprowadzić będzie można osadników.

Trudno jednoznacznie orzec, która wersja jest bardziej prawdopodobna i co naprawdę skłoniło Bambrów do opuszczenia podbamberskich wsi i samego Bambergu. Wydaje się dość nieoczekiwane, że żyjący w korzystnych warunkach i dobrze rozwijającym się regionie Bambrzy zdecydowali się na emigrację. Max Bär przypuszczał, że odpowiedź na to pytanie leży w fakcie przeludnienia regionu - część Bambrów żyła w dobrobycie, ale nie dla wszystkich starczało miejsca. Szukając więc możliwości zapewnienia swoim rodzinom godnego życia, decydowali się na ten skądinąd odważny krok, jakim było przeniesienie się do Wielkopolski.

Bambrzy zasiedlili kolejno: Luboń w 1719 roku; Dębiec, częściowo Bonin, Jeżyce i Winiary - w 1730 roku; Rataje i Wildę - w latach 1746-1747; ponownie Jeżyce i Górczyn - w latach 1750-1753. Wszyscy przybyli osadnicy, a było ich od 450 do 500, musieli mieć przy sobie zaświadczenie, że są wyznania rzymskokatolickiego, i był to jedyny warunek, jaki musieli spełniać. Wymóg taki obowiązywał od 1710 roku, kiedy król August II wydał zarządzenie dotyczące osiedlających się w Polsce cudzoziemców.

Umowy zawierane z osadnikami zawierały jasne reguły, na mocy których przejmowali oni ziemię. Osadnicy nie mogli bez pozwolenia sprzedawać i odstępować swojej ziemi czy zaciągać pożyczek, a także odstępować gruntów, jednak w przypadku chęci sprzedaży jakiegoś terenu zazwyczaj otrzymywali na to zgodę. W kwestii sposobu użytkowania gruntów mieli wolną rękę. Istotne było tylko to, aby dobrze zarządzali swoim gospodarstwem. Co ważne, gospodarze nie musieli obawiać się, że przyszłe pokolenia mimo wytężonej pracy swoich poprzedników pozostaną z  niczym, ponieważ obowiązywało prawo dziedziczenia.

Nie wszyscy osadnicy otrzymywali tyle samo ziemi - również tej kwestii dotyczyły dokumenty lokacyjne, jednak starano się ułatwić im osiedlenie się w nowym miejscu, przygotowując swoisty "pakiet" zachęcających udogodnień. W jego skład wchodziła między innymi dodatkowa ziemia: łąki i pastwiska, które otrzymywali oprócz gruntów uprawnych, tak by oprócz uprawy żyta, jęczmienia, pszenicy, owsa i ziemniaków mogli hodować bydło. Aby byli w stanie pokryć swoje pierwsze, podstawowe potrzeby po osiedleniu, dostawali też ziarno i niewielką sumę pieniędzy. Oferowano im także pożyczki na dogodnych warunkach. Biorąc pod uwagę fakt, że zapuszczone gospodarstwa musieli dopiero podźwignąć z kryzysu i doprowadzić do porządku, zrezygnowano z pobierania od nich opłat w okresie po osiedleniu.

Bambrzy budowali nowe domy, których jakość wykonania zmieniała się oczywiście w miarę rozwoju gospodarstw wiejskich. W drugiej połowie XVIII wieku przeważały domy budowane z drewna i kryte słomą, jednak spotykano również i takie, które stawiano z muru pruskiego. Budynki mieszkalne były zawsze usytuowane osobno i oddzielone od zabudowań gospodarczych, a obok zazwyczaj znajdowały się ogródki. Pod koniec XIX wieku większość domów była murowana i kryta papą.

Wnętrza domów bamberskich są dowodem ich umiejętności utrzymywania domu w czystości i porządku. Mimo że zazwyczaj skromne, izby były pobielone, a ich dekorację stanowiły obrazki o tematyce religijnej. Przy drzwiach wejściowych wisiały natomiast kamienne kropielniczki. Dekoracje tego typu były świadectwem żywej religijności Bambrów, która w pewnym sensie utorowała im drogę do serc polskich sąsiadów.

