Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Polska stolica szkicowania

Między 20 a 23 sierpnia Poznaniem zawładną fani szkicowania na żywo z całego świata. O XIII Międzynarodowym Sympozjum Urban Sketchers i fenomenie tego zjawiska opowiada Justyna Wojnowska, jedna z organizatorek tego wydarzenia. Pyta Agnieszka Nawrocka.

Kobieta siedzi na ławce, na miejskim placu wśród zieleni i maluje. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Czym jest urban sketching i dlaczego tylu ludzi się nim interesuje?

Najprościej mówiąc - ruch społeczny. Oczywiście możemy powiedzieć, że Urban Sketchers to organizacja non profit z siedzibą w Stanach Zjednoczonych... i to prawda, ale najistotniejsze jest to, że za tą inicjatywą stoją ludzie, którzy działają oddolnie i z własnej woli, poświęcając na to swój wolny czas. To społeczność osób z całego świata, która po prostu celebruje szkicowanie na żywo. Tworzą w konkretnych miejscach, nie z wyobraźni czy ze zdjęć. A to wymaga skupienia, dokładniejszego przyjrzenia się lokalizacji. Zrobienie zdjęcia telefonem zajmuje dwie sekundy, potem te fotografie tkwią na dyskach i często nikt ich nie ogląda. A do własnych szkiców chętnie wracamy, pokazujemy je i ogląda się je zupełnie inaczej. Szkicując, więcej też zapamiętujemy, uruchamiamy inne partie mózgu, bo musimy się obiektowi dokładniej przyjrzeć, choć w urban sketchingu nie chodzi też o to, by odwzorować rzeczywistość w hiperrealistyczny sposób, bo od tego są rzeczywiście fotografie. Robiąc szybki szkic ołówkiem czy piórem, chcemy jednak oddać atmosferę. Nawet jeżeli wydaje nam się, że nie mamy umiejętności rysunkowych, warto się przełamać i spróbować. Może odkryjemy, że to zajęcie, które pozwala fajnie spędzić czas, pomoże przywieźć pamiątkę z podróży ciekawszą niż kolejny chiński magnes. To jest ruch otwarty na amatorów i bardzo wiele takich osób w nim działa.

Idea jest też taka, by się tą swoją twórczością dzielić, prawda?

Tak, jeżeli mamy na to ochotę. Są grupy na Facebooku, ale też profile w innych mediach społecznościowych, stworzone po to, by pokazywać te szkice. To z kolei inspiruje kolejnych ludzi i do publikowania efektów swoich działań, i do odwiedzenia naszkicowanych miejsc. Sama ostatnio byłam w Rothenburgu, by zobaczyć to niemieckie, bajkowe miasteczko, które upodobali sobie sketcherzy. To jest super promocja dla miejsc, które odwiedzamy ze szkicownikami.

Jednym z takich miejsc będzie Poznań. Jak do tego doszło?

Mniejsze i większe zloty organizujemy cały czas. Jeżeli ktoś wejdzie na naszą grupę Urban Sketchers Poland na Facebooku i odwiedzi zakładkę "wydarzenia", odkryje, że w każdy weekend jest kilka spotkań fanów szkicowania w różnych miastach w Polsce. Podobnie jest w innych krajach. To małe spotkania lokalnych społeczności, które wspólnie rysują. Są też średniej wielkości wydarzenia, czyli np. organizowany przez nas od 2022 roku festiwal Miejskiego Szkicowania w Świdnicy. A największe - właśnie sympozjum - odbywa się raz w roku. Zawsze w innym mieście, często też na innym kontynencie, by każdy miłośnik szkicowania miał możliwość wzięcia w nim udziału. A dlaczego Poznań? Przede wszystkim ja tutaj mieszkam. Byłam na dwóch sympozjach urban sketcherów - w Porto i w Amsterdamie. Zamarzyłam, by zorganizować takie wydarzenie w Poznaniu.

Co Panią tak urzekło?

Zobaczyłam, jak to się robi. Ludzie z całego świata przyjeżdżają, szkicują w każdym możliwym miejscu miasta. Mają torby, identyfikatory, przybory do rysowania i po prostu są widoczni. Gromadzą się w najbardziej urokliwych zakątkach. Ładny placyk, miejsce z widokiem - tam mnóstwo sketcherów utrwala rzeczywistość. Później pokazują swoje szkice i zalewają nimi internet. Pomyślałam, że byłoby super, gdyby Poznań miał taką reklamę.

Jako osoba, która od lat organizuje spotkania sketcherów w naszym mieście, miała już Pani zapewne propozycje obiektów do narysowania.

