Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Okładka płytowa - osobne dzieło

Z Rafałem Szenrokiem, współzałożycielem Morski Studio Graficzne, twórcą strategii marek, jurorem w Konkursie 30/30 na najlepszą okładkę płytową, rozmawia Adam Jastrzębowski. Wystawę pokonkursową można oglądać w Starym Browarze do końca lipca.

. - grafika artykułu
Rafał Szenrok podczas obrad jury, fot. Grzegorz Dembiński

Po co w 2024 roku okładka płytowa? Przecież muzyki słuchamy przede wszystkim z serwisów streamingowych. Nie dość, że utwory nierzadko są dla nas tylko tłem dźwiękowym, to często korzystamy z autowybierania przez algorytmy.

Rafał Szenrok: Muzyka wpływa bezpośrednio na nasze emocje. Kiedy będzie jej towarzyszyła warstwa wizualna - czy to w postaci okładki, plakatu, czy też klipu - to doświadczenie będzie pełniejsze. Jeśli przekaz angażuje u odbiorcy więcej zmysłów jednocześnie, to doznanie staje się bardziej intensywne. No i nie można zapominać o tym, co najważniejsze: okładka to tak naprawdę element promocji samej płyty. Żyjemy w epoce konsumpcyjnego nadmiaru, a muzycy, a za nimi projektanci, walczą o naszą uwagę. Chcą, by to właśnie po ich płytę odbiorca sięgnął.

Nie mówi Pan jedynie o okładce płytowej rozumianej jako papierowa wkładka w pudełku płyty CD, ale o całości identyfikacji wizualnej płyty. Na myśl przychodzi mi nominowany w Konkursie 30/30 Dawid Podsiadło i jego wydawnictwo Małomiasteczkowy. Cała trasa koncertowa promująca tę płytę - od logotypów po wideo wyświetlane na żywo na telebimach - wprost nawiązywała do okładki.

W pierwszym pytaniu spytał pan, po co jest okładka. Ja bym to pytanie teraz odwrócił i spytał, po co jest muzyka. Mam na myśli szukanie czegoś, co w branży kreatywnej nazywamy wielką ideą ("Big Idea"). Tego, co jest istotą, esencją. Muzyka to emocjonalny przekaz. Jeśli mamy uchwyconą myśl przewodnią zapisaną w dźwięku, to potrzebny jest koncept wizualny, który wyrazi ją w obrazie. Może on stać się podstawą do wykreowania całego świata, który przełoży się na materiały wideo, choreografię, scenografię, kostiumy i rekwizyty. W Konkursie 30/30 kładziemy nacisk na to, co zrobił projektant graficzny. Nawet żeby wrzucić nowe piosenki do serwisów streamingowych, trzeba dodać jakąś grafikę. My szukamy dobrych konceptów wizualnych. Większość z nich cechuje spójność z muzyką.

Czyli ta spójność między muzyką a towarzyszącymi jej rozmaitymi wizualiami jest dla Pana kluczowa.

Spójność to ważne kryterium. Niektórzy powiedzą, że dobra grafika tworzy wizualny język muzyki. Projektant stara się uchwycić, w którym kierunku zmierza zlecający mu to zadanie muzyk. I nadać temu odpowiedni kształt. W 2021 roku Łukasz Paluch wygrał nasz konkurs okładką płyty Highlight zespołu Skalpel. Ta praca bazuje na wiodącym motywie graficznym z klipu. Stworzona przez Palucha grafika towarzyszy występom Skalpela na żywo w charakterze projekcji w tle, jest również używana na koszulkach i innych nośnikach. Ta okładka to przykład na to, jak wyrazić emocje zapisane w muzyce z użyciem języka abstrakcji geometrycznej.

Bo to właśnie emocje zostają z nami na dłużej. To one motywują do działania, przyciągają uwagę, pozwalają na doświadczanie życia w sposób głębszy. I to o nie właśnie chodzi w sztuce.

Mówi Pan o emocjach, które niesie ze sobą muzyka. A zatem czy rozróżnia Pan artystę muzyka od artysty projektanta? Czy widzi ich Pan razem, jako jeden tandem artystyczny?

Gdyby poddać okładki ocenie w internecie, to jestem przekonany, że najlepiej oceniane byłyby te najbardziej popularnych muzyków. Ludzie głosowaliby na tych artystów, których muzykę lubią. Zatem ten podział jest trochę sztuczny, my jako słuchacze odbieramy płyty całościowo. Aby to oddzielić, tak jak robimy to jako jurorzy, wchodzimy w rolę krytyka sztuk plastycznych. Musimy się zastanawiać, czy zaprojektowana okładka to udany projekt graficzny zarówno pod względem koncepcyjnym, jak i warsztatowym. Oceniamy efekty pracy grafików, a nie muzyków. Dla nas okładka albumu, choć towarzyszy muzyce, stanowi jednak osobne dzieło. Tak naprawdę nasz konkurs to zwrócenie uwagi na najbardziej udane w danym roku realizacje graficzne. Chcemy dowartościować, często anonimowych, artystów grafików. Wybierane przez nas, jako jurorów, okładki powinny się pozytywnie wyróżniać w otaczającym nas zalewie obrazów.

Czyli byłaby to jedna z nielicznych dziedzin kultury popularnej, która z założenia opiera się modom i trendom?

