Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Ciekawy przypadek Nathana Evansa

W chwili pisania tego artykułu Nathan Evans - do niedawna skromny, młody listonosz doręczający listy w szkockim miasteczku Airdrie - może pochwalić się kolejnymi paroma milionami wyświetleń na TikToku. Czyżby to kolejny influencer, który wymyślił jakiś viralowy challenge? Nic z tych rzeczy, bo choć Evans jest dziś międzynarodową sensacją, to na pewno nie bez powodu, mimo że sam skromnie twierdzi, że "tylko śpiewa". Jeśli i Was zauroczyły jego szanty, to już niedługo jego przeboju Wellerman będziecie mogli posłuchać na żywo!

. - grafika artykułu
Nathan Evans, fot. materiały prasowe

Muzyka kocha nieprawdopodobne historie. Od początku swojego istnienia jest dla nas nie tylko źródłem niewyczerpanej przyjemności, ale i ciekawych anegdot, za sprawą których życie jej gwiazd jest tak fascynujące. Obie te rzeczy wydaje się łączyć ciekawy przypadek Nathana Evansa, który jeszcze chwilę temu był tylko nikomu nieznanym, podśpiewującym listonoszem, a dziś jest na ustach wszystkich. Zwłaszcza tych, którym najbliżej do folku i popu. Jednak jak to możliwe, by światową gwiazdą stał się chłopak śpiewający... szanty? Zacznijmy od początku.

Wszyscy wiemy, jak wielką rolę w dzisiejszej muzyce rozrywkowej odgrywają media społecznościowe. Nie inaczej było w przypadku Nathana Evansa, który pewnego zimowego wieczoru, w spontanicznym odruchu, opublikował filmik ze swoją piosenką "Wellerman". Na reakcje ludzi nie musiał długo czekać, bo już po 48 godzinach jego bezbłędną, poruszającą harmonią zauroczył się cały świat. Jego szanty skradły serca tysięcy, a zaraz później milionów słuchaczy, zwłaszcza kiedy już w formie singla ukazały się w zremiksowanej wersji autorstwa DJ-a i producenta 220 KID-a oraz duetu Billen Ted.

Tym samym, w ubiegłym roku nie było brytyjskiego artysty, którego singiel sprzedałby się lepiej niż właśnie Wellerman, chwilowo detronizując nawet największe przeboje Eda Sheerana, co szybko odnotowały największe muzyczne media. Niedługo po zdobyciu oficjalnych list przebojów w dziesięciu krajach, prestiżowy magazyn "Rolling Stone" napisał, że Evans "poszybował w stratosferę" i nie było w tym cienia przesady. Zwłaszcza, że globalna zajawka na Evansa wcale nie skończyła się na ponad 500 milionach wyświetleń jego przełomowego filmiku.

Co zdaniem wielu krytyków jest najważniejsze, to że ten sympatyczny 27-latek nie tylko odniósł ogromny sukces, ale przywrócił do łask cały gatunek. W końcu jeszcze jakiś czas temu dla większości osób szanty były synonimem obciachu - pieśni, niegdyś śpiewane w takt mozolnych i monotonnych czynności na statkach, od dawna mogły kojarzyć nam się tylko z przaśnym kiczem, ewentualnie będąc sprowadzane do roli anachronicznej, zupełnie niepopkulturowej ciekawostki. Evans to zmienił.

Krótko po sukcesie Wellerman na Tiktoku - będącym dziś najbardziej młodzieżowym ze wszystkich social mediów - pojawił się ruch #ShantyTok, w ramach którego filmiki zostały obejrzane dotąd już niemal sto milionów razy. "Całe lata zajęło mi, bym poczuł, że mogę robić własną muzykę i występować przed publicznością. Teraz już wiem, że to nie była prawda. Pamiętajcie, że w każdej chwili możecie zacząć spełniać swoje marzenia" - mówi z rozbrajającym uśmiechem artysta. I choć o spełnianiu marzeń nasłuchaliśmy się już wiele, to akurat z nim wyjątkowo trudno się nie zgodzić.

Sebastian Gabryel

  • Nathan Evans
  • 8.05, g. 19
  • 2progi
  • bilety: 59 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022