Całą listę! Bo zapraszamy na sympozjum instruktorów z całego świata. Jest ich około 20 i to oni będą prowadzili warsztaty w różnych lokalizacjach. Musieliśmy wysłać im listę ze zdjęciami i opisami miejsc. Aby zorganizować sympozjum w jakimkolwiek mieście, trzeba zrobić prezentację i wysłać ją do akceptacji zarządu, bo międzynarodowy ruch Urban Sketchers nie decyduje na podstawie wskazania palcem na mapie. Trzeba im pokazać, że miejsce się nadaje, że ma infrastrukturę, hotele, łatwo do niego dotrzeć samolotem, koleją czy samochodem i przede wszystkim, że są w nim ciekawe obiekty do szkicowania. To jest przecież kluczowe. Sketcherów interesuje też lokalna kuchnia. Czekają na pierogi, ale poznają również kaczkę z pyzami czy nasz specjał - rogale świętomarcińskie. Myślę, że uczestników zachwycą widoki, kuchnia, kultura. Gospodarz sympozjum powinien się postarać o to, żeby ludzie, którzy przyjadą, dowiedzieli się czegoś o odwiedzanym miejscu. Dlatego zaprosiliśmy do współpracy Bramę Poznania, Towarzystwo Bambrów Poznańskich, bardzo pomaga nam Poznańska Lokalna Organizacja Turystyczna. Z Katarzyną Kosiak z Torunia, Pauliną Kowalczyk z Mińska Mazowieckiego i Dorą Pindur z Wrocławia wysłałyśmy więc całą prezentację, oczywiście ze szczególnym naciskiem na architekturę. Na liście jest Stary Rynek, nasz wciąż nieodkryty ratusz, plac Kolegiacki i okolice Wolnego Dziedzińca, Tam są i super widoki, i ławki, bo to też ważne, by sketcherzy nie musieli rysować gdzieś na środku ulicy. Poleciłyśmy też cały Trakt Królewsko-Cesarski, budynki Collegium Maius i Collegium Minus, CK Zamek, Teatru Wielkiego, ale też Okrąglak i plac Wolności. Całe zabytkowe centrum jest warte uwagi. Na cztery dni sympozjum dostarczyłyśmy uczestnikom mnóstwo inspiracji, ciekawych obiektów do rysowania. Są też tereny nad Wartą, skąd widać katedrę, Ostrów Tumski i Bramę Poznania, Stary Browar. Do większości tych miejsc można dotrzeć piechotą w dwadzieścia minut z hotelu Novotel, gdzie odbędą się główne wydarzenia i wykłady.

Co dokładnie będzie się działo na sympozjum i kto na nie przyjdzie?

Warsztatów będzie sporo, ponieważ każdy instruktor przeprowadza po trzy takie same zajęcia w niedużych, piętnastoosobowych grupach, by jak najlepiej przekazać wiedzę. Będą też prelekcje oraz targi materiałów plastycznych. Te ostatnie są otwarte dla wszystkich. Nie tylko zapisani, zarejestrowani uczestnicy będą mogli wziąć w nich udział. Bo trzeba powiedzieć, że wejściówek już nie ma. Rozeszły się w parę minut. I to jest normalne.

Jeśli nie mam wejściówki, czy mogę dołączyć do tego wydarzenia w jakikolwiek sposób?

Sympozjum dzieje się w dużej mierze na ulicach. Wiele osób, które przyjadą do Poznania, wcale nie uczestniczy w wydarzeniu oficjalnie. Oni mogą po prostu szkicować w plenerze. Na tym polega główny cel imprezy. Rysujemy miasto, spotykamy się w różnych miejscach, kawiarniach, restauracjach, żeby szkicować. Po warsztatach i prelekcjach ludzie po prostu spotykają się wieczorem, by wspólnie spędzić czas i pooglądać swoje szkicowniki. Tam też nie ma limitowanego dostępu, może wejść każdy. Może ktoś będzie chciał poznać gwiazdy urban sketchingu, które przyjechały ze świata, i zobaczyć je na żywo, poprosić o autograf. Tych mistrzów zobaczymy przecież tworzących na ulicach. Można dołączyć do spaceru rysunkowego, który polega na tym, że przechodzimy od punktu do punktu i szkicujemy. Taki otwarty "sketchwalk" odbędzie się ostatniego dnia. W sobotę po południu zrobimy też sobie wspólne zdjęcie na placu Wolności.

Ilu osób, szacunkowo oczywiście, pojawi się w Poznaniu?

Trudno powiedzieć, bo biletów było niecałe 500. Z wszystkimi wolontariuszami, instruktorami i organizatorami będzie to na pewno około 650 osób, ale myślę, że rzeczywiście przyjedzie tu ich około 2 tysięcy. To nie tylko założenie wynikające z internetowych deklaracji. Wiemy po prostu, że duża liczba osób ma już zarezerwowane noclegi w Poznaniu i oni już po prostu nie mogą się doczekać rysowania w naszym mieście.

Czy istnieją jakieś zasady, o których w kontekście urban sketcherów powinny wiedzieć mieszanki i mieszkańcy Poznania? Można podejść, podejrzeć, zapytać o coś?