Nie tyle opiera, co twórczo je wykorzystuje. Bo zarówno grafika, jak i muzyka podlegają zjawisku trendów. Gdy przegląda się okładki z całego roku, to widać, że pewne motywy się powtarzają, wracają. Projektowanie graficzne odzwierciedla czasy, w których powstaje. Również muzycy nie chcą być postrzegani jako anachroniczni. Choć niechętnie się do tego przyznają, też muszą mieć ucho nastawione na zmieniające się style. Dlatego jako jurorzy patrzymy również na to, czy pokazywane nam okładki są współczesne i aktualne. Nie ma jednego dobrego przepisu, sposobu na dobrą okładkę. Oczywiście, po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową można znaleźć takie "checklisty" - jak zaprojektować okładkę płytową. Ale to jest pułapka, która zabija kreatywność. Jako jurorzy bardzo często stykamy się z pracami, o których możemy powiedzieć: "to już było".

Jak porównać kompletnie różne okładki? Przywołam tegoroczne konkursowe - ta Darii ze Śląska to czarny prostokąt z wyrytym napisem, Bryska zaś ma różowawe zdjęcie, na którym jest jednorożec, radio, słowem wiele się na nim dzieje. Jak znaleźć wspólny mianownik? Jak je porównać?

Patron naszego konkursu, Rosław Szaybo, odwoływał się do idei autonomizacji okładek, autonomizacji grafiki. Według wyrosłego z Polskiej Szkoły Plakatu Szaybo grafika powinna przestać być po prostu ilustracją, a stać się dziełem samodzielnym. Nawiązaniem, interpretacją, autorskim komentarzem. Opowiedzeniem wizualnej anegdoty. Okładka płytowa jest tak naprawdę opakowaniem tego, co autor chce sprzedać - samej muzyki. Jest plakatem reklamowym, który ma odbiorcę zmotywować do działania, wrzucenia płyty do koszyka, kliknięcia "odtwórz" w serwisie streamingowym.

Czasami stoi za nią cały zespół stylistów, fotografów i fotoedytorów, ilustratorów, grafików i literników, a niekiedy tylko jedna osoba. My jako jury staramy się oceniać oryginalność konceptu i efekt końcowy. Oczywiście nie oceniamy muzyki, nie zwracamy uwagi na to, czy oceniany projekt dotyczy naszych ulubionych gatunków muzycznych. Kluczowe dla nas jest to, czy jest to dobra okładka. Dla Szaybo liczyło się tylko to, czy okładka "trafiała". I tego właśnie szukamy. Staramy się wychwycić ciekawe, wymowne, sugestywne realizacje. Niezależnie od tego, czy będzie to bogaty obraz utrzymany w barokowej poetyce nadmiaru, czy wręcz przeciwnie - minimalistyczny.

A czego Pan szuka w konkursowych okładkach?

W pierwszym kroku wybieram spontanicznie te 30 prac, które po prostu najbardziej mi się podobają. Potem oglądam je wszystkie drugi raz. Tym razem bardziej uważnie, jako ktoś, kto pracuje od dawna w studiu graficznym. Oceniam z różnych punktów widzenia: koncepcyjnego, promocyjnego, ale także czysto graficznego, warsztatowego. A co mi się podoba? Niebanalne pomysły, intrygujące fotografie, ciekawe wykorzystanie malarstwa i ilustracji, wyraziste liternictwo, layouty operujące kontrastem, plastyka wywołująca inne doznania zmysłowe niż tylko te wzrokowe. Mój wstępny wybór to dla mnie punkt wyjścia do dyskusji. Na obradach walczę z innymi jurorami na argumenty o moje ulubione projekty, ale także słucham. Patrzę na nowo. I często daję się przekonać.

W swojej pracy zawodowej zajmuje się Pan m.in. strategiami marek. Czy w przypadku muzyki tą strategią jest działanie wokół jednej płyty rozumianej jako projekt, wraz z całym "merchem", klipami i koncertami, czy tak naprawdę muzycy powinni patrzeć na to w kontekście całej swojej wieloletniej kariery? Czy uważa Pan, że taka spójność przez lata powinna być czymś pożądanym, czy właśnie nie?

Każdy z muzyków to tak naprawdę... marka. Na przedzie zawsze stoi imię i nazwisko czy też nazwa zespołu, za którą skrywają się znane odbiorcom charakter i wartości. Jedną z kluczowych rzeczy dla projektanta jest konieczność trafnego uchwycenia i dobrego oddania tego symbolicznego fenomenu. Dlatego nie ma tutaj jednej dobrej odpowiedzi. Bo przecież niektórych słuchamy właśnie dlatego, że kojarzymy ich z jakąś spójną, niezmienną tożsamością. W tym przypadku strategia spójności skojarzeniowej, która pozwala słuchaczom na szybką i łatwą identyfikację, będzie więc pożądana. Ale też wielu artystów stawia na nieustanną zmianę. I na okładce projektant musi tę transformację pokazać zawsze w nowy, świeży sposób. Trzeba się pogodzić z tym, że tworzenie okładek płytowych to tak naprawdę gra bez reguł. Należy poznać jej zasady i strategie wizualne, które się sprawdzają, ale w działaniu zachować otwartość, elastyczność. Trzeba wiedzieć, kiedy i jak te zasady złamać. Umieć swobodnie przeskakiwać pomiędzy różnymi stylami i narzędziami. Bo samo projektowanie to jest moim zdaniem sztuka redukcji, czyli powstrzymywania się od robienia tego, co się potrafi, tylko dlatego, że to się potrafi. Co jest tylko modne i efekciarskie. Dobry projektant potrafi skupić się na tym, co zapewni przekazowi większą wyrazistość.

Rozmawiał Adam Jastrzębowski

  • Wystawa Konkursu 30/30
  • Galeria na Dziedzińcu, Stary Browar
  • czynna do 31.07

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024