Co jednym przeszkadza, dla drugich jest pożądane. Jedni szukają minusów, drudzy plusów. Przykładem jest reklama kinowa. Komu nie zdarzyło się utyskiwać na to przedłużające się promowanie rzeczy najczęściej nas wcale nie interesujących, które z sukcesem opóźniają moment najważniejszy, czyli rozpoczęcie seansu? Ale może znajdą się i tacy, którzy dopatrzą się w tej praktyce jakichś zalet?