Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Czujność dziewanny

- Rytuał ten wykonywałam z babcią i mamą - obie związały mi po równej połowie włosów w trzy kucyki. Potem ścięłam je brzytwą - mówi Julia Woronowicz*, artystka wizualna, autorka wystawy Żywoty dziewann polnych, leśnych i nadwodnych.

. - grafika artykułu
"Żywoty dziewann polnych, leśnych i nadwodnych", fot. Rafał Żarski, dzięki uprzejmości Galerii Łęctwo

W Twojej twórczości trudno nie zauważyć konkretnych odniesień do neopogaństwa, wierzeń rodzimowierczych oraz do słowiańskich tradycji i rytuałów. Potrafisz spojrzeć na te zagadnienia ze świeżą perspektywą dzięki czemu stają się interesujące nawet dla najbardziej opornego widza. Powiedz mi proszę, jaka potrzeba stoi za tym zainteresowaniem, które tak chętnie transportujesz w sztukę?

Od nieśmiałych początków czytelniczych, czyli atlasów dinozaurów dla dzieci, interesowała mnie prehistoria, daleka przeszłość i rzeczy, których już nie ma. Później przyszły starożytne cywilizacje, a potem, mimo że wiedziałam, że chcę zdawać na studia artystyczne, rozszerzałam historię aż do matury. Czasem wyobrażałam sobie, że zostaję archeolożką i moją pracą jest odnajdowanie dowodów na to, że wciąż nie wiemy o przeszłości zbyt dużo. W kontekście prowadzenia kroniki polskiej mitologii - bardzo ekscytuje mnie odkrywanie opowieści, które główny dyskurs wycisza i czuję patriotyczny obowiązek dowiedzieć się, dlaczego.

Przy oglądaniu elementów Twojej indywidualnej wystawy powtarza się pewien schemat. Na obrazach czy w obiektach zobaczyć można wodniczki, baby kamienne czy boginki, a sama wystawa nazywa się Żywoty dziewann polnych, leśnych i nadwodnych. Jest to bardzo ciekawa kobieca reprezentacja stworzona poprzez mit i fantazyjność, pokazuje jak ważną rolę odgrywały kobiety w wierzeniach i słowiańskich społecznościach. Czy taka była Twoja intencja, czy sięgasz po element żeński podświadomie?

Historię uznałam za względną, kiedy dowiedziałam się, że biblijny potop jest zapożyczony ze starożytnego mitu babilońskiego. Tak samo za subiektywną mam sagę o mężczyznach w zbrojach pisaną przez innych mężczyzn dla potwierdzenia ich aktualnych przywilejów. Staram się z podobną wybiórczością traktować historię i historiografię, oddając głos i punkt widzenia grupom dyskryminowanym w głównej narracji historycznej.

Zaglądając trochę dalej od Łęctwa, bo do Galerii Skala, obejrzeć można Twój film ze słowiańskiego rytuału przejścia, który uwzględnia ścinanie włosów młodych osób, by zachowały swoją magiczną moc. Jak wyglądał ten proces? I co się stało z włosami?

Dziewanny to młode boginki o długich, kręconych włosach, bardzo popularne na terenach Wielkopolski. Opiekowały się jeleniami na rykowiskach, sadziły dziurawce i wilcze jagody. Ostatni dzień pierwszego półrocza mojego ćwierćwiecza (6 czerwca) był ostatnim dniem mojej młodości. Według staropolskiego przedchrześcijańskiego zwyczaju rodzin o dziewiańskich korzeniach, musiałam ściąć wtedy swoje długie, kręcone włosy. Inaczej straciłyby one swoją czarodziejską moc wraz z nadejściem następnego dnia.

Zachować ją można tylko pod postacią artefaktu - kolczyków robionych ze ścinanych włosów, które powstają w trakcie ceremonii. Osoba, która je założy, zyska, choćby na chwilę, talent bliski magicznemu. Rytuał ten wykonywałam z babcią i mamą - obie związały mi po równej połowie włosów w trzy kucyki. Potem ścięłam je brzytwą. Kolczyki wiszą w Galerii Skala, a później zostaną złożone w pudełku, żeby kiedyś pomóc jakiejś osobie w wykonaniu kolejnego odzyskanego obrządku. Włosy nie podlegają procesowi gnicia.

W tekście kuratorskim możemy przeczytać: "Mimo, że prezentowany na płótnach obraz świata przypominać może na pierwszy rzut oka sielankę, demonice wyczekują, i przygotowują się na zagrożenie, które nieubłaganie pojawi się w postaci człowieka". Demonice cenią odpoczynek jako anty-systemową strategię i wydawałoby się, że zdają sobie sprawę ze swojej mocy, równocześnie pozostając w strachu przed człowiekiem. Jako widzki i widzowie tej wystawy, po której stronie jesteśmy my: ludzkiej czy demonicznej?

Człowiekiem w tej opowieści jest prawdopodobnie chrześcijański agresor pokroju świętego Wojciecha, którego obcesowe traktowanie miejsc nie swojego kultu uznano za męczeństwo. Nie wiem, czy u takich południc to strach - bardziej niepokój spowodowany zaburzeniem porządku, który wprowadzają ludzie zupełnie przecież niedostosowani do bezkonfliktowego życia. Jeśli byłabym na miejscu dziewann bagiennych, to opisałabym to uczucie jako czujność podobną tej towarzyszącej mi przy samotnych wieczornych powrotach do domu. 

Rozmawiała Julia Walkowiak

*Julia Woronowicz - Absolwentka Wydziału Rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz laureatka pierwszej nagrody konkursu "Artystyczna Podróż Hestii". W swojej twórczości porusza motywy przedchrześcijańskiej mitologii, alternatywne rzeczywistości, na własny sposób redefiniuje polskość i fantazmat wokół niej. Oprócz kariery artystki wizualnej występuje również jako piosenkarka Pola Nuda. obecnie studiuje w Poznaniu na Uniwersytecie Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz.

  • wystawa Julii Woronowicz Żywoty dziewann polnych, leśnych i nadwodnych
  • Galeria Łęctwo
  • czynna do 22.07

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022