W wielu tekstach na temat bamberskich osadników można natknąć się na wzmianki o tym, że ich przynależność do Kościoła katolickiego była czynnikiem, który zdecydował o tym, że zasymilowali się z polskim społeczeństwem, chociaż nie da się zaprzeczyć, że początki ich kontaktów z Polakami musiały być naznaczone pewnego rodzaju nieufnością, a nawet niechęcią. Bambrzy posługiwali się przede wszystkim innym, niezwykle specyficznym językiem, który stanowić musiał potężną barierę komunikacyjną. Kultywowali swoje obrzędy i zwyczaje, wyróżniali się strojem. W początkowym okresie, nie znając jeszcze polskiego, odprawiali nabożeństwa we własnym gronie i we własnym języku, tworząc wyraźnie hermetyczne środowisko. Ewentualna wrogość do nich mogła mieć swoje źródło w korzystnych warunkach, na jakich zaproszono Bambrów do Wielkopolski i które powodować mogły zazdrość ze strony polskich sąsiadów.

Z biegiem czasu musieli się jednak do siebie przekonać - nieuchronna konieczność kontaktu miała wpływ na poprawę wzajemnych relacji. A poza tym Bambrzy byli jednak katolikami, co nie było obojętne Polakom. Z biegiem lat odmienne języki przestały stanowić problem - Bambrzy zaczęli uczyć się języka polskiego, na co niemały wpływ miała założona we wsi Wilda w 1830 roku szkoła, w której początkowo uczyły się tylko dzieci niemieckie i tylko w języku niemieckim. Kiedy pojawiły się w niej dzieci polskie i wprowadzono naukę religii po polsku, sami mieszkańcy Wildy niemieckiego pochodzenia już w latach 50. XIX wieku zaczęli domagać się nauki w tym języku prowadzonej na szerszą skalę. W ten oto sposób przez kolejne lata sąsiedzkie więzi zaczęły się zacieśniać.

Przełomem w życiu mieszkańców Poznania i okolicznych wsi było rozpoczęcie procesu zniesienia fortyfikacji miejskich i przyłączenia do miasta podmiejskich dotąd terenów. Proces ten rozpoczął się w 1900 roku, kiedy Jeżyce, Święty Łazarz, Górczyn i Wilda stały się częścią Poznania. W związku z tymi zmianami zmienił się też charakter i jakość życia mieszkańców tych terenów, w tym Bambrów. Wielu z nich porzuciło pracę w gospodarstwie i rolnictwo na rzecz handlu. Niektórzy stali się właścicielami miejskich kamienic, otworzyli warsztaty lub przedsiębiorstwa. W tym czasie byli już całkiem zasymilowani z polskim społeczeństwem, czego wyraz dali między innymi w powstaniu wielkopolskim, a później podczas II wojny światowej.

Bambrzy dzięki swojej determinacji, by na wielkopolskim gruncie poczuć się jak w domu, stali się barwną i ciekawą częścią jego społeczeństwa, dzieląc się tym, co typowo bamberskie, i wchłaniając to, co polskie. Niejednokrotnie słyszę, że wiemy o nich już wszystko, że niczego nowego nie da się już powiedzieć czy napisać, ale wydaje się, że ta pozornie znana historia wciąż pozwala odkrywać nowe i stawiać kolejne pytania o to, jacy i kim Bambrzy właściwie byli.

Justyna Żarczyńska

  • Inscenizacja Poznanie - 300 lat Bambrów Poznańskich
  • 4.08
  • g. 14 - historyczny korowód (początek: ul. Gdańska 1, trasa: Śródka - Ostrów Tumski - Stary Rynek - pl. Kolegiacki)
  • g. 15 - biesiada i działania kulturalno-edukacyjne, wystąpią: Zespół Muzyki Dawnej "Huskarl", Orkiestra Miasta Poznania przy MPK, Jaromi zez Ekom (dziedziniec Urzędu Miasta, pl. Kolegiacki 17)
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019