Jako sketcherzy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że rysując w przestrzeni miasta, ludzie podchodzą, zagadują. Jeżeli robią to kulturalnie i nie przeszkadzają, angażując nas w godzinną rozmowę, to nie ma problemu. Jeśli szkicująca osoba nie jest zainteresowana kontaktem, to należy to uszanować. Większość z nas to amatorzy, ale są wśród nas osoby, które żyją z takiego rysowania, wydają swoje książki ze szkicami. One tym bardziej będą otwarte na interakcję, aby opowiedzieć o swojej pasji, i zrobią to naprawdę chętnie. Będą ludzie z ponad 40 krajów. Językiem oficjalnym całej imprezy jest język angielski. Więc jeżeli podchodzimy, to ze świadomością, że niewiele osób będzie znało polski.

W tym kontekście intersujące są angielskie tytuły warsztatów. Na przykład (w wolnym tłumaczeniu): "Rysuj tak, jak tańczy pijany wujek". Ale jest też warsztat dotyczący komunikatów czy dymków komiksowych. Mam wrażenie, że pojęcie Urban Sketchingu bardzo się poszerza."

To jest bardzo szerokie zagadnienie. Jak sama nazwa wskazuje, Urban Sketching to rysowanie miasta, więc początkujące osoby często pytają, czy mogą szkicować na wsi lub nad jeziorem, lub rysują ze zdjęcia i zakładają, że to Urban Sketching, a to przecież musi być na żywo. Ruch miał swój początek w miastach w USA, ale tak naprawdę możemy rysować całą rzeczywistość, która nas otacza, to, co nas interesuje. Nie każdy lubi skupiać się na budynkach czy ludziach. Ważne, by tworzone na żywo obrazy umieszczać w jakimś kontekście, żeby to była jakaś historia. Wspomniane dymki pomagają w opowiadaniu tej historii. Bywają też nawet warsztaty z kaligrafii, by ładnie podpisać to, co narysowaliśmy. Z kolei zajęcia z "pijanym wujkiem" prowadzi chłopak, który chce namawiać ludzi do tego, żeby się nie spinali przy szkicowaniu, by tworzyli inaczej. Rysowane od linijki szkolne czy studenckie szkice bywają nudne. On podczas warsztatów pokazuje np., jak zniekształcić perspektywę, by rysunek wyglądał poprawnie, ale miał w sobie dynamikę. Niektórzy próbują odwzorowywać rzeczywistość, tak jak ją widzą. Gdy coś nie wyjdzie, mają wrażenie, że taki szkic jest nie do pokazania. A właśnie to, że był tworzony na żywo, ma wartość. Ciekawe jest to, co wnosimy od siebie. Proponujemy konkretną kolorystykę, używamy różnych narzędzi i technik. W naszym manifeście mówimy o pielęgnowaniu własnego stylu i te warsztaty mają w tym pomóc. Urban Sketching to nie rysowanie przy stole w domu, gdzie nikt nie zagląda przez ramię, nie ma hałasów, gdzie samochód nieoczekiwanie nie zasłoni widoku. Dopóki ktoś nie spróbuje rysować na ulicy, nie wie, z czym to się wiąże. Instruktorzy też uczą, jak radzić sobie z tymi zewnętrznymi bodźcami.

W takim razie jak zacząć?

Najlepiej przyjść na spotkanie i zobaczyć, czego ludzie używają, pogadać, zapytać, przyjrzeć się szkicującym. Takie uczenie się na żywo jest super. Na nasze spotkania przychodzą i amatorzy, i artyści, którzy żyją z rysowania. Jeżeli takich spotkań w okolicy nie ma, możemy samemu je zorganizować. Na przykład utworzyć wydarzenie na naszej grupie Urban Sketchers Poland i może akurat znajdzie się w okolicy ktoś, kto też chce spróbować. 

Warto zacząć 20 sierpnia w Poznaniu?

Warto zacząć już teraz! W Wydawnictwie Miejskim Posnania właśnie ukazała się książka "Urban sketching po polsku. Podręcznik miejskiego szkicowania", którą napisałyśmy z Dorą Pindur. To propozycja dla początkujących. W książce opowiadamy dokładnie o tym, czym jest Urban Sketching i jak do tego ruchu dołączyć. Jest przegląd technik i narzędzi, są ćwiczenia i praktyczne porady. Książka jest zilustrowana pięknymi rysunkami - naszymi, ale też ponad 40 osób z całego kraju. Znajdziemy w niej głównie obrazy z Poznania, w którym działam od 10 lat, choć nasze oddziały są również m.in. we Wrocławiu, Gdańsku i Warszawie.

Ale to Poznań jest urban sketcherską stolicą Polski! Zatem warto przeczytać książkę, przyjść i szkicować?

Polecam! To naprawdę jest coś, co zmienia życie. Wiele osób mówi, że dzięki urban sketchingowi znalazło grupę ludzi, którzy interesują się tym samym. Spotykamy się regularnie i ciągle mamy wspólne tematy. Sketcherzy zwykle podróżują i interesują się materiałami plastycznymi. To bardzo przyjazna społeczność, więc jeżeli ktoś chce zmienić swoje życie, a lubi rysować, to zapraszamy serdecznie do naszej grupy na Facebooku i do Poznania.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

  • Sympozjum Urban Sketchers Poznań
  • wiele lokalizacji
  • 20-23.08

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025